Konserwatyści i fundamentaliści wszelkich religii objawionych zdając sobie doskonale sprawę, że bajka o piekle już nie działa na masy, straszą nas teraz AIDS. Powołują się na badania naukowe, które potwierdzają, że prezerwatywa nie chroni nas w 100% przed epidemią AIDS i innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową. Ich propozycja brzmi prosto jak budowa cepa: zlikwidować homoseksualizm (czytaj. homoseksualistów), narzucić społeczeństwu bezwzględną monogamię i całkowitą abstynencję płciową - celibat.
Pamiętam jak WC(ejrowski) demonstrował nawet jak przez pory lateksu przelatuje sobie wirus HIVa!!!
W wypadkach samochodowych jednak ginie o wiele więcej ludzi niż zarażonych jest wirusem HIV i umiera na AIDS. Jednak jakoś żaden konserwatysta nie nawołuje do bojkotu samochodów - do poruszania się wyłącznie pieszo!
Tymczasem ja wcale nie rozumiem ich obaw. Jeśli są wierzący, to przecież życie doczesne nie ma dla nich istotnej wartości! Jest tylko etapem do wieczności - wiecznego życia na tamtym świecie.
Dla nas tymczasem, wspólczesnych pogan, każde życie kiedyś się kończy! Sens życia, jak ktoś mądrze zauważył, zasadza się w nieuchronności śmierci. Kiedy ma przyjść choroba lub śmierć nie pomoże ani zdrowa dieta i higieniczny tryb życia; nie pomaga modlitwa; nie pomagają poduszki powietrzne w aucie i pasy bezpieczeństwa; nie pomoże też prezerwatywa.
Ale przecież PREZERWATYWA jest jest niezbędna, kiedy zdecydujemy się na przelotny seks. Bardziej nawet niż poduszki czy pasy bezpieczeństwa w naszym samochodzie. To prawda, że w 100% nie wyeliminujemy ryzyka. Ale co jest warte życie w ciągłym strachu przed chorobą i śmiercią, który powodowałby tylko całkowite oderwanie od życia i jego uroków? Przecież zarażenie - nie tylko AIDS, ale i wielu innymi wirusami - może nas spotkać także w innych miejscach; niekoniecznie muszą to być przelotne kontakty seksualne.
Uprawiaj BEZPIECZNY SEX!
A jakie są sposoby uprawiania bezpiecznego seksu?
Do praktyk bezpiecznego seksu należą wszystkie te, które nie prowadzą do bezpośredniego kontaktu twojego układu krwionośnego z płynami tkankowymi partnerki (partnera). Bezpieczne są zatem stosunki pochwowe lub analne z użyciem prezerwatywy.
Na dobrą sprawę musielibyśmy nie żyć, by uniknąć wszelkiego ryzyka śmierci! Zatem nie bójmy się chorób; i korzystajmy rozsądnie z uciech tego świata! Bo cóż warte byłoby życie bez uroków złotej Afrodyty? Pisał w VII w przed Chrystusem Mimnermos. Można oczywiście w stuprocentowej monogmii dożyć starości (w 50% może ona nam się nawet udać, tylko my możemy być wierni, nie możemy nigdy do końca być pewni partnera!). Można też przeżyć w celibacie, stosując ręczne samozaspokojenie, biczując się potem za te "grzeszne skłonności"... Ale cóż warte jest takie życie?
Warto też uzmysłowić sobie i ten fakt, że gdyby nasi przodkowie z obawy przed śmiercią od miecza nie używali go wcale, nie byłoby nas tu dzisiaj;) Jesteśmy potomkami tych, którzy skutecznie pokonali strach przed śmiercią - nie obawiali się żyć, walczyć... i korzystać z uroków tego świata. My robimy to samo: obawa o zdrowie i życie nie powoduje, byśmy mieli z niego już teraz rezygnować! Pogańska (w ujęciu chrześcijanskim grzeszna, szatańska, obarczona piętnem grzechu pierworodnego) natura zawsze przecież zwycięża! Nawet nasze prawicowe wzory cnót Chrystusowych korzystają, ile tylko mogą z uroków, jakie roztacza przed nimi złota Bogini;) Kazimierz Marcinkiewicz jest tego dążenia do zaspokajania "pogańskich i grzesznych chuci" chyba najlepszym i sztandarowym przykładem.
Konserwatyści, jeśli chcą, mogą być nawet 100% monogamistami, mogą też żyć w całkowitym celibacie, ale niech nie wymagają od nas, zdrowych przecież ludzi, tych wszystkich chrześcijańskich niedorzeczności (opartych na fundamencie (anty)wartości religii nie z tego świata!!!) całkowiecie sprzecznych z naszą pogańską naturą. Tym bardziej że oni sami, kiedy tylko mają okazje, zadają tym, głoszonym przez siebie, wartościom kłam.