„Nasze cechy osobnicze zależą od genów – chemicznych instrukcji dotyczących tego, jak powinniśmy się rozwijać i funkcjonować. (...) Dzięki genom dziedziczymy nie tylko „rodową twarz”, ale także wiele innych cech naszej fizjologii, psychiki i zachowania... „ - pisze biolog Robin Baker w swej kontrowersyjnej „Wojnie plemników” (Poznań 1999). Biologicznie jako zbiorowość – naród - jesteśmy Słowianami (oczywiście z przymieszkami obcymi, jak każdy naród na tym świecie). Dziedziczymy więc biologiczno-charakterologiczne (psychiczne) cechy naszych słowiańskich przodków (ową „słowiańską duszę”). Charakterem też przypominamy inne narody słowiańskie, w tym naród (etniczny) rosyjski (pomimo zdecydowanie większej u niego przymieszki „krwi azjatyckiej”).
***
Cywilizacyjnie Słowiańszczyzna jest od wieków podzielona; z grubsza biorąc – na Zachód i Wschód. Jednak pomimo różnic cywilizacyjnych (i religijnych) Słowianie (do dzisiaj!) wykazują zadziwiające podobieństwa.
Już bizantyjski cesarz Maurycy (w traktacie militarnym „Taktika” z VII w. po Chr.) zauważył, iż Słowianie „będąc anarchicznego usposobienia i nienawidząc się wzajemnie, nie znają szyku wojennego. (...) Gdy bowiem zajdzie pomiędzy nimi różnica zdań, wówczas albo w ogóle nie mogą dojść do zgody, albo nawet jeśli się pogodzą, to postanowienia ich zaraz inni przekroczą”. Zdarzało się w sytuacjach nadzwyczajnych - wobec zagrożeń zewnętrznych – że Słowianie potrafili niekiedy przynajmniej wymuszać jednomyślność na swych rozkrzyczanych wiecach, jak to było np. u Wieletów, gdzie okładano kijami nieprawomyślnych.
Ta tradycyjna, słowiańska kłótliwość i zawiść, a także owa „wzajemna nienawiść” sprawiała, że trzeba było niekiedy wzywać obcych rządców kraju, jak to było u Rusów, zapraszających skandynawskich Waregów, czy u Słowian południowo-zachodnich rządzonych w VII wieku przez frankijskiego kupca Samona (prawdopodobnie Galla z pochodzenia). Stąd się wziął stereotyp zanarchizowanego Słowianina, niezdolnego do stworzenia sprawnej organizacji państwowej, zresztą nie do końca prawdziwy, ale funkcjonujący np. w tzw. europejskim podręczniku historii (w krajach członkowskich „jedenastki”). Kłótliwość, warcholstwo, niechęć do podporządkowywania się „swoim”, zawiść – to jednak stałe cechy charakteru słowiańskiego – jakby niereformowalne. Tylko pod żelaznymi rządami wybitnych, aczkolwiek azjatycko okrutnych indywidualności Słowianie byli zdolni dokonywać niemal cudów zdyscyplinowania i (wymuszonej raczej) lojalności. Dzięki takim rządom powstało największe imperium słowiańskie, Rosja, korzystające z doświadczeń swych niegdysiejszych pogromców – Mongołów. Losy naszego „demokratycznego” państwa, szczycącego się swą „złotą wolnością”, potoczyły się zupełnie inaczej – od wielkiej potęgi (choć nie był to tylko sen o potędze) do całkowitego upadku w państwowym niebycie...
***
Rosja przypomina dziś pod wieloma względami Polskę. Polacy – pod wieloma względami Rosjan, choć rozdzieleni politycznie – we wrażych stosunkach .
My, jak i Rosjanie, marzymy o silnym państwie, dobrobycie, ładzie i porządku, o ukróceniu złodziejstwa grosza publicznego (choć nie tylko)... Mimo różnic cywilizacyjnych, religijnych, obyczajowych w charakterze narodowym Polaków i Rosjan przebija wyraźnie – jak na palimpseście - owa słowiańskość.
Gościnność jest cechą najbardziej bodaj charakterystyczną naszych narodów; stąd też owa łatwość asymilowania obcych – nawet Murzynów z dalekiej Afryki (np. Puszkin). Stąd i usposobienie współczujące; gotowość do pomocy innym, do dzielenia się tym, co się samemu posiada, nawet jeśli się samemu nie ma zbyt wiele.
Choć Rosjanie mogą mówić za Dostojewskim, że niemal wszystko, czym się szczycą, wyrosło z prawosławia, to jednak nikt nie zaprzeczy, że wywiedziona stąd (przez Tiutczewa) „zdolność do samozaparcia i samopoświęcenia”, jest także cechą charakteryzującą nasz naród (mit „Chrystusa narodów” czy „Winkelrieda”) – bynajmniej nie ukonstytuowaną przez chrześcijaństwo wschodnie.
