Obserwatorzy

niedziela, 9 marca 2008

HEDONIŚCI (z Anakreontyków) - ARES CHADZINIKOLAU


Hedoniści (z Anakreontyków)
Ares Chadzinikolau

Usiądźmy przy nargilli
na posłaniu usypanym z płatków róż i mirtów,
a kielichy niech nam napełni syn Afrodyty.
Wznieśmy je wysoko chwaląc dzień przed zachodem słońca
nim zwrócimy wypożyczone dusze
i przejdziemy przez asfodelowe łąki
do dalekiego Hadesu
skąd nie ma powrotu.
Bo życie jak ogień szybko się dopala.
Potem nikt nas nie wskrzesi
układając kopiec z rozrzuconych kości,
a w oczodołach tylko wiatr będzie hulał.
Dlatego nasmarujcie nasze ciała wonnościami
i przyprowadźcie kochanki różnej maści.
Niech liry przestaną już podżegać do boju
i nucą wciąż miłosne pieśni,
a wszelkie troski spłyną wraz z odejściem nocy.



HEDONISTS

Let us sit around narghile
on a bed piled of rose petals and myrtles
and let glasses be filled by Aphrodite’s son.
Lets raise them high
Praising the day before it ends
when we give back the borrowed souls
and we go through the meadows of asphodel
to the far Hades
from where there is no return
For life like fire out quickly burns up.
Then nobody will resurrect us
stacking the mound from scattered bones
and in the eye-sockets only the wind will blow.
So now put fragrances on our bodies
and bring lovers of different complexions
lyres stop inciting to fight
and linger the hum of their love songs
so all the worries will drift away as the night departs.


Ares Chadzinikolau (1973 r.) pochodzi z rodziny polsko-greckiej. Poeta, kompozytor, tłumacz, malarz. Zasłużony Działacz Kultury. Doktor nauk humanistycznych. Syn wybitnego poety i tłumacza. Naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku 5 lat. Kształcił się pod kierunkiem prof. B. Nowickiego i prof. H. Czerny-Stefańskiej. Kompozycji uczył się u M. Theodorakisa. Koncertował w USA i Europie, gdzie promował muzykę polską i grecką. Wydał 9 płyt CD, m.in.: Sny o Grecji I, II (2001), Piano Impressions (2003), Tańcz jak Zorba (2004), Jah Bless (2006) oraz nuty 12 Miniatur op 5 i 12 Preludiów op 7 na fortepian. Wydał 21 książek, m.in.: Z twarzą słońca (1997, I Nagroda XX Międzynarodowego Listopada Poetyckiego), Wyprzedzić ptaki (1999), Panta rei. Antologia współczesnej poezji greckiej (2001, nagrodzona Lirą Apollona, Delfy), Polsko-greckie związki społeczne, kulturalne i literackie w ciągu wieków (2001), Między brzegami (2003), Poetry (2003), Literatura nowogrecka w przekładach polskich (2003). Wraz z Ojcem wydał: Laur Wielkopolski (2002), Laur olimpijski (2004), Antologię poezji polskiej XX wieku (w j. greckim, 2005) i Ilustrowaną Księgę Mitów Greckich (2006). Nagrodzony m.in.: Złotym Medalem Chalkidy (2002 Grecja), Złotym Orłem The American Institute of Polish Culture (USA 2002), Srebrnym Krzyżem Zasługi (Polska 2002), Nagrodą im. K. Janickiego (2006). Redaguje Serię Poetycką "Poeticon" (231nr), a także pismo internetowe pod tym samym tytułem. Malarstwa uczył się pod kierunkiem dr E. Gąsiora. Wystawiał w Polsce, Grecji i w Niemczech. Koncertuje i nagrywa z zespołem ARES & THE TRIBE (reggae, afrocubanjazz, muzyka grecka). Założył studio nagrań "Aris-ton".
Tomiki poezji Aresa możesz kupić pisząc do niego na adres: chadzinikolau@poczta.onet.p

Alkajos pozdrawia władcę Kylleny


Bądź pozdrowiony władco Kylleny!
Wysławiać Ciebie pragnie me serce –
Wśród wzgórz zrodzonego
Syna Mai, co z samym Kronidą wzechwładnym
Złączyła się węzłem miłości.

Ks. III Iliada 191-202

Postrzegłszy Ulissesa, znowu starzec powie:
„Naucz mię, córko miła, jak się ten mąż zowie,
Co głową całą niższy od Agamemnona,
Ale piersi ma większe i szersze ramiona.
Jego zbroja na ziemi wszystkorodnej leży,
On jak baran obiega zastępy młodzieży.
Równam go z wodzem trzody, bo w takiej postawie,
Z świetnym runem, obchodzi owce na murawie”.
Na to piękna Helena ojcu odpowiada:
„To jest mądry Ulisses, co w Itace włada.
Grunt jego ziemi dla skał wcale nieużyty,
Lecz on sam w mądre rady i sztuki obfity”.

O! VENUS SEDUTTRICE!


RINEGARSI TE NON POSSO
O! VENUS SEDUTTRICE!
BISMADRE DI CESARE
L'ISPIRAZIONE DEI POETI.
DESIDERO ESISTERE NEL TUO VIGORE
- ESSERE IL TUO SELEZIONE,
FELICE COME SILLA
E GRANDE POMPEIO,
LUI VINSE CESARE IL TUO NOBILISSIMO FIGLIO,
CHE ROMA RESE CELEBRE SULLE QUATRE PARTI DEL MONDO

Naturalnie jędrne piersi


Nie znają żadnej sztuczności -
naturalnie jędrne piersi
delikatnymi z brązu zwieńczone gronami
nabrzmiałe, dojrzałe jak owoc czekający cierpliwie
aż zerwie go drżąca z głodu ręka
aż język głodnego przemierzać będzie stwardniałe żłobienia
to wznosząc się w górę - na sam szczyt - to w dół opadając
krążąc jednak uparcie w koleinach rozkosznych nabrzmiałości
spijać będzie żwawo rozkosz nienasyconą
wspomagany silnymi dłońmi - w delikatnym uścisku nabrzmiałych piękności...


26.01.99

Sącząc się powoli...

Sącząc się powoli
niepostrzeżenie kosi
puch młodzieńczy z twarzy,
szorstką męskość zasiewając.

Dzień za dniem, chwila za chwilą
zabiera, kradnie i grabi -
ten tytan żarłoczny, gnom i czarodziej złośliwy.
Najlepiej smakują mu chwile młodości -
i ta trwa też najkrócej.

Miarowe bicie serca
i ten ból przeszywający trzewia,
i ten ból niczym głuchy łomot o czaszki sklepienie,
i ten wzrok słaby rozlewający obrazy z oddali -
przypominają o tętniącym życiu...

Tylko duszyczka spokojna pocieszenia szuka
w wiecznym - poza próchnem ciała - bycie.
Ona tylko się nie martwi, czasu się nie lęka,
cierpliwie czeka chwili, aż runie do szczętu ta budowla krucha ...
26.01. 99

Kapłanki Astarte


Niewolnice bogini rozkoszy
wabią mężczyzn swymi kształtami
kadzidła zapach świątynny
z olejkami zmieszany wonnymi

Piękne i przeciętne - oczekują wszystkie
na posadzce świątyni miłości bogini
pragną być wzięte namiętnie
czekają niecierpliwie tej chwili.

Tu nie ma grzechu i winy
groźnego Jehowy spojrzenia
kananejskie tu - dziewczyny
i Astarte to świątynia

To co zdrożnym Judo dla ciebie
dla innych jest tylko źródłem rozkoszy, ofiarą ,
jedni marzą tylko o niebie...
inni zdaje się, niebo swe już mają

...........................................

Krzyż zwyciężył a z nim
i cesarz Rzymu Konstantyn
Astarte wstąpiła pod ziemię
i nie ma już fenickich Jej świątyń.

30 XII 98

10 lat temu - w 1990. ROCZNICĘ WYGNANIA OWIDIUSZA - 20 XII 1998


Hipokryzja dziś rządzi Rzymem i siedzi na krześle kurulnym,
ma togę purpurą obramowaną,
wydaje wyroki i strzeże tajemnic mistów,
zwalcza stosunki pozamałżeńskie, gromi kawalerów, panny i bezdzietne małżeństwa,
tępi rozpustę i wyuzdanie,
przymyka jednak oko na własne zachcianki,
chętnie gwałt zadaje dziewicom - sprawdzonym rzetelnie -
odbywa stosunki z zamężnymi (podobno w imię racji stanu),
przepada za grą w kości, czasami tylko zapada na zdrowiu,
i obiecuje, że wkrótce odejdzie.
Trzyma jednak mocno berło Juppitera
i glob ziemski z dostojną Wiktorią,
nie toleruje kapłanów Izydy,
druidów, a zwłaszcza nowych kultów...
Hipokryzja jest boska, polityczna, klasyczna,
wzniosła i państwowa.
Nie zabrania odwiedzać cór Koryntu, ale potajemnie!
Sama należy do wszystkich możliwych kolegiów kapłańskich.
Hipokryzja wie, co to patriotyzm:
upomina się o zakładników, zagrabione łupy i znaki Romy (zdobyte na Krassusie przez Partów),
cieszy się ze zwycięstw i nie może wybaczyć Warusowi jego teutoburskiej klęski.
Zapobiega spiskom bezwzględnie i trzyma się mocno,
dba o lud, żywi go i urządza mu igrzyska,
a nawet pyta się o jego zdanie, chociaż tak naprawdę nic ono dla niej nie znaczy.
Hipokryzja nie cierpi swawolnych poetów
i szuka miejsc na zesłania (najlepsze są małe - bezludne wysepki).
Wygnała więc Owidiusza z Rzymu - za pieśń i błąd tylko -
nemine contradicente, sed exstinctus amabitur idem
et in toto orbe legor
Hipokryzjo! Jego pieśni zginą nie wcześniej
aż przyjdzie dzień zagłady całej ziemi!




ΜΙΜΝΕΡΜΟΣ - VII wiek p.n.Ch.


1(7)

TIS DE BIOS, TI DE TERPON ATER CRUSHS ¢ AFRODITHS;

TEQNAIHN, OTE MOI MHKETI TAUTA MELOI,

KRUPTADIN FILOTHS KAI MEILICA DORA KAI EUNH,

OI HBHS ANQEA GINETAI ARPALEA

ANDRASIN HDE GUNAIXIN°  EPEI D¢ODUNIRON EPELQHI

GHRAS, O T¢ AISCRON OMWS KAI KALON ANDRA TIQEI,

AIEI MIN FRENAS AMFI KAKAI TEIROUSI MERIMNAI,

OUD¢ AUGAS PROSOREWN TERPETAI HELIOU,

ALL¢ ECQROS MEN PAISIN, ATIMASTOS DE GUNAIXIN°

OUTWS ARGALEON GHRAS EQHKE QEOS.


Czymże jest życie, czym rozkosz, bez Afrodyty złocistej?
Obym umarł, gdy dla mnie istnieć te rzeczy przestaną-
w łożu słodkie chwile z kochanką i miłość tajemna.
Tylko kwiaty młodości pełne są czaru i one
wabią kobiety i mężczyzn, bo skoro przykra nadejdzie
starość, która zeszpeca nawet pięknego człowieka,
wówczas serce bez przerwy niedobre troski nękają,
także nie cieszy już więcej widok słonecznych promieni,
wnet też niemiły się stajesz dla kobiet i wstrętny dla chłopców.
Tak to bóg człowiekowi starość bolesną sposobi.


2(8)

...chwilę zaledwie trwa owoc młodości
tyle, ile od rana słońce nad ziemią jaśnieje.
Zatem skoro nadejdzie ów czas, gdy młodość przemija,
lepiej jest umrzeć natychmiast niźli żywot wieść dalszy...


6(11)

Bowiem wolnego od chorób przynajmniej i zmartwień bolesnych
niechaj śmierć mnie dogoni, lat sześćdziesięciu, gdy dojdę.

