Jestem księdzem, już 11 lat. Od 7 lat jestem
kapelanem w zakładzie karnym.Chcę powiedzieć Wam -
ateistom! 6 czerwca 1998 r. o godzine 11.45
leżałem krzyżem w Katedzrze przyjmując świecenia.
6 czerwca 2008 o tej samej porze, a był to I
Piątęk Mięsiąca zostałem wezwany do chorej. Jest
taki zwyczaj, że w I Piątek kapłani jeźdzą do
chorych. I tego dnia, w 10 lecie kapłaństwa o tej
samej porze dotarłem do chorej kobiety,
rozpocząłem modlitwe, a ona rozpoczęła agonię. W
sakiewce w której księża nosą Pana Jezusa ja
zawsze noszę krzyż. Kiedy ta agonia się rozpoczęła
ja odmawiałem Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Do
ust chorej przyłożyłem krzyż by udzielic
abosolucji czyli rozgrzeszenia i w tym momencie ta
kobieta zmarła. No i ta symboliczna godzina...
wtedy uświadomiłem sobie czym jest Kapłaństwo.
Kapłaństwo jest pomocą człowiekowi w przejściu do
Boga...
Ale opowiadam tą historię, ateistom, i tym którzy
plują na księży, nie plujcie na księdza bo on może
Do rozmowy z Bogiem nie jest potrzebny żaden
kapłan.Tym bardziej kościół.Zgadzam się z tym co
napisał "poiuy".Dodam więcej.Bóg to
Miłość,Pokora,Uczciwość,Prawda,Pokój,Zgoda.Ilu
księży tak postępuje? 98% z was jest
chytrych,kłamie trochę więcej,duża część
gwałci,wykorzystuje seksualnie dzieci,ilu ludzi
kościół zabił? Jesteś uczciwy? Żądasz
szacunku?Jeśli tak to zmień zawód i żyj po prostu
po ludzku.Bóg sam zadba o "umierających".