My, jak i Rosjanie („Rosjanin nie potrafi się obejść bez serdecznego kontaktu z Bogiem” L. Tichomirow), traktujemy wiarę religijną jako główną podporę charakteru. Nawet przysłowia świadczą o podobnym podejściu do życia. Rosjanin powie o ubóstwie:
Ubóstwo nie hańbi.
Poddaj się biedzie – i bieda się podda.
Im więcej zmartwień, tym bliżej Boga.
Cierpliwość lepsza niż ratunek.
A Polak mu wtóruje:
Nie ten ubogi, który mało ma,
ale ów, który więcej mieć pragnie.
Ubogi przyszedł – Chrystus przyszedł.
Cierpliwość najlepsze lekarstwo.
Cierpliwy wszystko wytrwa.
Podobnie jak Rosjanie mamy zadziwiającą łatwość rozstawania się z życiem; ów epicki spokój w obliczu śmierci (np. u L. Tołstoja) – u nas np. bohaterowie Trylogii Sienkiewicza.
Tak samo jak Rosjanie nie przywiązujemy aż takiej wagi do bogactwa, zadowalając się umiarkowanym dostatkiem. Swobodnie moglibyśmy przyjąć za własne owe rosyjskie przysłowia:
Kto na małym nie poprzestaje, ten dużego nie godzien.
Będziesz żył nad stan, niczego się nie dorobisz.
A jakże wspólne są naszym narodom takie cechy, jak:
- otwartość i szczerość;
- naturalna, niewymuszona prostota zachowania (sięgająca nawet granic prostodusznej naiwności);
- brak próżności;
- jowialność;
- niezwykła łatwość nawiązywania kontaktów interpersonalnych;
- wrażliwość;
- wszechstronne zdolności;
- otwartość i śmiałość decyzji...
Czechow („W drodze”) zauważył u Rosjan niezwykłą ufność, dociekliwość i głębię myśli, ale „wszystko to rozpada się w pył w zetknięciu z beztroską, lenistwem i marzycielską lekkomyślnością”. To samo można powiedzieć i o nas - Polakach. Podobnie jak Rosjanie, miast trzeźwego pojmowania rzeczywistości, i my żywimy się sennymi marzeniami, fantazjami i romantyczno-mesjanistycznymi urojeniami. Nie umiemy przewidywać, jesteśmy zaskoczeni skutkami własnych nieprzemyślanych postępków; ulegli wobec losu, na ogół łatwo godzimy się z niepowodzeniami.
Tak jak Rosjanie „pracujemy nie systematycznie, lecz zrywami” (W. Kluczewski). „Praca Rosjanina (etnicznego) nie ma w sobie prężnego, równomiernego napięcia; nie jest systematyczna i rytmiczna”, jak zauważył rosyjski działacz społeczny S. S. Masłow. Nie inaczej wygląda praca (etnicznego) Polaka. Ów brak systematyczności (tak charakterystyczny np. dla Niemców), wytrwałości, wewnętrznej dyscypliny – to podstawowe „słowiańskie” wady Polaków i Rosjan. „(Już nie wspominając o straszliwym pijaństwie prowadzącym do odczłowieczenia). Często nie potrafimy skupić całej woli na tym, co istotne. A niekiedy i samej woli nam nie starcza” (A. Sołżenicyn).
Rosjanie, zupełnie jak Polacy, są przekonani o sprzedajności ludzi prawa (nasze przysłowie: Byś miał najsprawiedliwszą, a nie miał kalety, albo lisa w zanadrzu, albo wuja w prawie – przegrasz); wierzymy bardziej w „żywą sprawiedliwość” (rosyjskie - Niechby wszystkie prawa przepadły, byle tylko ludzie prawdą żyli). Tak samo w Polsce, jak i w Rosji korupcja jest piramidalna – na mongolskim poziomie (gdzie nam do Skandynawów!).
Wreszcie jak współcześni Rosjanie zniechęciliśmy się do skorumpowanej polityki i działalności publicznej. Mamy dość tych wszystkich mafii i bandytyzmu. A „nasze” tęsknoty piłsudczykowskie świadczą, że tak, jak wschodni Słowianie wypatrujemy „męża Opatrznościowego”, który zrobi porządek w kraju – pogoni tych wszystkich „rozpanoszonych szujów i łajdaków”...