Aleistera Crowleya HYMN DO PANA


Drżyj w zwinnej światła żądzy,
O człecze! O mój człecze!
Przybądź pędem prosto z Pana nocy
Io Pan! Io Pan! Io Pan!
Przebądź morza od Sycylii i Arkadii!
Rycząc niczym Bachus, z faunami, lampartami
Nimfami i satyrami - Twymi strażnikami,
Na mlecznobiałym ośle, przybądź zza mórz
Do mnie, przybądź do mnie,
Z Apollinem w szacie ślubnej,
Pasterkami i pytiami jego,
Przybądź z Artemidą w trzewikach jedwabnych,
I skąp swe białe uda, przepiękny Boże,
Przy księżycu lasów, w marmuru cokole,
Marszczącym jutrzenkę fontanny bursztynowej!
Zanurz purpurę modlitwy pełnej pasji
W karmazynowej świątyni, sidłach szkarłatnych
Duszy w której oczach błękitnych drżenie,
Na widok swawoli twych w płacz się zmieni.
Splątane gaje, sękate pnie
Drzewa żywego duchem i duszą będącego
Ciałem też i mózgiem --- przybądźcie zza mórz,
Io Pan! Io Pan!
Diable lub boże, do mnie, do mnie,
O człecze! O mój człecze!
Przybądź w przeraźliwych dźwiękach trąb
Spoza wzgórz!Przybądź w niskim rytmie bębnów
Spoza rzek!Przybądź z fletnią i z piszczałką!
Czyż nie dojrzałem?Ja który czekam wijąc się i walcząc
Z powietrzem bez konarów do objęcia
Me ciało, zmęczone pustymi uściskami,
Silne jak lew i jak pszczoła ostre ---
Przybądź żesz, O przybądź!
Jestem zdrętwiały
W samotnej żądzy diabelstwa.
Rozetnij mieczem dręczące kajdany,
Wszechpożerający i wszechpoczynający;
Daj mi znak Oka Otwartego
I sztywny dowód uda ciernistego,
I słowo szaleństwa i tajemnicy,
O Panie! Io Pan!Io Pan! Io Pan Pan! Pan Pan! Pan,
Ja jestem człowiekiem:Czyń wolę swą, jak wielki bóg czynić może,
O Panie, Io Pan!Io Pan! Io Pan Pan!
Przebudzony jestem
W uścisku węża.
Gdzie orzeł tnie swym szponem i dziobem
Bogowie uciekają: Wielkie bestie przybywają,
Io Pan! Jam zrodzony
Do śmierci z poroża
Samego Jednorożca.
Jam jest Panem! Io Pan! Io Pan Pan! Pan!
Jam jest towarzyszem twym i człowiekiem,
Kozą z twej trzody, jestem złotem, jestem bogiem,
Ciałem do twej kości, kwiatem do członka twego.
Na kopytkach stalowych ścigam się po skałach
Od przesilenia po równonoc bez wytchnienia.
I szaleję, i gwałcę, rozrywam i obdzieram,
Przez wieki w świecie nie mającym zakończenia,
Mannikin, dziewicę, Maenad, męża,
W mocy Pana.
Io Pan! Io Pan Pan! Pan! Io Pan!

Okiem Wojciecha Jóźwiaka - ASTROLOGICZNI BOGOWIE

Wyliczając nazwy planet, recytujemy zarazem imiona rzymsko-greckich bogów. Ich imiona są rzymskie, to znaczy łacińskie, jednak postaci bogów raczej pochodzą z Grecji niż z Rzymu. Dzieje się tak dlatego, że Rzymianie byli zauroczeni kulturą grecką, uważali ją (chyba słusznie) za wyższą od własnej, i kiedy to było możliwe, własnych bogów upodobnili do ich greckich odpowiedników, a niektóre bóstwa rodem z Grecji przejęli "żywcem"; zresztą nie tylko z Grecji, bo Izydę wzięli z Egiptu.
Merkury - Hermes
Merkury pierwotnie był opiekuńczym bóstwem rozstajnych dróg, a ponieważ kupcy-wędrowcy wciąż musieli na kolejnych rozstajach podejmować decyzje, czy iść w prawo czy w lewo, wzięli Merkurego za swego szczególnego opiekuna. Kiedy Rzymianie poznawali obyczaje i religię Greków, uznali, że ich Merkury i grecki Hermes to ta sama boska osoba. W Grecji Hermes był patronem nie tylko dróg (i nie tylko rozstajów), ale wszelkich podróżników, kupców, posłańców-heroldów biegających z wiadomościami, oraz... złodziei. Hermes miał cechy "trikstera", czyli sprytnego boga-psotnika, i zasłynął tym, że już w dniu swojego urodzenia ukradł stado bydła! W Egipcie bóstwem pisarzy i mędrców znających tajemne zaklęcia był pawianogłowy Tot. Grecy uznali go za egipskie wcielenie swojego Hermesa i kiedy także u nich powstały towarzystwa studiujące wiedzę tajemną, przyjęły Hermesa za swojego patrona. Dlatego grupy nie dopuszczające obcych nazywa się "hermetycznymi", tak samo mówi się o szczelnych drzwiach i nakrętkach, alchemię zaś i podobne nauki tajemne nazywa się hermetyzmem. I jeszcze pewne dociekania filozoficzne, niezrozumiałe dla osób postronnych, nazwano "hermeneutyka" - także na cześć Hermesa.
Wenus - Afrodyta
Wenus w Rzymie była boginią-matką, od której wywodzili swój ród wszyscy Rzymianie, a rodzina Juliusza Cezara w szczególności. Rzymianie uznali, że jest ona identyczna z grecką Afrodytą. Afrodyta zrodziła się z morskiej piany, a właściwie z obciętych genitaliów boga Kronosa, które wpadły do morza koło Cypru. Za męża miała Hefajstosa, podziemnego boga-kowala, ale zdradzała go z Aresem (czyli rzymskim Marsem). Ciekawe, że Cypr w starożytności był głównym dostawcą miedzi, który to metal alchemicy skojarzyli z Wenus właśnie. Wenus-Afrodytę wyobrażano sobie jako piękną i zmysłową młodą kobietę o włosach barwy miedzi. Echem tego wyobrażenia jest pokutujący do dziś przesąd, jakoby rude kobiety były szczególnie kochliwe - czego nikt nie mówi przecież o rudych mężczyznach!
Mars - Ares
Mars był wybitnym bóstwem rzymskim, należącym do ich najwyższej boskiej trójcy - obok Jowisza i Kwirynusa. Wojna, owszem, była pod jego opieką, ale nie tylko - uosabiał także moce płodności, życie roślin i dzikiej przyrody. Jego świętymi zwierzętami były wilk i dzięcioł, a z domowych koń i byk. Rzymianie za jego grecki odpowiednik uznali Aresa, jednak Ares miał całkiem inny status w Grecji niż Mars w Rzymie. Grecy widzieli w nim bóstwo dzikie i krwiożercze, którego oczy cieszy widok krwi, rzezi i cierpienia. Towarzyszą mu złe duchy: Dejmos, Fobos, Eris i Enyo, czyli Strach, Groza, Kłótnia i Mord. Zwłaszcza Enyo to bogini straszliwa, przypominająca indyjską krwiożerczą Kali. Pozostali greccy bogowie darzyli Aresa niechęcią.
Jowisz - Jupiter Jowisz - imię to jest spolszczone, w Rzymie nazywał się Iuppiter (Jupiter) - był jednym z trójcy najwyższych bogów Rzymu, a sława jego jeszcze urosła, gdy utożsamiono go z greckim Zeusem. Rzymianie zresztą dążyli do tego, żeby wszystkie narody Imperium uwspólniły swoich bogów - to znaczy, żeby uznały, że pod różnymi imionami czczą te same istoty. Taka praktyka ogromnie pomagała zjednoczyć się różnym ludom w jednym państwie. Nawet Żydom proponowano, żeby uznali swego Jehowę za "wcielenie" Jowisza i Zeusa - ostatecznie bóg z Synaju, tak samo jak ten z Olimpu, umiał miotać piorunami. Ale Żydzi odpowiedzieli: "w życiu...!" Wydaje się słuszne, że imię Jowisza-Zeusa nosi planeta, która najsilniej "rządzi" społecznym udzielaniem się ludzi i robieniem przez nich kariery.
Saturn - Kronos
Saturn jest postacią złożoną z wielu warstw. W Rzymie był starym bóstwem uprawy roli, zasiewów, a także władcą dusz przodków mieszkających w podziemiach. Wyobrażano go sobie z sierpem lub nożem w dłoni. Rzymianie znaleźli dla niego odpowiednika greckiego w osobie Kronosa. Ale przygody Kronosa były całkiem odmienne. Był tytanem, synem Uranosa-Nieba i Gai-Ziemi. Zbuntował się przeciw ojcu, zrzucił go z nieba i obciął mu jądra. Potem sam został zdetronizowany przez nowe pokolenie bogów, na którego czele stanął jego własny syn - Zeus. Sekta orfików twierdziła, że panowanie Kronosa było Złotym Wiekiem, kiedy ludzie żyli szczęśliwie. A że to samo powiadano o Saturnie w Italii, więc postaci tych dwóch jakże różnych bóstw połączono w jedno. Po grecku słowo "czas" brzmi podobnie: chronos - i dlatego Kronosa-Chronosa uważano także za "filozoficzne" bóstwo władające czasem. O pozostałych planetarnych bóstwach opowiem innym razem.
strona Wojciecha Jóźwiaka www.taraka.pl

Sługa Hermesa...

Jerzy Prokopiuk (ur.1931), religioznawca, filozof, psycholog, gnostyk, antropozof - znany przede wszystkim jako tłumacz i popularyzator literatury humanistycznej; autor wielu esejów - publikowanych w pismach naukowych i prasie kulturalnej. Od lat sześćdziesiątych prowadzi też działalność odczytową. Twórca i redaktor naczelny Gnosis.


FRAGMENT WYWIADU
(CAŁOŚĆ:) http://gnosis.art.pl/numery/gn10_prokopiuk_mowi_intremed.HTM




R.L.: Na koniec pytanie bardziej osobiste. Jak się Pan określa we własnej twórczości, pracy, czyli kim jest intermediarius?

J.P.: To ładne pytanie, syntetyczne, podsumowujące. Odpowiedź powinienem wygłosić na łożu śmierci, miło mi, że umożliwia mi Pan to wcześniej. Ja jestem sługą Hermesa. Urodziłem się w znaku Bliźniąt, który za bóstwo planetarne ma Merkurego. W tej geminalności tkwi już element podwójności, bardzo wyraźny w moim życiu prywatnym i w pewnym sensie także w życiu publicznym. Ma to tę zaletę, że umożliwia widzenie przynajmniej dwóch stron przedmiotu, siebie zresztą także. W związku z tym mam naturę koncyliacyjną, wychodzącą naprzeciw innym i „innemu”, chętną do zrozumienia cudzego punktu widzenia. Nie posuwam się może do tego, jak to mawiano o ludziach spod znaku Hermesa czy Merkurego, że są dobrzy z dobrymi i źli ze złymi. Moja podwójność temperamentalnie wyraża się w połączeniu cech melancholika i sangwinika; moje ulubione kolory to oranż i fiolet. Postacią decydującą w moim życiorysie na bieżąco, w ramach świata siedmiu planet (nie mówię oczywiście o wyjściu poza sfery gwiezdne, tam jest Chrystus jako ideał) jest Hermes. Kiedy odbierałem nagrodę Deutsches Polen-Institut i Fundacji Roberta Bosha w 1987 r. w Darmstacie, wygłosiłem przemówienie, które było wielką euologią, pochwałą Hermesa jako patrona tłumaczy. Nie bez racji. Mając bowiem te dwie osobowości, trzeba znaleźć między nimi nie tylko jakiś modus vivendi w praktyce, ale określić porozumienie, to jak one mają się do siebie. Hermes jest bardzo dobrym obrazem takiego łącznika, jest to psychopompos — ten, który łączy świat materialny z niebiańskim, ten, który jako bóg złodziei komuś coś zabiera, a jako bóg kupców komuś coś daje. Jeśli chodzi o mnie, profesją, którą uprawiam jest przekład. Przemawiam przez to, co tłumaczę, co proponuję. Jest to most między nurtem ezoterycznym kultury, przede wszystkim niemieckiej, ale także anglosaskiej, a Polską. Od dobrych kilkunastu lat wprowadzam do Polski antropozofię, a przede wszystkim takie formy życia antropozoficznego, jak rolnictwo biodynamiczne, pedagogika, czy eurytmia. Mówi się o papieżu, że jest pontifex maximus między światem duchowym, a światem ziemskim, i odwrotnie, bo, jak podkreślał Anioł Ślązak, Bóg tak samo potrzebuje człowieka jak człowiek potrzebuje Boga. Ten most ma być więc budowany w obie strony i musi być to most konkretny. W moim przypadku jeden to most przekładowy, drugi — antropozoficzny, a teraz próbuję trzeciego, mostu gnostycznego do pewnej tradycji i żywej praktyki współczesnej ogólnie nazywanej gnostyczną. Pismo Gnosis jest jednym tego wyrazem, biblioteka pisma drugim i klub trzecim. Jeżeli uda się zadowalająco puścić w ruch te trzy rzeczy, które mogą przejąć ludzie młodsi, to będę miał poczucie, że tego talentu, który otrzymałem akurat w dziedzinie zapośredniczania nie zakopałem, tylko coś z nim zrobiłem, może uzyskałem jakiś drugi talent. Goethe mówił: „Bóg musi mi dać jeszcze jedno życie, ponieważ mam jeszcze tyle do zrobienia”.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Prokopiuk

David L. Miller



Dr. Miller is a frequent lecturer to civic, religious, and educational groups in the United States. He gave the second annual Loy Witherspoon Lecture in Religion at the University of North Carolina in Charlotte in 1986, the second annual Heinz Westman Lecture in Psychology at Bowdoin College in 1990, the fourth annual James Klee Lecture in Psychology at West Georgia College in 1993, and the tenth annual Morrow-McCombs Memorial Lecture at San Bernardino State University in 1997. From 1975 until 1988 he was a member of the Eranos Circle in Switzerland and he lectured at the Eranos Conference nine times during that period. He has also addressed groups in Europe (Strasbourg, Tübingen, Zurich), Canada (Montréal, Ottawa, Toronto), and Japan (Kyoto, Tokyo, Tenri-City). In 1996 and 1998, Dr. Miller gave the keynote addresses at Conferences on Values in Higher Education at the University of Tennessee in Knoxville .
In 1989, Dr. Miller completed a fifteen-year project which researched the Greek mythological, psychological and literary expressions of certain archetypal images in Christian theological ideas. The results of this research are published in four books and numerous essays which appeared from 1974 through 1989 (see below). Some images examined in this project are: the good shepherd, the holy fool, the drunken teacher, the love triangle, the descent into the underworld, ghosts, and disappearing angels.
Dr. Miller was named the first University Scholar-Teacher of the Year by Syracuse University in 1980-81. He also received the Outstanding Teacher Award from the Alumni Society of University College of Syracuse University in 1979-80, the Graduate School Alumni of the Year Award from Drew University in 1990, and the Syracuse University Chancellor's Citation for Exceptional Academic Achievement in 1994. Since 2002, Dr. Miller has been an Affiliate Member of the Inter-Regional Society of Jungian Analysts, and in 2004 he was made an honorary member of the International Association of Analytical Psychology.
Dr. Miller is a member of the American Academy of Religion, The International Society for Humor Studies, and Phi Beta Kappa. He has served as president of the Society for the Arts, Religion and Contemporary Culture (1992-93), and he has been on the editorial boards of Sphinx (London), The Journal of the American Academy of Religion (Atlanta), L'Esprit jungien (Paris), and Mythosphere (Tuscaloosa). He currently serves on the editorial board of Spring Journal (New Orleans). Dr. Miller has also been the Chairperson of the Publications' Committee of the American Academy of Religion (1991-93), Chairperson of the Advisory Group on the Study of Myth in Higher Education for the Joseph Campbell Foundation (1992-1994), and a member of the Boards of Directors of Scholars Press (1991-1993), the American Academy of Religion (1991-1993), the Joseph Campbell Foundation (2004- ), and the Foundation of Mythological Studies (2006- ).
Dr. Miller is the author of more than one hundred articles and book chapters (see bibliographhy) , as well as five books . The books include: Gods and Games: Towards a Theology of Play (1970, 1973); The New Polytheism: Rebirth of the Gods and Goddesses (1974, 1981, also in French, Italian, and Japanese editions); Christs: Archetypal Images in Christian Theology (1981, 2005); Three Faces of God (1986, 2005); and Hells and Holy Ghosts (1989, 2004). Dr. Miller is also the editor of two additional books: Interpretation: The Poetry of Meaning (1967) and Jung and the Interpretation of the Bible (1995).

HOMERYCKI HYMN DO HERMESA







1 Muzo, opiewaj Hermesa, potomka Zeusa i Mai,
Władcę Kylleny a takoż Arkadii w trzody bogatej,
Bogów zręcznego posłańca, którego Maja powiła,
Nimfa o pięknym warkoczu, czcigodna, Zeusowa kochanka.
5 Ona od bogów szczęśliwych gromady trzymała się z dala,
W grocie mieszkając cienistej. Tam nocą głęboką Kronida
z nimfą o pięknym warkoczu miłosnych doświadczał uścisków,
- kiedy to słodko Hera zasnęła białoramienna –
10 Ale gdy pora nastała, by Zeusa się zamysł wypełnił,
kiedy to miesiąc dziesiąty już stał wysoko na niebie,
wówczas przyszedł na świat i czynów dokonał znamiennych
Mai syn urodzony naonczas, przebiegły i zmyślny,
Władca snów i rozbójnik, i krów też złodziej, a także
15 nocy strażnik wszystko widzący i czujny odźwierny,
który wkrótce śród bogów miał słynąć z czynów rozgłośnych.
Rankiem zrodzony, w południe kitary już dźwięków próbował,
krowy zaś Apollonowi celnemu ukradł wieczorem,
w owym dniu, a czwartym miesiąca, powity przez Maję.
20 Skoro zaś nieśmiertelne matczyne łono opuścił,
nawet chwili nie wytrwał, by leżeć w boskiej kołysce,
ale natychmiast się zerwał, by szukać krów Apollona,
próg więc naonczas przekroczył jaskini wysoko sklepionej.
Wtedy to, żółwia znalazłszy, tysięczne radości pozyskał
- jako że Hermes śpiewną lirę pierwszy sporządził.
Bowiem gdy tuż obok bramy dziedzińca żółwia napotkał,
- który karmił się trawą wyrosłą bujnie przed domem –
zwolna się wlokącego, natenczas Zeusa potomek
zaśmiał się, jego zoczywszy, i takim się słowem odezwał:
30 Traf to wielce pomyślny zaiste, którym nie wzgardzę.
Witam cię, uczt towarzyszko, co rytm przy tańcu odbijasz,
Kształtna i mile widziana; a skąd to cacko przepiękne,
Pstra, ozdobna skorupa na grzbiecie u żółwia, co w górach
żyje? Do domu cię wezmę, a korzystać będzie to dla mnie,
35 którą nie wzgardzę: toż rychło wspaniale mile się przysłużysz –
lepiej w domu siedzieć, boć wręcz niebezpiecznie na dworze.
Żyjąc, możesz od czarów szkodliwych zostać obroną,
Jeśli zaś umrzesz, naonczas zadźwięczysz tonem przepięknym.
Rzekł tak. Zaraz też żółwia ująwszy dłońmi obiema
40 wziął i poniósł do domu, unosząc cacko cudowne.
Tam je położył na grzbiecie i dłutem z siwego żelaza
żółwia górskiego wydłubał, żywota go pozbawiając.
Jak gdy myśl człowiekowi polotna przemknie przez głowę,
wówczas, kiedy mu troski rozliczne spokoju nie dają,
45 albo gdy błysk migotliwy przez oczy przemknie człowieka,
tak i Hermes prześwietny: co wyrzekł, już to spełnił.
Przyciął więc trzciny na miarę i sprawił liry podstawek,
zaczem połączył go z żółwią skorupą dziurawiąc jej krańce.
Potem z wrodzoną zręcznością obciągnął ją skórą wołową
50 oraz liry ramiona przytwierdził, poprzeczką je łącząc,
siedem też owczych strun współbrzmiących dźwięcznie naciągnął.
Skoro przedmiot wykonał, wnet poniósł cacko przyjemne,
struny plektronem trącając kolejno, a lira pod ręką
tonem brzmiała rozgłośnym, zaś bóg, jej dźwięku próbując
55 własne pieśni układał udatnie, jakie zazwyczaj
młódź wesoła na ucztach układa, dwuznacznie żartując.
Zeusa opiewał Kronidę i Maję o pięknych sandałach,
jak to niedawno wzajemny miłosny ich uścisk połączył,
takoż i swe pochodzenie przesławne naonczas przedstawił;
60 uczcił pieśnią i sługi i świetne nimfy domostwo,
wspomniał także domowe trójnogi i liczne kociołki.
Takie pieśni układał, a inne w swym sercu ukrywał.
Wreszcie poniósł do boskiej kołyski i tam też umieścił
lirę drążoną, a potem mięsiwa głodem wiedziony,
65 chcąc się rozpatrzeć, wyskoczył z pachnącej pięknie komnaty,
w sercu knując podstępy przebiegłe, z jakimi na ziemi
w ciemnej nocy godzinie złodzieje do rzeczy się biorą. 
Helios ziemię tymczasem opuścił i zapadły w ocean
Wraz z rumakami swoimi i wozem, kiedy to Hermes
70 dotarł do Pierii przebywszy okryte cieniem wyżyny.
Tam to bogów szczęśliwcy cudowne stada zagrody
miały, na łąkach rozkosznych i kosą nietkniętych się pasąc.
Z nich oto Mai potomek, Argosa bystry zabójca,
krów pięćdziesiąt oddzielił dla siebie ryczących rozgłośnie.
75 Pognał stado przez miejsca piaszczyste, tyłem do przodu,
ślady mylne stwarzając, boć pomny był sztuczek przebiegłych.
Racic więc ślady tak sprawił, że biegły w kierunku przeciwnym 
Niźli krok ich prawdziwy, a sam odwrotnie znów stąpał.
Zdjął też zaraz sandały na morza brzegu piaszczystym,
80 uplótł zaś osobliwe, nie do opisu, przedmioty
łącząc wraz z tamaryszkiem gałązki do mirtu podobne;
wiązkę tedy uplótłszy z młodziutkich pędów, kunsztownie 
pod podeszwami ją upiął i obuł lekkie sandały,
które, razem z całym listowiem, zabójca Argosa
85 sławny z Pierii zabrał, ażeby znużenia uniknąć,
chcąc przemierzyć drogę daleką na własny swój sposób.
Starzec, co kwietną winnicę obrządzał, natenczas go dojrzał
Na równinę przez żyzny Onchestos zdążającego;
doń jako pierwszy przemówił przesławny Mai potomek:
90 „Starcze, który schylony około roślin się krzątasz,
siła wina wytłoczysz, gdy wszystkie one dojrzeją.
Chociaż widzisz, bądź ślepy, a słysząc, głuchym pozostań,
takoż i milcz, boć tobie samemu nic to nie szkodzi”.
Tyle rzekłszy krzepkie krowy dalej popędził.
95 Liczne wąwozy huczące i góry cieniem okryte,
także kwitnące równiny przesławny Hermes przemierzył.
Noc, sojuszniczka mroczna i boska, mija tymczasem
Prawie, a wkrótce poranek, co prace zwiastuje, ma nastać.
Właśnie boska Selene w podniebną wchodzi strażnicę –
100 córka władnego Pallasa, potomka Megamedesa –
kiedy to syn Zeusowy, odważny, nad brzeg Alfejosu
krowy szerokoczołe przygania Feba Apolla;
te zaś nieposkromione w zagrodę idą wysoką,
takoż i do wodopoju, opodal łąki wspaniałej.
105 Tam, skoro dobrze krowy nakarmił rozgłośnie ryczące,
do zagrody je pognał z powrotem całą gromadą,
ziele lotosu skubiące i rosą pokrytą murawę.
Naniósł drewienek rozlicznych i ogień spróbował rozpalić,
zaczem żelazem lauru gałązkę z kory oczyścił,
110 świetną a dłoniom stosowną i dech z niej gorący się wywiódł
- tak więc i ogień wraz i krzesiwo Hermes pokazał.
Jamę w ziemi wykopał i złożył w niej liczne drewienka,
biorąc twarde i suche, wraz płomień wokół zajaśniał,
żarem daleko od ognia płynącym wielce buchając.
115 Skoro więc mocą Hefajsta sławnego ogień rozpłonął,
wówczas krowy głucho ryczące na dwór wygonił.
W ognia pobliże dwie z nich powiódłszy swą siłę okazał
wielką; obie dyszące na grzbiety powalił o ziemię,
po czym zwalone obrócił i przebił im stos pacierzowy.
120 Czyn zaś gonił za czynem, gdy krajał tłuste mięsiwo;
Począł je zaraz opiekać nadziane na rożen drewniany,
czarną krwią i mięsem od grzbietu – co wszak jest poczesnym
darem – trzewia wypełniał; to wszystko zostało na miejscu.
Krowie zaś skóry rozciągnął na skale o szorstkiej powierzchni
125 tak, że i teraz, po tylu latach, trwałymi się jawią,
w ogóle czasu upływu nie znając wiecznego. Następnie
Hermes w sercu radosny rozłożył tłuste pieczyste
na kamieniu płaskim i równym, a dalej dwanaście
części losem wydzielił i każdej przydał świetności.
130 Wonczas Hermes przesławny ofiary zapragnął z mięsiwa.
Woń go bowiem, chociaż był bogiem, słodka nęciła –
lecz i tak się nie poddał pokusie duch bohaterski,
mimo iż chęć go nękała, by przełknąć mięso ofiarne.
Lecz je z powrotem w zagrodę wysoko zabrał ze sobą,
135 aby mnóstwo mięsiwa i tłuszczu wysoko gdzieś ukryć,
ślady świeżej kradzieży. Wraz drewna doniósł suchego
po czym doszczętnie łby i nogi spalił w płomieniach.
Kiedy zaś bożek wszystko wykonał zaiste jak trzeba,
precz odrzucił sandały w głębiny wodne Alfeju,
140 zgasił też żar w popielisku i czarny popiół rozprószył
w noc, a tymczasem Selene jaśniała blaskiem przepięknie.
Zaczem z powrotem ku boskim wyżynom poszedł Kylleny,
świtu porą, a podczas wędrówki nikt do nie spotkał ani z bogów szczęśliwych, ni takoż z ludzi śmiertelnych,
145 nawet i psy nie szczekały. Wnet Hermes, Zeusowy potomek,
zgiąwszy się, przemknął się chyłkiem w komnatę przez dziurkę od klucza
niby mgielny obłoczek lub wiatru tchnienie jesienne.
Prosto idąc dotarł do groty bogatej komory,
Cicho tak stopy stawiając, że szmer nawet nie szedł z podłogi;
150 prędko więc Hermes przesławny do swojej kołyski pośpieszył,
zaraz owinął ramiona w pieluszki, bezradne udając
dziecię, krajem zaś szatki u kolan dłonie zabawiał.
Legł tak, a lirę rozkoszną pod lewą ręką ukrywał.
Jednak bóg bogini nie zmylił, matka zaś rzekła:
155 „Cóż to spryciarzu, skąd tutaj o porze nocnej przybywasz
w bezwstyd zbrojny? Przypuszczam, że tylko patrzeć, jak ciebie
wrychle w pętach niezłomnych, co żebra twoje opaszą
syn Latony zabierze za drzwi komnaty pod pachą,
niosąc cię jako złodzieja śród dolin grasującego.
160 Bodajś przepadł! Na wielki frasunek ojciec cię spłodził
ludziom śmiertelnym na ziemi a takoż i bogom wieczystym”.
Do niej Hermes się zwrócił i rzekł chytrymi słowami:
„Matko moja, i po coż mnie straszysz, niby jakowe
dziecię bezradne, które niewiele ma win na sumieniu,
165 trwoży się więc byle czego i matki pogróżek się lęka?
Spryt zaiste okażę, a najwyborniejszy od będzie,
Stale dbając o twoje i moje także korzyści.
Dość już z dala od bogów bez czci i bez darów żyjemy,
władzą w grocie się ciesząc jedynie, bo ty tak zechciałaś!
170 Lepiej wszak wszystkie dni z niebianami spędzić pospołu,
żyjąc dostatnio, bogato, i w zboże opływać, niż w domu
w mrocznej grocie przebywać. Niedługo i ja, jak Apollon,
będę doznawał czci i udział mieć będę w ofiarach.
Jeśli mi ojciec zaszczytów nie przyzna, to sam popróbuję
175 sięgnąć po nie, toż mogę złodziei zostać przywódcą.
Jeśli zaś będzie mnie szukał przesławny potomek Latony,
Sądzę, że coś go innego, gorszego spotka niechybnie;
Udam się ja do Pythony, do jego domostwa się włamię.
Stamtąd wiele trójnogów przepięknych, a takoż kociołków,
180 złota też wiele i wiele żelaza lśniącego zabiorę,
także szaty liczne; jeżeli zechcesz, zobaczysz”.
Oni takimi słowami wzajemnie wiedli rozmowę,
Zeusa Egidożercy potomek i Maja czcigodna.
Eos, dziecię poranka, niosąca dzień śmiertelnikom
185 wstała z głębin wód Okeanu, kiedy Apollon
do Onchestos dotarł wędrując, gdzie miły i święty
gaj rozgłośnego wkrąg Posejdona znalazł – tam starca,
który winnicę przycinał, prostaka, przy drodze napotkał.
Doń jako pierwszy przemówił przesławny potomek Latony:
190 „Starcze, który Onchestu roślinność bujną przycinasz,
z Pierii tutaj przybyłem mojego bydła szukając;
wszystko to krowy były i wszystkie o rogach kręconych,
byk mi teraz jedynie pozostał czarny, co pasł się
z dala od innych, a cztery kąśliwe za nim biegały
195 psy, jednomyślne jak ludzie, więc teraz posiadam jedynie
psy i byka. To rzecz zagadkowa jest wielce doprawdy.
Krowy me uszły niedawno, gdy słońca zachód się zbliżał,
słodkie pastwisko rzucając i traw delikatnych zagony.
Powiedz mi, starcze sędziwy, azali może widziałeś
200 męża, który tym traktem wraz z moim bydłem przechodził?”
Zwrócił się starzec do niego i tymi ozwał się słowy:
„Trudna to rzecz, przyjacielu, by wszystko, com widział, dokładnie
wyznać, boć wielu zaprawdę wędrowców tędy kroczyło;
jednych wiodły szlachetne zamiary, drugich zaś szpetne
205 nader, a ciężko doprawdy rozpoznać, co który zamyśla.
Ja zaś dzionek okrągły, po słońca porę zachodu,
wzgórze okopywałem winnicy bogatej w winorośl,
chłopca jednak spostrzegłem, czcigodny, lecz jasno nie mogę
rzec, kim było to dziecię, co z bydłem o piększych rogach
210 szło maleńskie, laskę trzymając i krocząc zygzakiem,
bydło pędząc wstecz i łby ich ku sobie zwracając”.
Rzekł tak starzec, a tamten czym prędzej drogą podążył
słów wysłuchawszy. Wraz dojrzał wieszczego ptaka i zaraz
poznał, że Zeusa Kronidy potomek jest owym złodziejem.
215 Zatem mocarz Apollon, potomek Zeusowy, podążył śpiesznie ku Pylos świętemu szukając krętorogiego
bydła, a barki szerokie otulił ciemnym obłokiem.
Ślady też wkrótce wypatrzył i ozwał się Strzelec Niechybny:
„Biada, dziwny zaprawdę mym oczom widok się jawi;
220 krów tu wysokorogich na pewno ślady widnieją,
ale prowadzą z powrotem ku łące asfodelowej.
Kroków zaś takich nie stawia ni mąż, ni żadna niewiasta,
żaden szary też wilk, ni lwy, ani również niedźwiedzie,
nie są to także, jak sądzę, Centaurów ślady kudłatych,
225 które tak ogromnymi krokami stąpają pośpiesznie,
- dziwne to ślady na drodze, a jeszcze dziwniejsze za drogą?”
Rzekł tak mocarz Apollon, potomek Zeusa, i skoczył –
Do Kylleny wnet przybył, na górę lasami okrytą.
Dotarł do skalnej kryjówki, cienistej, tam, gdzie cudowna
230 nimfa dziecię wydała na świat Zeusowi Kronidzie.
Woń urocza górę przeświętą wkoło owiewa, mnogość trzód smukłonogich tam karmi się trawą ponętną.
Tam więc próg przekroczywszy kamienny wkrótce osiągnął
mroczną jaskinię sam sławny Apollon, co trafia z oddali.
235 Skoro zaś tylko Zeusa potomek i Mai zobaczył
Apollona, co trafia z oddali, gniewnego o stado,
ukrył się w wonnych pieluszkach. Jak ogień w grubym drzemiący
drewnie ukrywa się w żarze, popiołem w wierzchu okryty,
tak to Hermes widząc Łucznika ukrył się przed nim.
240 Szybko też rączki i nóżki podkurczył i głowę ułożył
jakby tuż po kąpieli słodkiego snu był zażywał; jednak naprawdę czuwał, skrywając lirę pod pachą.
Poznał, nie dał się zwieść, potomek Latony i Zeusa
Nimfę górską przepiękną i jej miłego potomka,
245 dziecię małe, znające atoli sztuczki przebiegłe.
Kąty zatem wszystkie przejrzawszy wielkiego domostwa, trzy komory otworzył, zdejmując świetne zasuwy;
moc tam znalazł nektaru i wielce ponętnej ambrozji,
wewnątrz też każdej obfitość i złota, i srebra leżała,
250 takoż nimfy szkarłatnych moc i srebrzystych,
jakie kryją święte siedziby bogów szczęśliwych.
Skoro więc Letoida przetrząsnął wielkiego domostwa
Kąty, wnet do Hermesa sławnego ozwał się słowem:
„Dziecię, które spoczywasz w kołysce, wyjaw co prędzej
255 miejsce, gdzie krowy ukryłeś, boć zwada nas czeka niepiękna.
Chwycę cię bowiem i cisnę w otchłanie mrocznego Tartaru
w mrok nieszczęsny i nieprzemożony, a stamtąd ni matka,
ani cię ojciec ku słońcu nie wróci, aliści pod ziemią
zgubę znajdziesz i będziesz przewodził śród ludzi maleńkich”.
260 Doń zaś Hermes naonczas się zwrócił chytrymi słowami:
„Synu Latony i po cóż tak szorstkie słowa wyrzekłeś,
krów zaś wiejskich szukając, dlaczego tutaj przybyłeś? 
Nic nie widziałem i nie wiem o niczym, anim od innych nic nie słyszał, więc nic nie powiem, nagrody nie wezmę.
265 Wszak niepodobnym do człeka silnego, co bydło porywa!
Sprawa to przecież nie moja, o inne wszak rzeczy się troszczę:
Dbam zaiste o sen i o mleko z piersi matczynej,
kąpiel ciepłą i o to, by plecy przykryć pieluszką.
Oby się nikt nie dowiedział, skąd kłótnia ta wzięła początek,
270 nawet śród nieśmiertelnych nadzwyczaj dziwnym by było,
gdyby dziecię, wręcz noworodek, za próg wyruszyło
i do tego z krowami wiejskimi – toż prawisz od rzeczy.
Żyję od wczoraj, a ziemia zbyt szorstka dla stóp delikatnych.
Jeśli zaś zechcesz, przysięgę wraz złożę na głowę ojcowską,
275 oto przysięgam, że sam niewinien jestem doprawdy,
że żadnego jakiegoś złodzieja twych krów nie widziałem,
że ze słyszenia jedynie, czym są owe krowy, rozumiem”.
Tak powiedział, a jednocześnie strzelając oczyma
brwiami ciągle poruszał i zerkał w różne wciąż strony,
280 głośno też gwizdał, słuchając tych słów, co były daremne. 
Lekko się z tego zaśmiawszy przemówił celny Apollon:
„A, kochasiu, oszuście, chytrusie, z tego, co rzekłeś
łacno się teraz domyślam, żeś często plądrował mieszkania
w dobra zasobne, żeś nocą nie raz ograbił z dobytku
285 człeka, bez szmeru u siebie wyprawę całą gotując.
Wielu też wiejskim owczarzom zapewne troski przydajesz
w górskich parowach natenczas, gdy mięsa gnany pragnieniem
kroki swoje kierujesz ku trzodom i owcom wełnistym.
Jeśli zaś nie chcesz, by sen ten się snem twoim nie stał ostatnim,
290 wyłaź czym prędzej z kołyski, kompanie nocnej ciemności.