Pomimo wszystkich podobieństw - od współczesnych Rosjan różnimy się nie tylko religią, cywilizacją, historią, tradycją i obyczajem - tym, że my jesteśmy w NATO, a oni nie; że „my” chcemy do unii, a oni nie; ale także tym, że oni oczekują cudu ze strony rządzących (może Putin?), my jakbyśmy zatracili wszelkie złudzenia i nadzieje (kto jeszcze wierzy w AWS czy SLD?). Jednocześnie tak samo, jak oni, wydajemy się być bezradni i ulegli wobec losu. Rządzący sobie rządzą, a lud biedę klepie - czasami tylko maszeruje i wykrzykuje w jałowych – nic nie znaczących manifestacjach...
***
Cywilizacyjnie Słowiańszczyzna jest od wieków podzielona; z grubsza biorąc – na Zachód i Wschód. Jednak pomimo różnic cywilizacyjnych (i religijnych) Słowianie (do dzisiaj!) wykazują zadziwiające podobieństwa.
Już bizantyjski cesarz Maurycy (w traktacie militarnym „Taktika” z VII w. po Chr.) zauważył, iż Słowianie „będąc anarchicznego usposobienia i nienawidząc się wzajemnie, nie znają szyku wojennego. (...) Gdy bowiem zajdzie pomiędzy nimi różnica zdań, wówczas albo w ogóle nie mogą dojść do zgody, albo nawet jeśli się pogodzą, to postanowienia ich zaraz inni przekroczą”. Zdarzało się w sytuacjach nadzwyczajnych - wobec zagrożeń zewnętrznych – że Słowianie potrafili niekiedy przynajmniej wymuszać jednomyślność na swych rozkrzyczanych wiecach, jak to było np. u Wieletów, gdzie okładano kijami nieprawomyślnych.
Ta tradycyjna, słowiańska kłótliwość i zawiść, a także owa „wzajemna nienawiść” sprawiała, że trzeba było niekiedy wzywać obcych rządców kraju, jak to było u Rusów, zapraszających skandynawskich Waregów, czy u Słowian południowo-zachodnich rządzonych w VII wieku przez frankijskiego kupca Samona (prawdopodobnie Galla z pochodzenia). Stąd się wziął stereotyp zanarchizowanego Słowianina, niezdolnego do stworzenia sprawnej organizacji państwowej, zresztą nie do końca prawdziwy, ale funkcjonujący np. w tzw. europejskim podręczniku historii (w krajach członkowskich „jedenastki”). Kłótliwość, warcholstwo, niechęć do podporządkowywania się „swoim”, zawiść – to jednak stałe cechy charakteru słowiańskiego – jakby niereformowalne. Tylko pod żelaznymi rządami wybitnych, aczkolwiek azjatycko okrutnych indywidualności Słowianie byli zdolni dokonywać niemal cudów zdyscyplinowania i (wymuszonej raczej) lojalności. Dzięki takim rządom powstało największe imperium słowiańskie, Rosja, korzystające z doświadczeń swych niegdysiejszych pogromców – Mongołów. Losy naszego „demokratycznego” państwa, szczycącego się swą „złotą wolnością”, potoczyły się zupełnie inaczej – od wielkiej potęgi (choć nie był to tylko sen o potędze) do całkowitego upadku w państwowym niebycie...
***
Rosja przypomina dziś pod wieloma względami Polskę. Polacy – pod wieloma względami Rosjan, choć rozdzieleni politycznie – we wrażych stosunkach .
My, jak i Rosjanie, marzymy o silnym państwie, dobrobycie, ładzie i porządku, o ukróceniu złodziejstwa grosza publicznego (choć nie tylko)... Mimo różnic cywilizacyjnych, religijnych, obyczajowych w charakterze narodowym Polaków i Rosjan przebija wyraźnie – jak na palimpseście - owa słowiańskość.
Gościnność jest cechą najbardziej bodaj charakterystyczną naszych narodów; stąd też owa łatwość asymilowania obcych – nawet Murzynów z dalekiej Afryki (np. Puszkin). Stąd i usposobienie współczujące; gotowość do pomocy innym, do dzielenia się tym, co się samemu posiada, nawet jeśli się samemu nie ma zbyt wiele.
Choć Rosjanie mogą mówić za Dostojewskim, że niemal wszystko, czym się szczycą, wyrosło z prawosławia, to jednak nikt nie zaprzeczy, że wywiedziona stąd (przez Tiutczewa) „zdolność do samozaparcia i samopoświęcenia”, jest także cechą charakteryzującą nasz naród (mit „Chrystusa narodów” czy „Winkelrieda”) – bynajmniej nie ukonstytuowaną przez chrześcijaństwo wschodnie.
My, jak i Rosjanie („Rosjanin nie potrafi się obejść bez serdecznego kontaktu z Bogiem” L. Tichomirow), traktujemy wiarę religijną jako główną podporę charakteru. Nawet przysłowia świadczą o podobnym podejściu do życia. Rosjanin powie o ubóstwie:
Ubóstwo nie hańbi.