Cześć śród bogów zyskałeś na przyszłość swoim postępkiem,
Będziesz przez wieki wieków się zwał złodziei przywódcą”.
Wówczas Argosa zabójca potężny, z rozmysłem zaiste
295 wieszczy wypuścił znak, gdy go ręce w górę uniosły,
brzucha sługę sprośnego, pełnego bezwstydu posłańca.
Śpiesznie przy tym i kichnął – usłyszał to wszakże Apollon,
Z rąk więc na ziemię natenczas wypuścił Hermesa sławnego.
Sam zaś usiadł opodal, choć w drogę śpieszno mu było,
300 drwin Hermesowi nie szczędząc, wraz takim ozwał się słowem:
„Dalejże ty, niemowlaku, potomku Zeusa i Mai,
idąc za tymi znakami niedługo odnajdę ze stada
krowy dorodne, boć sami mi i dalej drogę pokażesz”.
Rzekł tak, a Hermes Kylleński naonczas podniósłszy się śpiesznie,
305 szparko ruszył, a ręce obydwie do uszu podnosząc
swe pieluszki ku barkom podciągnął i tak się odezwał:
„Dokąd mnie wiedziesz, Łuczniku, śród bogów najgwałtowniejszy?
Czy to gniewny o bydło tak bardzo na mnie nastajesz?
Biada, niechby ród krowi na wieki przepadł, toż ani
310 twoich krów nie ukradłem, ni kogoś innegom nie widział,
w ogóle, co to krowy, jedynie wiem ze słyszenia.
Chodź na sąd i przedstaw tę sprawę Zeusowi Kronidzie”.
Zaczem jeden i drugi roztrząsał wszystko dokładnie:
Świetny potomek Latony i Hermes, owiec opiekun,
315 obaj też z różnym zamiarem; wszak pierwszy, wieszcz prawdomówny
słusznie Hermesa sławnego po chwycił za stada rabunek, drugi wszelako, Kylleńczyk, sztuczkami pragnął a także słowy chytrymi oszukać pierwszego, Srebrnego Łucznika,
skoro, przebiegłym będąc, z przemyślnym się spotkał tym razem –
320 śpiesznie więc przodem przez piasek nadbrzeżny dalej podążał,
z tyłu zaś za nim podobnie Latony potomek i Zeusa.
Prędko zatem dotarli na szczyt wonnego Olimpu
ku rodzicowi Kronidzie nadobni Zeusa synowie,
obu ich bowiem czekały tam szale sprawiedliwości.
325 Wieść się dźwięczna rozeszła po śnieżnym Olimpie, więc ogrom
bogów się zebrał, gdy wzeszła Jutrzenka o tronie złocistym.
Srebrnołuki Apollon i Hermes stanęli naonczas
Przed Zeusowym obliczem – wraz spytał syna świetnego
Zeus, co grzmi z wysokości, tym słowem doń się ozwawszy:
330 „Febie, a skąd to prowadzisz ten łup dorodny, dziecinę
ledwie co urodzoną, mającą postawę herolda?
Dzielne to jakieś stworzenie się zjawia na bogów zebraniu”.
„Ojcze, zaiste niedługo, gdy słów mych ważkich wysłuchasz,
Dziecię owe, przeżarte do cna złodziejstwem, znalazłem
w górach Kylleny, gdym przebył w wędrówce drogę niezmierną.
Nigdy śród bogów gromady takiegom kpiarza nie widział,
ani wśród ludzi, choć wielu na ziemi jest różnych oszustów.
340 Ukradł on bowiem wieczorem z pastwiska me krowy i śpiesznie
poprzez morza, co huczy rozgłośnie, wybrzeże je pognał
prosto ku Pylos zdążając. Dwojakie zaś ślady zostawił
dziwnie ogromne zaprawdę, świetnego boga wręcz dzieło.
Krów moich kroki odwrotnie ku łące asfodelowej
wiodły, a czarna też ziemia ich ślady mylne odbiła,
ten zaś tymczasem swawolnik za nimi ni to na nogach,
ni to na rękach przemierzył tę drogę przez piach prowadzącą.
Szlak ów przebył imając się jawnie innego sposobu,
nader dziwnego, jakoby ktoś szedł po smukłych gałązkach.
350 Zatem jak długo podążał przez miejsca piaszczyste, tak długo
ślady wszystkie odciskał na ziemi, łatwo widoczne,
skoro aliści piaszczysty ten szlak rozległy opuścił,
prędko trop niewidocznym się stał, boć wiódł on po twardym
gruncie. Jednakże pewien śmiertelnik dziecię to widział
355 krowy o łbach szerokich jak gnało prosto do Pylos.
Potem, skoro spokojnie w zagrodzie je pozamykał
tu i tam po drodze kuglarskie sztuczki sposobiąc,
spoczął w swojej kołysce, do czarnej nocy podobny,
w mrocznej jaskini ciemnościach, a żaden by go zapewne
360 orzeł bystro patrzący nie dojrzał; złapany, rękoma
oczy niby to ze snu przecierał, a chytre podstępy
knuł i zaraz bezczelnie on sam te słowa powiedział:
„nic nie widziałem i nie wiem o niczym, ani od innych
nic nie słyszałem, więc nic ci nie powiem, nagrody nie wezmę”.
365 Słowa więc te wypowiedział i usiadł Fojbos Apollon, 
Hermes zaś zgoła inaczej do nieśmiertelnych przemówił,
Ojcem Kronidą się świadcząc, pasterzem bogów gromady:
„Ojcze Zeusie, to ja zaiste ci prawdę wyjawię,
prawdomówny wszak jestem i nie wiem, co to jest kłamstwo.
370 Ten tu, szukając krów krętorogich, rankiem odwiedził
grotę naszą, a słońca promienie dopiero co wzeszły,
z bogów szczęśliwych nikogo nie wiodąc na świadka pewnego.
Zaraz mi kazał się przyznać pod groźbą siły przemożnej,
Straszył wielce, że rzuci mnie w głąb przepastnego Tartaru
375 - jako że kwiat powabny młodości wspaniałej posiada,
ja zaś – a wiedział to dobrze – od wczoraj dopierom zrodzony
i niepodobnym do człeka silnego, co bydło porywa.
Wierz mi, jako że przecież mym ojcem jesteś kochanym,
Żem tych krów nie popędził do domu – niech los mi się szczęści –
380 anim przez próg przestąpił, toć szczerą ci prawdę wyznaję.
Wszak Heliosa i innych bogów bardzo szanuję,
Także ciebie miłuję i jego też lękam się wielce.
Sam to wiesz, żem niewinny, toż wielką składam przysięgę
- to nie ja! Na piękne podwoje, co bogów tu strzegą.
385 Jemu zaś kiedyś odpłacę za to bezlitosne oszczerstwo,
mimo że taki on mocny; a ty młodszego mnie wesprzyj”.
Rzekł tak zabójca Argosa i oko chytrze przymrużył,
swoich zaś pieluch, trzymając je ciągle, z rąk nie wypuszczał.
Zeus tedy zaśmiał się wielce na dziecię patrząc podstępne,
390 zmyślnie, a biegle zaprzeczające krów rabunkowi.
Zaraz też kazał, by obaj wzajemnie nie czując urazy
krów poszukali, by Hermes posłaniec przodem prowadził
oraz miejsce pokazał – a dobrowolnie to czynił –
w którym stado krów dorodnych ukrył niedawno.
395 Skinął głową Kronida, a Hermes wspaniały usłuchał,
łatwo go bowiem myśli Zeusowej było przekonać.
Obaj tedy ruszyli prześwietni Zeusa synowie
ku piaszczystemu Pylos, na bród się Alfeju kierując.
Wkrótce na łąki trafili a także do obór wysokich,
400 gdzie się nocą istotnie o łup swój Hermes zatroszczył.
Tam też do groty kamiennej on kroki swoje skierował,
Poczem ku światłu dziennemu wypeził krowy dorodne;
Syn zaś Latony, spojrzawszy na skałę uwistą, zobaczył
Skóry krowie, więc prędko zapytał sławnego Hermesa:
405 „Jakeś to zrobił, spryciarzu, że krowy dwie uśmierciłeś,
będąc bezradnym wszak niemowlęciem? Zaiste, co do mnie,
tom już pierwej twą moc podziwiał; doprawdy niewiele
trzeba, by Mai potomek, Kylleńczyk, stał się dorosłym”.
Rzekł tak, zaczem skóry powiązał mocne wierzbiną.
410 Ona zaś pod stopami na ziemi chyżo wyrosła
sama z siebie dokoła swe pędy ścieląc splątane,
wszystkie krowy też wiejskie z łatwością pętając, a zgodnie z podstępnego Hermesa zmysłem; tymczasem Apollon
patrząc dziwił się wielce, a wówczas zabójca Argosa
415 silny, z ukosa spoglądał, ogniście iskrzącym się wzrokiem
...
ukryć pragnąc, a wtedy Latony przesławnej potomka,
łatwo bardzo, celnego łucznika, jak chciał udobruchał,
chociaż był tamten silniejszy; wraz ujął lirę w lewicę
struny plektronem trącając kolejno, a lira pod ręką
420 tonem brzmiała rozgłośnym. Roześmiał się Fojbos Apollon
pełen radości, a w sercu go dźwięki miłe przejęły
brzmieniem cudownym i słodka tęsknota wraz go ujęła
duchem zasłuchanego; natenczas grając na lirze
słodko Mai potomek bez trwogi u boku lewego
425 stanął Feba Apolla i dźwięcznie grając na lirze pieśni śpiewać rozpoczął, a miłym głosem to czynił,
sławiąc bogów, co są nieśmiertelni, i ziemię też mroczną:
jak się w początkach zrodzili i jaki los przypadł każdemu.
Mnemozynę więc pierwszą śród bogów pieśnią swą uczcił,
Muz rodzicielkę, co Mai synowi była patronką,
potem zaś podług starszeństwa, kolejno wedle narodzin,
niebian, co są nieśmiertelni, prześwietny Zeusa potomek
uczcił, śpiewając o świata stworzeniu, a lirą wtórując.
Serce zaś Feba zaraz pragnienie przemożne ujęło,
435 więc do Hermesa się zwrócił skrzydlate słowa wyrzekłszy:
„Krów zabójco, sztukmistrzu, niezmienny uczt towarzyszu,
rzecz, którąś stworzył, zaiste jest warta krów pięćdziesięciu.
Sądzę, że wreszcie możemy spokojnie spory zakończyć.
Powiedz jednakże mi teraz, podstępny Mai potomku,
440 czy od chwili narodzin posiadasz to dzieło cudowne,
czy też z bogów ci któryś, czy z ludzi któryś śmiertelnik,
daru tego użyczył świetnego i pieśni wyuczył?
Słyszę bowiem cudowny ten dźwięk, a dotąd nieznany.
Wiem, że nikt z nieśmiertelnych, co mają dom na Olimpie,
445 ani też z mężów śmiertelnych dotychczas nie znał go wcale,
oprócz ciebie, rabusiu, potomku Zeusa i Mai.
Cóż to za kunszt, jaki czar, co troski łagodzi przemożne,
dokąd to szlak? Zaprawdę te trzy zalety się tutaj
razem łączą: wesołość i miłość i słodkie uśpienie.
450 Mimo żem Muz Olimpijskich towarzysz, którym wypada
dbać o pląsy taneczne i pieśni dźwięki wspaniałe,
takoż o śpiew rozgłośny i tony aulosów urocze,
jednak niczym dotychczas tak bardzom się w sercu nie przejął,
nawet przy ucztach, gdzie młodzi umieją się zręcznie popisać.
455 Dziw to, Zeusa potomku, jak wdzięcznie grasz na kitarze,
mimo żeś jeszcze malutki, prześwietne miewasz pomysły,
siadaj zatem, mój miły, i słów starszego usłuchaj.
Sławy teraz przysporzysz śród bogów, co są nieśmiertelni,
Sobie samemu i matce; niezłomną prawdę tu głoszę.
460 Na dereniowy ten oszczep się klnę, że ja oto ciebie
między niebian powiodę sławnego i bogactw pełnego,
świetne dary ci złożę i nigdy oszustwem nie zwiodę”.
Doń zaś Hermes się zwrócił i rzekł chytrymi słowami:
„Nader zręcznie mnie wypytujesz Celny Łuczniku,
465 Ja ukrywać przed tobą mego kunsztu nie myślę,
dziś go poznasz, bo pragnę życzliwym dla ciebie pozostać
w radzie i słowach, wszak znawcą wybornym jesteś wszystkiego.
Pierwszy bowiem, Zeusa potomku, śród bogów zasiadasz,
Dzielnym będąc i mocnym, a Zeus przemądry cię kocha
470 z całą słusznością i darów ci wszakże wspaniałych udzielił,
mówią, że dzięki Zeusowi wyrocznie ogłaszasz i wróżby,
jako że wszystko co będzie, Łuczniku, Zeus wszak wyznacza.
Mimo żem dzieciak, to wiem o bogactwach, w jakie opływasz,
Więc od ciebie tylko zależy byś poznał, co zechcesz.
475 Skoro zatem grać na kitarze pragniesz tak bardzo,
śpiewaj i graj i troszcz się o liry tony radosne,
przyjm ją ode mnie, lecz zadbaj o sławę mą, przyjacielu,
w dłoniach trzymając tę towarzyszkę, co dźwięczy rozgłośnie,
tę, co umie jak się należy udatnie przemawiać.
480 Śmiało nieś ją następnie na ucztę, budzącą wesołość,
wtóruj chórom powabnym korowód wiodącym przesławny,
radość w lirze znajdując za dnia i w nocy, bo każdy
kto umiejętnie i biegle potrafi o tony ją pytać,
temu rozgłośna zmyślnie odpowie wdzięczną melodią,
485 w brzmienie z łatwością wprawiona znajomym palców muśnięciem,
trudu przykrego przy tym nie znając; lecz jeśli gwałtownie
ktoś od razu a nieumiejętnie o tony ją spyta,
próżno czeka melodii, bo lira brzdąka fałszywie;
więc od ciebie tylko zależy byś poznał, co zechcesz.
490 Zatem ja ci ją daję, wspaniały Zeusa potomku -
my zaś ponownie górskie pastwiska a takoż nizinne, w trawę zasobne, spasiemy, Łuczniku, wiejskimi krowami.
Tam gromadnie się złączą ze sobą byki i krowy,
Poczem jałówki i byczki się zrodzą, a zatem nie trzeba
495 abyś się na mnie tak boczył gwałtownie, choć dbasz o swą korzyść”
Mówiąc tak rękę wyciągnął, a Fojbos Apollon ją przyjął,
Zaczem świetlisty bicz Hermesowi wręczył na własność
Oraz trzodę mu dał pod opiekę, a Mai potomek
Przyjął wszystko z radością; kitarę zaś wziąwszy w lewicę
500 syn Latony, wspaniały Apollon, mocarz i łucznik,
struny plektronem trącał kolejno, a ona pod ręką
tonem brzmiała rozgłośnym, a bóg wtórował jej śpiewem.
Tam następnie krowy przygnali gdzie boskie pastwisko,
Sami zaś, obaj przepiękni synowie Zeusa, na powrót
505 ku Olimpowi śnieżnemu pośpiesznie swe kroki zwrócili,
ciesząc się dźwiękiem formingi; przemądry zaś Zeus się radował,
kochał szczerze potomka Latony – jak jeszcze i teraz -
znakiem zaś, że kitary użyczył Celnemu Strzelcowi,
510 pełnej uroku, a grał umiejętnie on na tej kitarze;
sam zaś znowu inną obmyśli sztuczkę przemądrą –
dźwiękiem, nawet z oddali słyszalnym, obdarzył syringę.
Tak do Hermesa naonczas się ozwał potomek Latony:
Boję się, Mai potomku, posłańcze, zasobny w fortele,
515 byś mi nie ukradł kitary i łuku zakrzywionego,
jako że Zeus ci użyczył zdolności zamiennych uczynków,
znanych i ludziom, co żyją na ziemi, tej wszechkarmicielce.
Jeśli się jednak odważysz, by bogów wielką przysięgę
Złożyć, czy klnąc się na głowę, czy wody Styksu strasznego,
520 spełnisz rzecz upragnioną i miła sercu mojemu”.
Wówczas też Mai potomek na głowę się zaklął, przysiągłszy
Nigdy tego nie ukraść, co Celny Łucznik uzyskał,
Nigdy nawet nie krążyć około domu mocnego;
525 syn też Latony, Apollon, poprzysiągł na sojusz i przyjaźń,
że śród niebian ktoś inny nad niego mu milszym nie będzie,
żaden bóg czy też człowiek, co z Zeusa się zrodził. Spełnili...
......................................................................................................
znak wróżebny dla ciebie uczynię i wszystkich też niebian,
drogi sercu mojemu i godzien wiary, a potem
laską przepiękną obdarzę, co niesie dostatek i szczęście,
530 złotą oraz trójlistną, cudowną, by ona cię strzegła,
dając u wszystkich niebian spełnienie twych słów oraz czynów
dobrych, które, powiadam, za Zeusa wyrokiem się spełnią
daru jednak wieszczego, o który pytasz, prześwietny
Zeusa potomku, ni tobie ni innym nie godzi się poznać
535 bogom, bo sprawa to Zeusa umysłu, a jam i porękę
dał, na głowę się klnąc i składając wielką przysięgę,
że z wiekuistych bogów, z wyjątkiem mnie, ani jeden
znać nie będzie Zeusa zamysłów mądrych a ścisłych.
Takoż i ty, mój bracie, o złotej lasce, nie żądaj
540 bym ci Zeusa, co przyszłość ogląda, wyroki objawił.
Z ludzi jednemu pomogę, innemu zaś szkodę przyniosę,
Mając wciąż do czynienia z wieloma ludźmi nędznymi.
Z moim zaiste wyrokiem odejdzie ten, który przyjdzie
Gwoli wróżby ptaków polotnych, co prawdę zwiastują;
545 on to z moim wyrokiem odejdzie i jego nie zwiodę.
Jeśli zaś ktoś zaufawszy mylącym ptakom zapragnie
wróżby się mojej dowiedzieć, a wbrew rozsądkowi ją pojmie,
pragnąc więcej wiedzieć od bogów, co żyją od wieków,
głoszę, że próżną on drogą podąży, acz dary ja przyjmę.
550 Coś innego ci powiem, przesławny Mai i Zeusa
Egidodzierżcy potomku, a bogów boski posłańcze:
oto istnieją trzy, czcigodne siostry rodzone,
same dziewice, chyżymi skrzydłami pyszniące się wszystkie,
każdej głowę siwizna jak mąką przyprósza; pod skalną
555 półką Parnasu mieszkają te wróżb mistrzynie, i u nich
będąc jeszcze dziecięciem, co trzody pasa, wieszczenia
pilniem się uczył, boć ojciec mój wcale się nie sprzeciwiał.
One z miejsca owego to tu to tam ulatując
plastry miodu zbierają, a każda wszystko wypełnia.
560 Skoro zaś miodu żółtego skosztują, w natchnieniu proroczym
są i wówczas chętnie ogłaszać prawdę też pragną.
Jeśli zaś bogów pokarmu słodkiego są pozbawione,
Wtedy starają się wszystkich na mylną drogę sprowadzić.
Te ci więc teraz oddaję, a ty wypytując je ściśle
565 w sercu raduj się swoim, i jeśli człowieka pouczysz,
często usłucha on twoich wyroków, co trafne być mogą.
Masz me rady, Mai potomku, o wiejskie zaś krowy
oraz konie a takoż i muły się troszcz wytrzymałe.
Lwami groźnymi a dalej dzikami też białozębymi,
570 również i psami, i trzodą, co ziemia szeroka ją karmi,
tak i wszystkimi owcami ów Hermes włada przesławny,
będąc nadto wybornym posłańcem w krainę Hadesa,
który, acz skąpy na dary, to jemu przyzna przywilej.
Tak to mocarz Apollon okazał Mai synowi
575 wszelką życzliwość, a łaski swej przydał jeszcze Kronida,
Hermes to wszystkich ludzi śmiertelnych i bogów towarzysz,
rzadko atoli służy pomocą, a zwodzi najczęściej
Ludzi śmiertelnych plemiona, gdy nocy ciemność nastaje.
Zatem bądź pozdrowiony, potomku Zeusa i Mai,
580 zaś o tobie i w innej pamiętać pieśni przyrzekam.



Przełożył Włodzimierz Appel , Meander 1982, nr 1.

IV. TO HERMES (582 lines)

(ll. 1-29) Muse, sing of Hermes, the son of Zeus and Maia, lord of Cyllene and Arcadia rich in flocks, the luck-bringing messenger of the immortals whom Maia bare, the rich-tressed nymph, when she was joined in love with Zeus, -- a shy goddess, for she avoided the company of the blessed gods, and lived within a deep, shady cave. There the son of Cronos used to lie with the rich-tressed nymph, unseen by deathless gods and mortal men, at dead of night while sweet sleep should hold white-armed Hera fast. And when the purpose of great Zeus was fixed in heaven, she was delivered and a notable thing was come to pass. For then she bare a son, of many shifts, blandly cunning, a robber, a cattle driver, a bringer of dreams, a watcher by night, a thief at the gates, one who was soon to show forth wonderful deeds among the deathless gods. Born with the dawning, at mid-day he played on the lyre, and in the evening he stole the cattle of far-shooting Apollo on the fourth day of the month; for on that day queenly Maia bare him. So soon as he had leaped from his mother's heavenly womb, he lay not long waiting in his holy cradle, but he sprang up and sought the oxen of Apollo. But as he stepped over the threshold of the high-roofed cave, he found a tortoise there and gained endless delight. For it was Hermes who first made the tortoise a singer. The creature fell in his way at the courtyard gate, where it was feeding on the rich grass before the dwelling, waddling along. When be saw it, the luck- bringing son of Zeus laughed and said:

(ll. 30-38) `An omen of great luck for me so soon! I do not slight it. Hail, comrade of the feast, lovely in shape, sounding at the dance! With joy I meet you! Where got you that rich gaud for covering, that spangled shell -- a tortoise living in the mountains? But I will take and carry you within: you shall help me and I will do you no disgrace, though first of all you must profit me. It is better to be at home: harm may come out of doors. Living, you shall be a spell against mischievous witchcraft (13); but if you die, then you shall make sweetest song.

(ll. 39-61) Thus speaking, he took up the tortoise in both hands and went back into the house carrying his charming toy. Then he cut off its limbs and scooped out the marrow of the mountain- tortoise with a scoop of grey iron. As a swift thought darts through the heart of a man when thronging cares haunt him, or as bright glances flash from the eye, so glorious Hermes planned both thought and deed at once. He cut stalks of reed to measure and fixed them, fastening their ends across the back and through the shell of the tortoise, and then stretched ox hide all over it by his skill. Also he put in the horns and fitted a cross-piece upon the two of them, and stretched seven strings of sheep-gut. But when he had made it he proved each string in turn with the key, as he held the lovely thing. At the touch of his hand it sounded marvellously; and, as he tried it, the god sang sweet random snatches, even as youths bandy taunts at festivals. He sang of Zeus the son of Cronos and neat-shod Maia, the converse which they had before in the comradeship of love, telling all the glorious tale of his own begetting. He celebrated, too, the handmaids of the nymph, and her bright home, and the tripods all about the house, and the abundant cauldrons.

(ll. 62-67) But while he was singing of all these, his heart was bent on other matters. And he took the hollow lyre and laid it in his sacred cradle, and sprang from the sweet-smelling hall to a watch-place, pondering sheet trickery in his heart -- deeds such as knavish folk pursue in the dark night-time; for he longed to taste flesh.

(ll. 68-86) The Sun was going down beneath the earth towards Ocean with his horses and chariot when Hermes came hurrying to the shadowy mountains of Pieria, where the divine cattle of the blessed gods had their steads and grazed the pleasant, unmown meadows. Of these the Son of Maia, the sharp-eyed slayer of Argus then cut off from the herd fifty loud-lowing kine, and drove them straggling-wise across a sandy place, turning their hoof-prints aside. Also, he bethought him of a crafty ruse and reversed the marks of their hoofs, making the front behind and the hind before, while he himself walked the other way (14). Then he wove sandals with wicker-work by the sand of the sea, wonderful things, unthought of, unimagined; for he mixed together tamarisk and myrtle-twigs, fastening together an armful of their fresh, young wood, and tied them, leaves and all securely under his feet as light sandals. The brushwood the glorious Slayer of Argus plucked in Pieria as he was preparing for his journey, making shift (15) as one making haste for a long journey.

(ll. 87-89) But an old man tilling his flowering vineyard saw him as he was hurrying down the plain through grassy Onchestus. So the Son of Maia began and said to him:

(ll. 90-93) `Old man, digging about your vines with bowed shoulders, surely you shall have much wine when all these bear fruit, if you obey me and strictly remember not to have seen what you have seen, and not to have heard what you have heard, and to keep silent when nothing of your own is harmed.'

(ll. 94-114) When he had said this much, he hurried the strong cattle on together: through many shadowy mountains and echoing gorges and flowery plains glorious Hermes drove them. And now the divine night, his dark ally, was mostly passed, and dawn that sets folk to work was quickly coming on, while bright Selene, daughter of the lord Pallas, Megamedes' son, had just climbed her watch-post, when the strong Son of Zeus drove the wide-browed cattle of Phoebus Apollo to the river Alpheus. And they came unwearied to the high-roofed byres and the drinking-troughs that were before the noble meadow. Then, after he had well-fed the loud-bellowing cattle with fodder and driven them into the byre, close-packed and chewing lotus and began to seek the art of fire.

He chose a stout laurel branch and trimmed it with the knife.... ((LACUNA)) (16) ....held firmly in his hand: and the hot smoke rose up. For it was Hermes who first invented fire-sticks and fire. Next he took many dried sticks and piled them thick and plenty in a sunken trench: and flame began to glow, spreading afar the blast of fierce-burning fire.

(ll. 115-137) And while the strength of glorious Hephaestus was beginning to kindle the fire, he dragged out two lowing, horned cows close to the fire; for great strength was with him. He threw them both panting upon their backs on the ground, and rolled them on their sides, bending their necks over (17), and pierced their vital chord. Then he went on from task to task: first he cut up the rich, fatted meat, and pierced it with wooden spits, and roasted flesh and the honourable chine and the paunch full of dark blood all together. He laid them there upon the ground, and spread out the hides on a rugged rock: and so they are still there many ages afterwards, a long, long time after all this, and are continually (18). Next glad-hearted Hermes dragged the rich meats he had prepared and put them on a smooth, flat stone, and divided them into twelve portions distributed by lot, making each portion wholly honourable. Then glorious Hermes longed for the sacrificial meat, for the sweet savour wearied him, god though he was; nevertheless his proud heart was not prevailed upon to devour the flesh, although he greatly desired (19). But he put away the fat and all the flesh in the high- roofed byre, placing them high up to be a token of his youthful theft. And after that he gathered dry sticks and utterly destroyed with fire all the hoofs and all the heads.

(ll. 138-154) And when the god had duly finished all, he threw his sandals into deep-eddying Alpheus, and quenched the embers, covering the black ashes with sand, and so spent the night while Selene's soft light shone down. Then the god went straight back again at dawn to the bright crests of Cyllene, and no one met him on the long journey either of the blessed gods or mortal men, nor did any dog bark. And luck-bringing Hermes, the son of Zeus, passed edgeways through the key-hole of the hall like the autumn breeze, even as mist: straight through the cave he went and came to the rich inner chamber, walking softly, and making no noise as one might upon the floor. Then glorious Hermes went hurriedly to his cradle, wrapping his swaddling clothes about his shoulders as though he were a feeble babe, and lay playing with the covering about his knees; but at his left hand he kept close his sweet lyre.

(ll. 155-161) But the god did not pass unseen by the goddess his mother; but she said to him: `How now, you rogue! Whence come you back so at night-time, you that wear shamelessness as a garment? And now I surely believe the son of Leto will soon have you forth out of doors with unbreakable cords about your ribs, or you will live a rogue's life in the glens robbing by whiles. Go to, then; your father got you to be a great worry to mortal men and deathless gods.'

(ll. 162-181) Then Hermes answered her with crafty words: `Mother, why do you seek to frighten me like a feeble child whose heart knows few words of blame, a fearful babe that fears its mother's scolding? Nay, but I will try whatever plan is best, and so feed myself and you continually. We will not be content to remain here, as you bid, alone of all the gods unfee'd with offerings and prayers. Better to live in fellowship with the deathless gods continually, rich, wealthy, and enjoying stories of grain, than to sit always in a gloomy cave: and, as regards honour, I too will enter upon the rite that Apollo has. If my father will not give it to me, I will seek -- and I am able -- to be a prince of robbers. And if Leto's most glorious son shall seek me out, I think another and a greater loss will befall him. For I will go to Pytho to break into his great house, and will plunder therefrom splendid tripods, and cauldrons, and gold, and plenty of bright iron, and much apparel; and you shall see it if you will.'

(ll. 182-189) With such words they spoke together, the son of Zeus who holds the aegis, and the lady Maia. Now Eros the early born was rising from deep-flowing Ocean, bringing light to men, when Apollo, as he went, came to Onchestus, the lovely grove and sacred place of the loud-roaring Holder of the Earth. There he found an old man grazing his beast along the pathway from his court-yard fence, and the all-glorious Son of Leto began and said to him.

(ll. 190-200) `Old man, weeder (20) of grassy Onchestus, I am come here from Pieria seeking cattle, cows all of them, all with curving horns, from my herd. The black bull was grazing alone away from the rest, but fierce-eyed hounds followed the cows, four of them, all of one mind, like men. These were left behind, the dogs and the bull -- which is great marvel; but the cows strayed out of the soft meadow, away from the pasture when the sun was just going down. Now tell me this, old man born long ago: have you seen one passing along behind those cows?'

(ll. 201-211) Then the old man answered him and said: `My son, it is hard to tell all that one's eyes see; for many wayfarers pass to and fro this way, some bent on much evil, and some on good: it is difficult to know each one. However, I was digging about my plot of vineyard all day long until the sun went down, and I thought, good sir, but I do not know for certain, that I marked a child, whoever the child was, that followed long-horned cattle -- an infant who had a staff and kept walking from side to side: he was driving them backwards way, with their heads toward him.'

(ll. 212-218) So said the old man. And when Apollo heard this report, he went yet more quickly on his way, and presently, seeing a long-winged bird, he knew at once by that omen that thief was the child of Zeus the son of Cronos. So the lord Apollo, son of Zeus, hurried on to goodly Pylos seeking his shambling oxen, and he had his broad shoulders covered with a dark cloud. But when the Far-Shooter perceived the tracks, he cried:

(ll. 219-226) `Oh, oh! Truly this is a great marvel that my eyes behold! These are indeed the tracks of straight-horned oxen, but they are turned backwards towards the flowery meadow. But these others are not the footprints of man or woman or grey wolves or bears or lions, nor do I think they are the tracks of a rough- maned Centaur -- whoever it be that with swift feet makes such monstrous footprints; wonderful are the tracks on this side of the way, but yet more wonderfully are those on that.'

(ll. 227-234) When he had so said, the lord Apollo, the Son of Zeus hastened on and came to the forest-clad mountain of Cyllene and the deep-shadowed cave in the rock where the divine nymph brought forth the child of Zeus who is the son of Cronos. A sweet odour spread over the lovely hill, and many thin-shanked sheep were grazing on the grass. Then far-shooting Apollo himself stepped down in haste over the stone threshold into the dusky cave.

(ll. 235-253) Now when the Son of Zeus and Maia saw Apollo in a rage about his cattle, he snuggled down in his fragrant swaddling-clothes; and as wood-ash covers over the deep embers of tree-stumps, so Hermes cuddled himself up when he saw the Far- Shooter. He squeezed head and hands and feet together in a small space, like a new born child seeking sweet sleep, though in truth he was wide awake, and he kept his lyre under his armpit. But the Son of Leto was aware and failed not to perceive the beautiful mountain-nymph and her dear son, albeit a little child and swathed so craftily. He peered in ever corner of the great dwelling and, taking a bright key, he opened three closets full of nectar and lovely ambrosia. And much gold and silver was stored in them, and many garments of the nymph, some purple and some silvery white, such as are kept in the sacred houses of the blessed gods. Then, after the Son of Leto had searched out the recesses of the great house, he spake to glorious Hermes:

(ll. 254-259) `Child, lying in the cradle, make haste and tell me of my cattle, or we two will soon fall out angrily. For I will take and cast you into dusty Tartarus and awful hopeless darkness, and neither your mother nor your father shall free you or bring you up again to the light, but you will wander under the earth and be the leader amongst little folk.' (21)

(ll. 260-277) Then Hermes answered him with crafty words: `Son of Leto, what harsh words are these you have spoken? And is it cattle of the field you are come here to seek? I have not seen them: I have not heard of them: no one has told me of them. I cannot give news of them, nor win the reward for news. Am I like a cattle-liter, a stalwart person? This is no task for me: rather I care for other things: I care for sleep, and milk of my mother's breast, and wrappings round my shoulders, and warm baths. Let no one hear the cause of this dispute; for this would be a great marvel indeed among the deathless gods, that a child newly born should pass in through the forepart of the house with cattle of the field: herein you speak extravagantly. I was born yesterday, and my feet are soft and the ground beneath is rough; nevertheless, if you will have it so, I will swear a great oath by my father's head and vow that neither am I guilty myself, neither have I seen any other who stole your cows -- whatever cows may be; for I know them only by hearsay.'

(ll. 278-280) So, then, said Hermes, shooting quick glances from his eyes: and he kept raising his brows and looking this way and that, whistling long and listening to Apollo's story as to an idle tale.

(ll. 281-292) But far-working Apollo laughed softly and said to him: `O rogue, deceiver, crafty in heart, you talk so innocently that I most surely believe that you have broken into many a well- built house and stripped more than one poor wretch bare this night (22), gathering his goods together all over the house without noise. You will plague many a lonely herdsman in mountain glades, when you come on herds and thick-fleeced sheep, and have a hankering after flesh. But come now, if you would not sleep your last and latest sleep, get out of your cradle, you comrade of dark night. Surely hereafter this shall be your title amongst the deathless gods, to be called the prince of robbers continually.'

(ll. 293-300) So said Phoebus Apollo, and took the child and began to carry him. But at that moment the strong Slayer of Argus had his plan, and, while Apollo held him in his hands, sent forth an omen, a hard-worked belly-serf, a rude messenger, and sneezed directly after. And when Apollo heard it, he dropped glorious Hermes out of his hands on the ground: then sitting down before him, though he was eager to go on his way, he spoke mockingly to Hermes:

(ll. 301-303) `Fear not, little swaddling baby, son of Zeus and Maia. I shall find the strong cattle presently by these omens, and you shall lead the way.'

(ll. 304-306) When Apollo had so said, Cyllenian Hermes sprang up quickly, starting in haste. With both hands he pushed up to his ears the covering that he had wrapped about his shoulders, and said:

(ll. 307-312) `Where are you carrying me, Far-Worker, hastiest of all the gods? Is it because of your cattle that you are so angry and harass me? O dear, would that all the sort of oxen might perish; for it is not I who stole your cows, nor did I see another steal them -- whatever cows may be, and of that I have only heard report. Nay, give right and take it before Zeus, the Son of Cronos.'

(ll. 313-326) So Hermes the shepherd and Leto's glorious son kept stubbornly disputing each article of their quarrel: Apollo, speaking truly.... ((LACUNA)) ....not fairly sought to seize glorious Hermes because of the cows; but he, the Cyllenian, tried to deceive the God of the Silver Bow with tricks and cunning words. But when, though he had many wiles, he found the other had as many shifts, he began to walk across the sand, himself in front, while the Son of Zeus and Leto came behind. Soon they came, these lovely children of Zeus, to the top of fragrant Olympus, to their father, the Son of Cronos; for there were the scales of judgement set for them both.

There was an assembly on snowy Olympus, and the immortals who perish not were gathering after the hour of gold-throned Dawn.

(ll. 327-329) Then Hermes and Apollo of the Silver Bow stood at the knees of Zeus: and Zeus who thunders on high spoke to his glorious son and asked him:

(ll. 330-332) `Phoebus, whence come you driving this great spoil, a child new born that has the look of a herald? This is a weighty matter that is come before the council of the gods.'

(ll. 333-364) Then the lord, far-working Apollo, answered him: `O my father, you shall soon hear no triffling tale though you reproach me that I alone am fond of spoil. Here is a child, a burgling robber, whom I found after a long journey in the hills of Cyllene: for my part I have never seen one so pert either among the gods or all men that catch folk unawares throughout the world. He strole away my cows from their meadow and drove them off in the evening along the shore of the loud-roaring sea, making straight for Pylos. There were double tracks, and wonderful they were, such as one might marvel at, the doing of a clever sprite; for as for the cows, the dark dust kept and showed their footprints leading towards the flowery meadow; but he himself -- bewildering creature -- crossed the sandy ground outside the path, not on his feet nor yet on his hands; but, furnished with some other means he trudged his way -- wonder of wonders! -- as though one walked on slender oak-trees. Now while he followed the cattle across sandy ground, all the tracks showed quite clearly in the dust; but when he had finished the long way across the sand, presently the cows' track and his own could not be traced over the hard ground. But a mortal man noticed him as he drove the wide-browed kine straight towards Pylos. And as soon as he had shut them up quietly, and had gone home by crafty turns and twists, he lay down in his cradle in the gloom of a dim cave, as still as dark night, so that not even an eagle keenly gazing would have spied him. Much he rubbed his eyes with his hands as he prepared falsehood, and himself straightway said roundly: "I have not seen them: I have not heard of them: no man has told me of them. I could not tell you of them, nor win the reward of telling."'

(ll. 365-367) When he had so spoken, Phoebus Apollo sat down. But Hermes on his part answered and said, pointing at the Son of Cronos, the lord of all the gods:

(ll. 368-386) `Zeus, my father, indeed I will speak truth to you; for I am truthful and I cannot tell a lie. He came to our house to-day looking for his shambling cows, as the sun was newly rising. He brought no witnesses with him nor any of the blessed gods who had seen the theft, but with great violence ordered me to confess, threatening much to throw me into wide Tartarus. For he has the rich bloom of glorious youth, while I was born but yesterday -- as he too knows -- nor am I like a cattle-lifter, a sturdy fellow. Believe my tale (for you claim to be my own father), that I did not drive his cows to my house -- so may I prosper -- nor crossed the threshold: this I say truly. I reverence Helios greatly and the other gods, and you I love and him I dread. You yourself know that I am not guilty: and I will swear a great oath upon it: -- No! by these rich-decked porticoes of the gods. And some day I will punish him, strong as he is, for this pitiless inquisition; but now do you help the younger.'

(ll. 387-396) So spake the Cyllenian, the Slayer of Argus, while he kept shooting sidelong glances and kept his swaddling-clothes upon his arm, and did not cast them away. But Zeus laughed out loud to see his evil-plotting child well and cunningly denying guilt about the cattle. And he bade them both to be of one mind and search for the cattle, and guiding Hermes to lead the way and, without mischievousness of heart, to show the place where now he had hidden the strong cattle. Then the Son of Cronos bowed his head: and goodly Hermes obeyed him; for the will of Zeus who holds the aegis easily prevailed with him.

(ll. 397-404) Then the two all-glorious children of Zeus hastened both to sandy Pylos, and reached the ford of Alpheus, and came to the fields and the high-roofed byre where the beasts were cherished at night-time. Now while Hermes went to the cave in the rock and began to drive out the strong cattle, the son of Leto, looking aside, saw the cowhides on the sheer rock. And he asked glorious Hermes at once:

(ll. 405-408) `How were you able, you crafty rogue, to flay two cows, new-born and babyish as you are? For my part, I dread the strength that will be yours: there is no need you should keep growing long, Cyllenian, son of Maia!'

(ll. 409-414) So saying, Apollo twisted strong withes with his hands meaning to bind Hermes with firm bands; but the bands would not hold him, and the withes of osier fell far from him and began to grow at once from the ground beneath their feet in that very place. And intertwining with one another, they quickly grew and covered all the wild-roving cattle by the will of thievish Hermes, so that Apollo was astonished as he gazed.

(ll. 414-435) Then the strong slayer of Argus looked furtively upon the ground with eyes flashing fire.... desiring to hide.... ((LACUNA)) ....Very easily he softened the son of all-glorious Leto as he would, stern though the Far-shooter was. He took the lyre upon his left arm and tried each string in turn with the key, so that it sounded awesomely at his touch. And Phoebus Apollo laughed for joy; for the sweet throb of the marvellous music went to his heart, and a soft longing took hold on his soul as he listened. Then the son of Maia, harping sweetly upon his lyre, took courage and stood at the left hand of Phoebus Apollo; and soon, while he played shrilly on his lyre, he lifted up his voice and sang, and lovely was the sound of his voice that followed. He sang the story of the deathless gods and of the dark earth, how at the first they came to be, and how each one received his portion. First among the gods he honoured Mnemosyne, mother of the Muses, in his song; for the son of Maia was of her following. And next the goodly son of Zeus hymned the rest of the immortals according to their order in age, and told how each was born, mentioning all in order as he struck the lyre upon his arm. But Apollo was seized with a longing not to be allayed, and he opened his mouth and spoke winged words to Hermes:

(ll. 436-462) `Slayer of oxen, trickster, busy one, comrade of the feast, this song of yours is worth fifty cows, and I believe that presently we shall settle our quarrel peacefully. But come now, tell me this, resourceful son of Maia: has this marvellous thing been with you from your birth, or did some god or mortal man give it you -- a noble gift -- and teach you heavenly song? For wonderful is this new-uttered sound I hear, the like of which I vow that no man nor god dwelling on Olympus ever yet has known but you, O thievish son of Maia. What skill is this? What song for desperate cares? What way of song? For verily here are three things to hand all at once from which to choose, -- mirth, and love, and sweet sleep. And though I am a follower of the Olympian Muses who love dances and the bright path of song -- the full-toned chant and ravishing thrill of flutes -- yet I never cared for any of those feats of skill at young men's revels, as I do now for this: I am filled with wonder, O son of Zeus, at your sweet playing. But now, since you, though little, have such glorious skill, sit down, dear boy, and respect the words of your elders. For now you shall have renown among the deathless gods, you and your mother also. This I will declare to you exactly: by this shaft of cornel wood I will surely make you a leader renowned among the deathless gods, and fortunate, and will give you glorious gifts and will not deceive you from first to last.'

(ll. 463-495) Then Hermes answered him with artful words: `You question me carefully, O Far-worker; yet I am not jealous that you should enter upon my art: this day you shall know it. For I seek to be friendly with you both in thought and word. Now you well know all things in your heart, since you sit foremost among the deathless gods, O son of Zeus, and are goodly and strong. And wise Zeus loves you as all right is, and has given you splendid gifts. And they say that from the utterance of Zeus you have learned both the honours due to the gods, O Far-worker, and oracles from Zeus, even all his ordinances. Of all these I myself have already learned that you have great wealth. Now, you are free to learn whatever you please; but since, as it seems, your heart is so strongly set on playing the lyre, chant, and play upon it, and give yourself to merriment, taking this as a gift from me, and do you, my friend, bestow glory on me. Sing well with this clear-voiced companion in your hands; for you are skilled in good, well-ordered utterance. From now on bring it confidently to the rich feast and lovely dance and glorious revel, a joy by night and by day. Whoso with wit and wisdom enquires of it cunningly, him it teaches through its sound all manner of things that delight the mind, being easily played with gentle familiarities, for it abhors toilsome drudgery; but whoso in ignorance enquires of it violently, to him it chatters mere vanity and foolishness. But you are able to learn whatever you please. So then, I will give you this lyre, glorious son of Zeus, while I for my part will graze down with wild-roving cattle the pastures on hill and horse-feeding plain: so shall the cows covered by the bulls calve abundantly both males and females. And now there is no need for you, bargainer though you are, to be furiously angry.'

(ll. 496-502) When Hermes had said this, he held out the lyre: and Phoebus Apollo took it, and readily put his shining whip in Hermes' hand, and ordained him keeper of herds. The son of Maia received it joyfully, while the glorious son of Leto, the lord far-working Apollo, took the lyre upon his left arm and tried each string with the key. Awesomely it sounded at the touch of the god, while he sang sweetly to its note.

(ll. 503-512) Afterwards they two, the all-glorious sons of Zeus turned the cows back towards the sacred meadow, but themselves hastened back to snowy Olympus, delighting in the lyre. Then wise Zeus was glad and made them both friends. And Hermes loved the son of Leto continually, even as he does now, when he had given the lyre as token to the Far-shooter, who played it skilfully, holding it upon his arm. But for himself Hermes found out another cunning art and made himself the pipes whose sound is heard afar.

(ll. 513-520) Then the son of Leto said to Hermes: `Son of Maia, guide and cunning one, I fear you may steal form me the lyre and my curved bow together; for you have an office from Zeus, to establish deeds of barter amongst men throughout the fruitful earth. Now if you would only swear me the great oath of the gods, either by nodding your head, or by the potent water of Styx, you would do all that can please and ease my heart.'

(ll. 521-549) Then Maia's son nodded his head and promised that he would never steal anything of all the Far-shooter possessed, and would never go near his strong house; but Apollo, son of Leto, swore to be fellow and friend to Hermes, vowing that he would love no other among the immortals, neither god nor man sprung from Zeus, better than Hermes: and the Father sent forth an eagle in confirmation. And Apollo sware also: `Verily I will make you only to be an omen for the immortals and all alike, trusted and honoured by my heart. Moreover, I will give you a splendid staff of riches and wealth: it is of gold, with three branches, and will keep you scatheless, accomplishing every task, whether of words or deeds that are good, which I claim to know through the utterance of Zeus. But as for sooth-saying, noble, heaven-born child, of which you ask, it is not lawful for you to learn it, nor for any other of the deathless gods: only the mind of Zeus knows that. I am pledged and have vowed and sworn a strong oath that no other of the eternal gods save I should know the wise-hearted counsel of Zeus. And do not you, my brother, bearer of the golden wand, bid me tell those decrees which all- seeing Zeus intends. As for men, I will harm one and profit another, sorely perplexing the tribes of unenviable men. Whosoever shall come guided by the call and flight of birds of sure omen, that man shall have advantage through my voice, and I will not deceive him. But whoso shall trust to idly-chattering birds and shall seek to invoke my prophetic art contrary to my will, and to understand more than the eternal gods, I declare that he shall come on an idle journey; yet his gifts I would take.

(ll. 550-568) `But I will tell you another thing, Son of all- glorious Maia and Zeus who holds the aegis, luck-bringing genius of the gods. There are certain holy ones, sisters born -- three virgins (23) gifted with wings: their heads are besprinkled with white meal, and they dwell under a ridge of Parnassus. These are teachers of divination apart from me, the art which I practised while yet a boy following herds, though my father paid no heed to it. From their home they fly now here, now there, feeding on honey-comb and bringing all things to pass. And when they are inspired through eating yellow honey, they are willing to speak truth; but if they be deprived of the gods' sweet food, then they speak falsely, as they swarm in and out together. These, then, I give you; enquire of them strictly and delight your heart: and if you should teach any mortal so to do, often will he hear your response -- if he have good fortune. Take these, Son of Maia, and tend the wild roving, horned oxen and horses and patient mules.'

(ll. 568a-573) So he spake. And from heaven father Zeus himself gave confirmation to his words, and commanded that glorious Hermes should be lord over all birds of omen and grim-eyed lions, and boars with gleaming tusks, and over dogs and all flocks that the wide earth nourishes, and over all sheep; also that he only should be the appointed messenger to Hades, who, though he takes no gift, shall give him no mean prize.

(ll. 574-578) Thus the lord Apollo showed his kindness for the Son of Maia by all manner of friendship: and the Son of Cronos gave him grace besides. He consorts with all mortals and immortals: a little he profits, but continually throughout the dark night he cozens the tribes of mortal men.

(ll. 579-580) And so, farewell, Son of Zeus and Maia; but I will remember you and another song also.

XVIII. TO HERMES (12 lines)

(ll. 1-9) I sing of Cyllenian Hermes, the Slayer of Argus, lord of Cyllene and Arcadia rich in flocks, luck-bringing messenger of the deathless gods. He was born of Maia, the daughter of Atlas, when she had made with Zeus, -- a shy goddess she. Ever she avoided the throng of the blessed gods and lived in a shadowy cave, and there the Son of Cronos used to lie with the rich- tressed nymph at dead of night, while white-armed Hera lay bound in sweet sleep: and neither deathless god nor mortal man knew it.

(ll. 10-11) And so hail to you, Son of Zeus and Maia; with you I have begun: now I will turn to another song!

(l. 12) Hail, Hermes, giver of grace, guide, and giver of good things! (31)


Translation, by Evelyn-White, is in the public domain.

http://ancienthistory.about.com/library/bl/bl_text_homerhymn_hermes.htm