Poddaj się biedzie – i bieda się podda.
Im więcej zmartwień, tym bliżej Boga.
Cierpliwość lepsza niż ratunek.
A Polak mu wtóruje:
Nie ten ubogi, który mało ma,
ale ów, który więcej mieć pragnie.
Ubogi przyszedł – Chrystus przyszedł.
Cierpliwość najlepsze lekarstwo.
Cierpliwy wszystko wytrwa.
Podobnie jak Rosjanie mamy zadziwiającą łatwość rozstawania się z życiem; ów epicki spokój w obliczu śmierci (np. u L. Tołstoja) – u nas np. bohaterowie Trylogii Sienkiewicza.
Tak samo jak Rosjanie nie przywiązujemy aż takiej wagi do bogactwa, zadowalając się umiarkowanym dostatkiem. Swobodnie moglibyśmy przyjąć za własne owe rosyjskie przysłowia:
Kto na małym nie poprzestaje, ten dużego nie godzien.
Będziesz żył nad stan, niczego się nie dorobisz.
A jakże wspólne są naszym narodom takie cechy, jak:
- otwartość i szczerość;
- naturalna, niewymuszona prostota zachowania (sięgająca nawet granic prostodusznej naiwności);
- brak próżności;
- jowialność;
- niezwykła łatwość nawiązywania kontaktów interpersonalnych;
- wrażliwość;
- wszechstronne zdolności;
- otwartość i śmiałość decyzji...
Czechow („W drodze”) zauważył u Rosjan niezwykłą ufność, dociekliwość i głębię myśli, ale „wszystko to rozpada się w pył w zetknięciu z beztroską, lenistwem i marzycielską lekkomyślnością”. To samo można powiedzieć i o nas - Polakach. Podobnie jak Rosjanie, miast trzeźwego pojmowania rzeczywistości, i my żywimy się sennymi marzeniami, fantazjami i romantyczno-mesjanistycznymi urojeniami. Nie umiemy przewidywać, jesteśmy zaskoczeni skutkami własnych nieprzemyślanych postępków; ulegli wobec losu, na ogół łatwo godzimy się z niepowodzeniami.
Tak jak Rosjanie „pracujemy nie systematycznie, lecz zrywami” (W. Kluczewski). „Praca Rosjanina (etnicznego) nie ma w sobie prężnego, równomiernego napięcia; nie jest systematyczna i rytmiczna”, jak zauważył rosyjski działacz społeczny S. S. Masłow. Nie inaczej wygląda praca (etnicznego) Polaka. Ów brak systematyczności (tak charakterystyczny np. dla Niemców), wytrwałości, wewnętrznej dyscypliny – to podstawowe „słowiańskie” wady Polaków i Rosjan. „(Już nie wspominając o straszliwym pijaństwie prowadzącym do odczłowieczenia). Często nie potrafimy skupić całej woli na tym, co istotne. A niekiedy i samej woli nam nie starcza” (A. Sołżenicyn).
Rosjanie, zupełnie jak Polacy, są przekonani o sprzedajności ludzi prawa (nasze przysłowie: Byś miał najsprawiedliwszą, a nie miał kalety, albo lisa w zanadrzu, albo wuja w prawie – przegrasz); wierzymy bardziej w „żywą sprawiedliwość” (rosyjskie - Niechby wszystkie prawa przepadły, byle tylko ludzie prawdą żyli). Tak samo w Polsce, jak i w Rosji korupcja jest piramidalna – na mongolskim poziomie (gdzie nam do Skandynawów!).
Wreszcie jak współcześni Rosjanie zniechęciliśmy się do skorumpowanej polityki i działalności publicznej. Mamy dość tych wszystkich mafii i bandytyzmu. A „nasze” tęsknoty piłsudczykowskie świadczą, że tak, jak wschodni Słowianie wypatrujemy „męża Opatrznościowego”, który zrobi porządek w kraju – pogoni tych wszystkich „rozpanoszonych szujów i łajdaków”...
Pomimo wszystkich podobieństw - od współczesnych Rosjan różnimy się nie tylko religią, cywilizacją, historią, tradycją i obyczajem - tym, że my jesteśmy w NATO, a oni nie; że „my” chcemy do unii, a oni nie; ale także tym, że oni oczekują cudu ze strony rządzących (może Putin?), my jakbyśmy zatracili wszelkie złudzenia i nadzieje (kto jeszcze wierzy w AWS czy SLD?). Jednocześnie tak samo, jak oni, wydajemy się być bezradni i ulegli wobec losu. Rządzący sobie rządzą, a lud biedę klepie - czasami tylko maszeruje i wykrzykuje w jałowych – nic nie znaczących manifestacjach...
Tekst sprzed kilku dobrych lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz