piątek, 23 lipca 2010
Chrześcijanie wciąż palą!
IT IS SHAMEFUL!!! This is a picture of the burned house of Mr. Socrates Christodoularis who lives in Attica. The house has been set on fire, because he worships the old gods, which appears to be inadmissible for some people who dare call themselves Christians. In the original album, underneath the picture is written: ΚΑΠΟΤΕ ΕΚΑΙΓΑΝ ΤΑ ΒΙΒΛΙΑ...ΣΗΜΕΡΑ ΤΑ ΚΑΙΝΕ ΑΚΟΜΑ...ΜΑΖΙ ΜΕ ΤΟ ΣΠΙΤΙ which is: once they never burned the books...now they still burn...with the houses!!!
sobota, 29 maja 2010
Kantypowicz o udziale w pogańskich kultach
Człowiek ochrzczony, który bierze udział w pogańskich kultach, podejmuje bardzo poważną decyzję porzucenia Chrystusa i Jego Kościoła.
o. Kantypowicz
wtorek, 13 kwietnia 2010
Napisz do prezydenta Obamy z żądaniem zniesienia wiz dla Polaków!
... see you later, Poles.
Prezydent państwa, za którego interesy z poświęceniem najwyższej ofiary życia krwawią nasi żołnierze w Iraku i Afganistanie wciąż nie zniósł wiz dla obywateli Państwa Polskiego! Ciągle nie ma czasu dla Polski i Polaków - doskonałych zawsze w walce o cudze, a nie własne, interesy. Dość już tego!
Napisz do prezydenta Obamy z żądaniem zniesienia wiz dla Polaków! "...We believe that Poles deserve better treatment. Thus, we appeal that visa requirements for Polish citizens be waived and that Poles be allowed to travel to the United States without fear of humiliation...".
http://www.ny.pl/index.php?o=letter
Koniecznie skopiuj tę wiadomość i przekaż dalej! Dość poniżania Polski i Polaków!
czwartek, 4 marca 2010
HYPATIA - OFIARA WOJUJĄCEGO KOŚCIOŁA. PREMIERA FILMU "AGORA"
12 marca wchodzi na ekrany naszych kin film pt. „Agora” Alejandro Amenábara. Obraz ten już spotkał się z ostrym atakiem fundamentalistycznych środowisk chrześcijańskich na całym świecie. Zdaniem religijnych fundamentalistów film ten jest wybitnie antychrześcijański, „rozpowszechnia bowiem negatywne stereotypy na temat chrześcijan i ich religii”, która była i jest przecież religią „miłości bliźniego”. Tymczasem chrześcijanie w filmie hiszpańskiego reżysera przypominają stado bezmózgich i krwiożerczych fanatyków kochających wyłącznie siebie i nienawidzących wszystkich inaczej wierzących i myślących, a zwłaszcza ostatnich, wyjętych spod prawa, pogan, a nawet „starszych braci w wierze” - żydów. Dodajmy, iż „Agora” to nie jakieś – choć także niemiłe Kościołowi – przygody Harry’ego Pottera i nierealny świat niewinnej magii i fantazji, ale obraz osadzony w realnej rzeczywistości tyle, że sprzed 1600 lat. „Agora” to film przejmujący i przerażający zarazem, ukazuje bowiem czasy wewnętrznej wojny w państwie rzymskim, kiedy na arenę dziejową wkroczyło zwycięskie – za sprawą rzymskich biskupów i cesarzy – chrześcijaństwo.
Kim była bohaterka filmu Hypatia?
Film opowiada o tragicznych losach starożytnej Aleksandrii (miasta greckiego założonego przez Aleksandra Wielkiego w Egipcie) oraz najsłynniejszej kobiety tego miasta, Hypatii, która była bodaj najświatlejszą, najbardziej uczoną kobietą schyłku starożytności. Uczona – filozof (neoplatonik), matematyk i astronom (legenda przypisuje jej wynalezienie astrolabium, czyli przyrządu astronomicznego używanego w nawigacji do początku XVIII w., i areometru) z IV i V wieku n.e. Hypatia (w jej rolę wcieliła się brytyjska aktorka Rachel Weisz) - córka ostatniego dyrektora Biblioteki Aleksandryjskiej Teona. Nie była chrześcijanką, ale też nie mogła być praktykującą poganką. Przecież około pół wieku wcześniej (w 353 r.) ukazał się edykt cesarza Konstancjusza skazujący na karę śmierci za każdy rodzaj składania ofiar i „bałwochwalstwa”; a rok później kolejny edykt tego cesarza nakazywał zamknięcie wszystkich pogańskich świątyń. Część z nich sprofanowano i zamieniono na burdele i kasyna. Mało tego odbywały się też egzekucje kapłanów pogańskich, a także pierwsze podpalenia bibliotek ściśle związanych z miejscami zakazanych przez chrześcijan kultów w różnych miastach Imperium. W 356 r. nowy edykt tego antypogańskiego cesarza nakazywał zniszczenie wszystkich świątyń pogańskich i egzekucję wszystkich „bałwochwalców”. Chyba mało kto wie, ale już w 359 roku w Scytopolis na terenie Syrii, powstał pierwszy w świecie obóz śmierci - miejsce tortur oraz śmierci - dla aresztowanych pogan z terenów całego Imperium – zorganizowany przez … chrześcijan (Hitler jako zawsze wierny syn Kościoła katolickiego mógł czerpać inspirację z tych pierwszych miejsc kaźni – chrześcijańskich obozów zagłady). W końcu zgodnie z zarządzeniem cesarza Teodozjusza – tzw. edykt tesaloński – od 380 roku na terenie Imperium Rzymskiego nie można było – pod groźbą kary śmierci – wyznawać i praktykować innej religii niż katolicka. Ostatni najświatlejsi obywatele państwa rzymskiego, tacy właśnie jak Hypatia i jej ojciec, którzy pomimo przymusu, ale wbrew swej wierze, swojemu światopoglądowi i sumieniu, nie chcieli być katolikami, byli wciąż szykanowani, prześladowani, a nawet bezkarnie mordowani.
Film i fakty historyczne
Film „Agora” nie jest fikcją czasów rzymskich w rodzaju hollywoodzkiego „Gladiatora”; a wręcz przeciwnie: w największym „wolnym kraju” świata, tj. USA ze względu na swój zgodny z prawdą historyczną „antychrześcijański” charakter ma nawet problemy z dystrybucją(!). Podobnie rzuca się kłody pod nogi jego dystrybutorom we Włoszech, gdzie film wciąż nie jest dystrybuowany! Z pewnością „Agora” to nie komercyjny i niby historyczny chłam robiony pod żądną krwi publiczkę, obżerającą się podczas seansu kukurydzą popijaną colą. Reżyser i autor scenariusza (wraz z Mateo Gilem) Alejandro Amenábar zadbał o to, jak mógł najbardziej. Dzięki temu film niesie ze sobą głębsze i ponadczasowe przesłanie. Hiszpańsko-maltańska produkcja opowiada o wydarzeniach historycznych, a nie legendarnych, które rzeczywiście miały miejsce w IV i V wieku po narodzeniu Chrystusa w największym ówcześnie państwie Europy, Afryki i Azji, tj. Imperium Rzymskim.
Trwający niecałe dwie godziny obraz podzielony jest na dwie części. Akcja pierwszej rozgrywa się w 391 roku. Ówczesna Aleksandria zamieszkana była przez chrześcijan i pogan, którzy byli w mieście na długo przed tym, zanim pojawili się głosiciele „dobrej nowiny”; choć mało kto zwraca na to uwagę. Poganie skupieni byli wokół ośrodka intelektualnego, jakim była Biblioteka i znajdująca się przy niej świątynia Serapisa. Chrześcijanie natomiast byli raczej biedni, niepiśmienni i skupieni wokół agresywnych bojówkarzy (parabolanie) i demagogów - ulicznych kaznodziei, którzy wieszczyli rychłe nadejście Pana i Królestwa Bożego. Film ukazuje, jak wyznawcy krzyża wciąż podgrzewają atmosferę, nawołując do rozprawy z czcicielami demonów, czyli poganami, oraz żydami. Ojciec Hypatii nie znosi jednak chrześcijan zwłaszcza po tym, jak zobaczył na własne oczy, kiedy omal nie spalili oni żywcem aleksandryjskiego poganina na miejskiej agorze. Znaleziony potem przez niego w domu krzyż staje się przyczyną domowej chłosty ulubieńca Hypatii i zakochanego w niej niewolnika Dawosa… Na nic zdały się prośby Hypatii; jej ojciec po tym, co zobaczył na agorze, pozostał nieubłagany. Teon nie chciał mieć wśród swoich poddanych żadnych wyznawców krzyża.
Tymczasem w Aleksandrii wciąż narasta napięcie. Wykładająca astronomię w Bibliotece Hypatia, stara się, jak może, złagodzić wzajemne pretensje i uprzedzenia. Sama nie ma żadnych uprzedzeń – na jej zajęciach uczestniczą zarówno zdecydowani chrześcijanie (nawet przyszły biskup Cyreny Synezjusz), jak i zwolennicy dawnego – ustanowionego przez przodków – porządku. Kiedy jednak chrześcijanie z poduszczenia biskupa Teofila zaczynają profanować posągi bogów na miejskiej agorze, wyśmiewając się z wyobrażeń Bogiń i Bogów, którzy mają oczy, ale nie widzą, mają usta, ale nie mówią, dochodzi do tumultu i rękoczynów. Chrześcijański motłoch zyskuje jednak liczebną przewagę i rozpoczyna się oblężenie Biblioteki. Zatarg załagadza dopiero interwencja cesarza Teodozjusza. Na mocy cesarskiego dekretu „wybacza się buntownikom” (mowa oczywiście o poganach), którzy w zamian za ten akt łaski muszą opuścić Bibliotekę. Widzimy wstrząsającą scenę próby ratowania dziedzictwa intelektualnego i kulturowego nagromadzonego w ciągu ponad 700 lat! Obrońcy Biblioteki uciekają tylnymi drzwiami, jednocześnie próbują wynieść ze sobą jak najwięcej bezcennych zwojów. Z drugiej strony naciera skandujący „Alleluja” i uzbrojony w krzyże tłum, który po wdarciu się do gmachu rozpoczyna burzenie posągów i palenie (jak wskazują historycy - 700 000!) zgromadzonych w Bibliotece zwojów. Jeszcze w tym samym roku ukazuje się edykt cesarza Teodozjusza zabraniający pod surowymi karami sprawowania pogańskich kultów. Pierwszą część filmu zamyka wzruszająca scena – Hypatia po ocaleniu jedynie kilku z setek tysięcy zwojów nadal prowadzi w domu swoje obserwacje i badania astronomiczne. W tym samym czasie wyznawcy krzyża siedzący na schodach zamienionej w oborę Biblioteki, patrząc się w gwiazdy toczą całkiem infantylną, zupełnie nienaukową rozmowę o naturze Ziemi, dla niektórych płaskiej, oraz nieba na kształt skrzyni…
Ojciec Cyryl (πάπας Αλεξανδρείας Κύριλλο) - duchowy sprawca bestialskiego mordu
Druga część filmu rozgrywa się w roku 415. W mieście pozostali już tylko nieliczni i niezłomni poganie. Wszyscy oportuniści przyjęli religię fanatycznych mnichów, kapłanów i biskupów; tylko bowiem jej wyznawanie umożliwia jakąkolwiek karierę w nowym, katolickim Cesarstwie. Nawet ostatni pogańscy dostojnicy, zasiadający w radzie miejskiej, będą musieli przyjąć chrzest, jeśli chcą zachować swoje stanowiska…
Tymczasem biskupem Aleksandrii zostaje fanatyczny, ale przy tym wielce zamożny biskup Cyryl („właściciel floty zbożowej i rozległych posiadłości w głębi kraju koptyjskiego” Hans von Campenhausen „Ojcowie Kościoła”, s. 129). Od razu przystępuje do rozprawy ze „starszymi braćmi w wierze” - aleksandryjskimi żydami. Kiedy zaatakowani przez zwolenników Cyryla stawiają opór, dochodzi do ich pogromu i wygnania pozostałych z miasta. Sen z powiek spędza jeszcze biskupowi Cyrylowi owa „bezbożna czarownica” Hypatia. Dzięki przyjaźni ze swoim dawnym uczniem, a obecnie prefektem miasta Orestesem, jest wciąż chroniona przez zbrojną eskortę. Gdy po pogromie żydów Orestes – jako prefekt miasta i przedstawiciel ówczesnego państwa – postanawia ukrócić panującą w mieście katolicką anarchię, i usunąć Cyryla, ten podczas mszy nawołuje do rozprawienia się z Hypatią. Chce zapewne w ten sposób zemścić się na Orestesie. Uderza więc w osobę, którą kocha znienawidzony przez niego prefekt. Potem następuje to, co opisuje naoczny świadek tamtych czasów, chrześcijański historyk Sokrates Scholastyk, który w swojej „Historii Kościoła” twierdzi, że Hypatię zamordowano z uwagi na jej osobiste przymioty i działalność. O Hypatii pisze on tymi oto słowy:
Żyła w Aleksandrii pewna niewiasta imieniem Hypatia, była ona córką filozofa Teona. Udało jej się osiągnąć tak wysoki stopień wykształcenia, że przewyższała współczesnych sobie filozofów, stała się kontynuatorką wznowionej przez Plotyna filozofii platońskiej i potrafiła wykładać na prośbę zainteresowanych wszelkie, jakie by nie były, doktryny filozoficzne. Dlatego też garnęli się do niej zewsząd ci, którzy chcieli się poświęcić nauce filozofii. Ze względu na zmuszającą do szacunku szczerość i swobodę wypowiedzi, którą zapewniło jej posiadane wykształcenie, umiała mądrze występować także i wobec przedstawicieli władzy; i nie potrzebowała się wstydzić, kiedy się pojawiła wśród mężów: wszyscy nie tylko szanowali ją dla nieprzeciętnej roztropności, ale nawet czuli się onieśmieleni. Otóż tym razem przeciwko niej uzbroiła się zawiść. Ponieważ bowiem dość często spotykała się z Orestesem, fakt ten skłonił ludzi ze sfer kościelnych do wysunięcia oszczerczego oskarżenia, że to właśnie ona stoi na zawadzie i sprzeciwia się nawiązaniu przyjaznych stosunków pomiędzy Orestesem a biskupem Cyrylem. Tak więc ludzie porywczego usposobienia, którym przewodził niejaki Piotr, lektor, umówiwszy się między sobą upatrzyli moment, kiedy owa niewiasta wracała skądś do domu, i wyrzuciwszy ją z lektyki zawlekli pod kościół zwany Cezarejon; tu zdarłszy z niej szaty zabili ją odłamkami skorup. Następnie rozszarpawszy ciało na sztuki poznosili poszczególne części na miejsce zwane Kinaron i spalili w ogniu.
Żyła w Aleksandrii pewna niewiasta imieniem Hypatia, była ona córką filozofa Teona. Udało jej się osiągnąć tak wysoki stopień wykształcenia, że przewyższała współczesnych sobie filozofów, stała się kontynuatorką wznowionej przez Plotyna filozofii platońskiej i potrafiła wykładać na prośbę zainteresowanych wszelkie, jakie by nie były, doktryny filozoficzne. Dlatego też garnęli się do niej zewsząd ci, którzy chcieli się poświęcić nauce filozofii. Ze względu na zmuszającą do szacunku szczerość i swobodę wypowiedzi, którą zapewniło jej posiadane wykształcenie, umiała mądrze występować także i wobec przedstawicieli władzy; i nie potrzebowała się wstydzić, kiedy się pojawiła wśród mężów: wszyscy nie tylko szanowali ją dla nieprzeciętnej roztropności, ale nawet czuli się onieśmieleni. Otóż tym razem przeciwko niej uzbroiła się zawiść. Ponieważ bowiem dość często spotykała się z Orestesem, fakt ten skłonił ludzi ze sfer kościelnych do wysunięcia oszczerczego oskarżenia, że to właśnie ona stoi na zawadzie i sprzeciwia się nawiązaniu przyjaznych stosunków pomiędzy Orestesem a biskupem Cyrylem. Tak więc ludzie porywczego usposobienia, którym przewodził niejaki Piotr, lektor, umówiwszy się między sobą upatrzyli moment, kiedy owa niewiasta wracała skądś do domu, i wyrzuciwszy ją z lektyki zawlekli pod kościół zwany Cezarejon; tu zdarłszy z niej szaty zabili ją odłamkami skorup. Następnie rozszarpawszy ciało na sztuki poznosili poszczególne części na miejsce zwane Kinaron i spalili w ogniu.
Tak pisze historyk. Natomiast napisy końcowe filmu uzupełniają tę historię o dalsze fakty: Cyryl, wpływając na fanatyczny tłum, doprowadza w końcu do obalenia i wygnania znienawidzonego prefekta Orestesa. Co ciekawe po śmierci ów „obrzydliwie bogaty” i nawołujący do pogromów oraz bratobójstw biskup zostaje ogłoszony… świętym, doktorem i ojcem Kościoła!
Tak też Kościół zaczął wraz z nim (oraz ze św. Ambrożym) triumfować nad państwem – aż do naszych dni…
Warto jeszcze wspomnieć, że autorzy scenariusza dopisali do tej prawdziwej historii godny uwagi i ciekawy wątek. Co prawda niehistoryczny, ale zupełnie prawdopodobny. Bo tak naprawdę nie wiemy, czy rzeczywiście nie mógł on mieć wówczas miejsca. W noc przed śmiercią Hypatia dokonuje pewnego odkrycia naukowego - astronomicznego. Nie powie jednak o tym nikomu, a następny uczony do podobnych wniosków dojdzie dopiero za tysiąc dwieście lat! Obrazuje to, jakie straty dla nauki przyniosła bezsensowna i okrutna śmierć z ręki fanatycznego motłochu uczonej Hypatii i innych światłych ludzi tamtego okresu. Trudno nawet ocenić, jakie przyniosło to straty dla kultury ogólnoludzkiej i nauki. O ile też lat zahamowało to postęp nauki. Dzisiejszy Kościół z pewnością nie zgodzi się z naszym spostrzeżeniem, iż wraz ze spaleniem pogańskiej Biblioteki Aleksandryjskiej i 700 000 zwojów, które ona mieściła, następują prawdziwe ciemne wieki w dziejach świata. Sprawdziły się słowa prawodawcy chrześcijaństwa, że „kto mieczem wojuje od miecza ginie”. Po dwustu latach chrześcijańska już Aleksandria padła łupem wyznawców Allacha, tj. Arabów (641 r.), Kościół dominujący i panujący musiał opuścić Aleksandrię na zawsze, a duchowy następca św. Cyryla kalif Omar I znowu kazał spalić, tym razem chrześcijańskie już, zwoje aleksandryjskiej biblioteki…
http://www.bibalex.org/English/Overview/overview.htm
http://www.bibalex.org/English/Overview/overview.htm
Ku pokrzepieniu serc warto dodać, że Biblioteka Aleksandryjska (Bibliotheca Alexandrina) w muzułmańskim już Egipcie odżyła znowu po ponad 1600 latach (w 2003 roku) i to mniej więcej w tym samym miejscu! Dziś rzecz jasna nowa Biblioteka Aleksandrii, i jej duma z betonu, stali i szkła (zob. zdjęcie powyżej), jest już całkiem nowoczesna i w pełni skomputeryzowana. Ale Biblioteka ta powstała na nowo tylko dzięki nieśmiertelnej niczym Bogowie tradycji pozostawionej przez ich wyznawców, takich jak pogańska męczennica Hypatia i jej ojciec Teon. Bez tej tradycji nie byłoby przecież wątku, do którego by można nawiązać po ponad szesnastu stuleciach.
„Agora”
Produkcja: Hiszpania, Malta [2009]
gatunek: Dramat historyczny
czas trwania: 126 min.
od lat: 15
reżyseria: Alejandro Amenabar
scenariusz: Alejandro Amenabar, Mateo Gil
O fałszywych religiach i fałszywym konserwatyzmie Jacka Bartyzela
Jacek Bartyzel to znany konserwatysta. I dzięki takim jak on konserwatyzm kojarzy się niestety ze skrajnym obskurantyzmem i moheryzmem. Ostatnio udzielił wywiadu dla „Rzeczpospolitej’ (aż dziw, że traktują go tam tak poważnie). Wywiad ten daje nam pewne wyobrażenie o tym, w świecie jakich idei żyje sobie pan Jacek. Według niego Salman Rushdi, autor słynnych „Szatańskich wersetów”, w swoich książkach nie uprawia krytyki religii, ale ją lży. Co prawda wg Bartyzela „rzecz dotyczy religii fałszywej, ale w tej sprawie chrześcijanie mogą zazdrościć muzułmanom, gdyż oni potrafią bronić tego, co uważają za prawdę”. Chrześcijanie oczywiście mogą zazdrościć muzułmanom, że ci w imię swej „fałszywej religii”, jak ją określa Bartyzel, nie tylko grożą śmiercią, ale nawet wykonują wyroki śmierci! „Chrześcijaństwo też potrafiło bronić się w ten sposób – uświadamia czytelników Bartyzel. W przeszłości niejeden bluźnierca, albo przynajmniej jego dzieło, spłonął na stosie”. Bartyzel żałuje jednak, że „religia katolicka została wypchnięta ze sfery publicznej i jest uważana za rzecz prywatną, więc nie ma już takiej możliwości (tj. palenia pogan i heretyków, tudzież homoseksualistów – przyp. mój Ermikles)”.
Bartyzel w ciasnocie swojego umysłu nie zauważa nawet, że jest takim samym konserwatystą, jakimi byli do niedawna byli prominenci ZSRR i Polski Ludowej. Określano ich jako beton partyjny – twardogłowi konserwatyści. Bartyzel jest też tego typu pseudokonserwatystą – konserwuje bowiem nie naturalny porządek, ale rewolucję judeochrześcijańską, która ów naturalny porządek w Europie wywróciła do góry nogami. Naturalnie konserwatyzm Bartyzela nie wykracza przed rok 380, kiedy to katolicyzm stał się religią panującą w Imperium Rzymskim. Dziwny to zatem konserwatyzm. Pan Jacek nie chce wiedzieć, że dla Rzymian wiernych Tradycji to właśnie katolicyzm, i chrześcijaństwo w ogóle (nawet w wersji Ariusza), był religią fałszywą. I co tu dużo mówić - żydowskim zabobonem. Bo kim dla Rzymian byli pierwsi chrześcijanie? „Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Pilatusa; a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko co potworne albo sromotne zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników” — pisał Tacyt. Na początku II w. Tacyt odnotował (Ann. XV 44), że za panowania Tyberiusza założyciel religii chrześcijańskiej został skazany na śmierć przez namiestnika Judei Pontiusa Pilatusa. Dla tego Rzymianina chrześcijanie to wyznawcy odrażającego, przywleczonego ze wschodu, żydowskiego zabobonu (superstitio), których cechuje „nienawiść do rodzaju ludzkiego” (odium humani generis), dlatego należy ich zbijać. Jezus jest dla niego skazanym wyrokiem rzymskiego namiestnika twórcą owego zabobonu.
Jeśli więc ów „konserwatysta” Bartyzel mówi o dawnych czasach, niech nie zapomina, że i on w tych czasach byłby skazany na ukrzyżowanie lub pożarcie przez lwa za odium humani generis i nieposłuszeństwo autorytetowi władzy (taki to z niego pożałuj się Boże konserwatysta!). Zachodni świat starożytny – zanim pojawiło się chrześcijaństwo ze swoimi obcymi Europie bliskowschodnimi ideami (m.in. skrajnej nietolerancji wyznaniowej) i wiarą w jednego tylko Boga – hołdował pięknej idei senatu i ludu rzymskiego: Deorum offensae Diis curae (Niech sami Bogowie troszczą się o obelgi wyrządzone Bogom). Świadczyło to o głębokiej wierze w boski porządek, boską sprawiedliwość (łac. iustitia, grec. dike), potęgę i autorytet Bogów, których przecież nie może znieważyć jakikolwiek śmiertelnik w swojej bezmiernej chyba tylko głupocie. Kim bowiem wobec Nieśmiertelnych Bogów jest człowiek? To tylko przecież proch po śmierci na wietrze rozsypany... Jakiemu więc Bogu mógłby zaszkodzić najpotężniejszy nawet człowiek? Czy jest taki Bóg? Cóż, kiedy tej wspaniałej, olimpijskiej idei nie mogli już dostrzec, bo była dla nich chyba za wysoko, a tym bardziej pomieścić w swoich ciasnych umysłach, zarówno judeochrześcijanie, jak i muzułmanie.
poniedziałek, 8 lutego 2010
Nieustający triumf mitologii żydowskiej
Wciąż żyjemy w kręgu żydowskiej mitologii. Od najmłodszych lat słuchamy baśni o Adamie i Ewie oraz „drzewie poznania”; wiecznym przeciwniku Boga Ojca i człowieka, czyli Szatanie i jego demonach; o dobrych demonach, czyli aniołach; o Kainie i Ablu; arce Noego; narodzie wybranym przez Boga (jakby żydowski Bóg Ojciec, Jahwe, był zwolennikiem jakiegoś rasizmu i apartheidu pomiędzy ludźmi - z podziałem na wiernych i niewiernych).
Żydowska mitologia i święte pisma żydowskie tak zdominowały nasze życie, że zyskały sobie rację bytu jako mityczna, co prawda, ale jednak rzeczywistość. Dlatego inteligentny i wykształcony człowiek zwykle wierzy w bajkę o fatalnym trójkącie, tj. o Adamie, Ewie i Szatanie - jakby była to prawda, tyle że bardzo odległa w czasie. Ba, ta bajka jest podstawą, fundamentem wierzeń, całych systemów religijnych rozmaitych sekt i kościołów chrześcijańskich (każda sekta to taki nierozrośnięty jeszcze kościół)! Do tych fundamentalnych bajek są dopowiadane kolejne bajki… Tak też powstały i wciąż się tworzą nowe religie oparte na „świętych księgach żydowskich” – Starym i Nowym Testamencie. Wyznawcy tych systemów religijnych święcie wierzą, że Biblia jest… dziełem Boga, że świat czasowo tylko znajduje się pod władzą przeciwnika Pana Boga – Szatana i nadejdzie w końcu czas panowania Boga – Królestwo Boże na Ziemi. Stąd też wszelka dyskusja nad prawdziwością Biblii wydaje się nie na miejscu. Bo jakżesz można poddawać w wątpliwość słowo samego Pana Boga? Tylko Szatan, czy jakiś zły demon, mógłby wpaść na taki pomysł!
Pozorna tylko słabość politeizmu bierze się stąd, że politeizm nie ma żadnej księgi świętej, podyktowanej przez Boga samego, czy jego anioła, jakiemuś „wybranemu” przez tegoż Pana Boga Ziemianinowi z "ludu (także) wybranego". Religia politeistyczna jest bowiem religią Natury. Nigdy nie stawia się w opozycji do naturalnych skłonności i popędów ludzkich, nie uważa ich bowiem za "pokusy szatańskie", "pokusy Złego", ale za dobrodziejstwo - dar Bogów i Natury. Nie zna też pojęcia grzechu pierworodnego, co najwyżej mówi o ludzkiej bucie i głupocie, które prowadzą do nieszczęść na tym świecie. Obcy też jej jest szowinizm gatunkowy charakterystyczny dla „religii księgi”. Stąd też nieśmiertelną duszę wedle tzw. religii objawionych mają tylko ludzie - homo sapiens, ale już nie inne hominidy (np. neandertalczycy, którzy żyli na Ziemi ok. 200 000 lat i wyginęli ok. 24 500 lat temu), tym bardziej inne zwierzęta (np. szympanse, które mają z nami wspólne aż 98% genotypu. Zaledwie 2% innych genów wyznawcom „prawdziwych religii” wystarczy, żeby nie mieć już żadnej duszy!). Dlatego też nasza nacechowana biblijnym antropocentryzmem cywilizacja, nawet w wersji laickiej, zbudowana na fundamencie biblijnych mitów, wpoiła w nas swoisty szowinizm gatunkowy. I jest on tak „wszechobejmujący — jak zauważył angielski biolog Ryszard Dawkins — że aborcja jednej ludzkiej zygoty (których większość i tak ulega spontanicznemu poronieniu) wzbudza więcej niepokoju moralnego i oburzenia niż wiwisekcja dowolnie dużej liczby dorosłych i inteligentnych szympansów!".
Podczas gdy żydowska mitologia święci triumfy, dominuje niemal na całym świecie: czyta się ją w kościołach i wykłada w zborach; opiera się na niej całe systemy etyczne, a nawet obyczaje seksualne (ponoć Jahwe brzydzi się homoseksualizmem, jak mówi biblia. Ciekawe tylko, że jako Stwórca życia na Ziemi dopuścił w ogóle istnienie w naturze takich homoseksualnych - bo i genetycznie zaprogramowanych - osobników, zarówno wśród ludzi jak i zwierząt. Stwórca z żydowskiego mitu, jak widać, brzydzi się tym, co sam w końcu stworzył). Mity religii politeistycznych – naszych europejskich przodków – zostały sprowadzone wyłącznie do świata bajki i baśni. Nikt już ich bowiem na poważnie nie interpretuje, nie bada z podobnie nabożnym szacunkiem, jak mity i bajki judeochrześcijańskie. Europejska teologia politeistyczna jest tylko reliktem "bajecznej przeszłości", przetrwała co prawda tu i ówdzie, ale w szczątkowej tylko postaci, np. w pismach teologicznych Proklosa. W najlepsze za to rozkwita teologia oparta na "naukach biblijnych" - mitach i baśniach Starego i Nowego Testamentu. Choć mity religii naszych przodków tlą się jeszcze w podświadomości i świadomości przeciętnego Europejczyka, nikt jednak po „pogańsku” nie twierdzi, że na początku nie było żadnego boga, ale chaos (co okazuje się być bliższe prawdy naukowej niż owa „prawda biblijna”). Przeciętny zjudaizowany Europejczyk, Amerykanin czy Australijczyk wierzy jednak głęboko, że na początku był Pan Bóg, Jahwe, co w sześć dni stworzył świat, a potem raj dla Adama i Ewy, którzy dopiero za sprawą zbuntowanego anioła – Szatana – popadli w „śmiertelny grzech pierworodny”. W micie o Adamie i Ewie, jabłku i Szatanie w postaci węża, wciąż triumfuje mitologia żydowska, która na 2000 lat zdominowała nie tylko naszą rodzimą mitologię, ale i religię, system etyczny, moralność i obyczaje. Wedle tej żydowskiej mitologii świat znajduje się wciąż pod panowaniem Szatana, jego rozmaitych struktur, złych ludzi i demonów. (Nawet i ja, choć w Szatana w ogóle nie wierzę – jest on bowiem postacią nie z mojej bajki – jestem podobno pod jego wpływem!). Dlatego też wyznawcy "prawdziwej religi" są tylko gośćmi na tym świecie, nie przywiązują większej wagi do rzeczy przemijających (bo przecież "wszystko to marność nad marnościami"), a prawdziwe życie, "wieczne", zaczyna się dla nich dopiero... po śmierci - w królestwie Pana Boga, jego aniołów i świętych.
Świat naszej cywilizacji - zakorzenionej w przedchrześcijańskiej Grecji i Rzymie - można jednak wyzwolić spod wątpliwego uroku żydowskiej mitologii i biblijnego szowinizmu - w jeden bardzo prosty sposób: oddać Żydom co żydowskie – oczywiście z żydowskim Jehową i Szatanem na czele; jednocześnie powracając do własnego, tj. europejskiego dziedzictwa duchowego, cywilizacyjnego i kulturowego. Chodzi o tę samą postawę wobec bytu, jaka charakteryzowała naszych przodków przed ich niemal całkowitym zjudaizowaniem (w wersji zreformowanego judaizmu - szczegółowo opracowanego przez ex-faryzeusza Szawła - tj. chrześcijaństwa, dla nie-Żydów, nawet sam "jedyny i prawdziwy" Pan Bóg wciela się w Żyda, do tego wciąż jest "Bogiem Izraela - Bogiem zazdrosnym"... Dlatego oddawanie czci innym Bogom - nawet Bogom swoich własnych przodków, a nawet nim samym - odbiera jak największy grzech, bałwochwalstwo, bluźnierstwo i zbrodnię).
sobota, 6 lutego 2010
Mistra
Mistra - tutaj tworzył Georgios Gemistos Plethon - filozof Renesansu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mistra
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mistra
poniedziałek, 1 lutego 2010
Czy islam podbije Europę?
Imigracja na wielką skalę w połączeniu z rozbudowanym systemem świadczeń socjalnych oferowanych przez bogate kraje Europy Zachodniej to samobójstwo cywilizacji zachodniej.
Czy islam podbije Europę? Tak, jeśli nadal będzie się promowało sukces prokreacyjny muzułmanów (świadczenia socjalne z wysokich podatków Europejczyków, którzy nie mogą sobie pozwolić na więcej dzieci, tak jak muzułmanie, bo są zajęci... pracą i karierą zawodową).
Prorok muzułmanów powiedział: "Każdy człowiek rodzi się jako muzułmanin. To rodzice czynią go Żydem, Chrześcijaninem lub Magiem."
Prorok jednak się mylił. Ja z pewnością nie urodziłem się muzułmaninem i choć lubię muzykę arabską, to jednak nie jestem Arabem. A to, kim jestem, nie jest owocem wychowania przez rodziców, ale własnych poszukiwań, a także buntowi przeciwko zastanej rzeczywistości...
Prorok muzułmanów powiedział: "Każdy człowiek rodzi się jako muzułmanin. To rodzice czynią go Żydem, Chrześcijaninem lub Magiem."
Prorok jednak się mylił. Ja z pewnością nie urodziłem się muzułmaninem i choć lubię muzykę arabską, to jednak nie jestem Arabem. A to, kim jestem, nie jest owocem wychowania przez rodziców, ale własnych poszukiwań, a także buntowi przeciwko zastanej rzeczywistości...
wszyscy rodzimy się jako dzieci natury. politeizm był zawsze najbliższy naturze tego świata i naturze człowieka. wszyscy nasi przodkowie - przed chrystianizacją, a także islamizacją -
byli politeistami!
nie ma ani jednaj kultury ludzkiej, która miałaby swój początek w monoteizmie - kulcie jednego tylko boga (Bóg żydowski wciąż jest "bogiem zazdrosnym", bóstwem henoteistyvcznym - plemiennym, a nie uniwersalnym!). monoteizm jest religijnym redukcjonizmem roszczącym sobie prawo do duchowej wyższości nad wszelkim politeizmem i naturalizmem. monoteizm prowadzi do zakwestionowania świata natury w imię sprzecznej z nią wspakultury - jest rewolucyjny, bo całkowicie odwrócił się od tego świata - sprowadza sens ludzkiej egzystencji wyłącznie do rozmodlonej biowegetacji na tym świecie - odciągającej człowieka od świata kultury - w imię walki z pokusami tego świata i lepszego, wiecznego życia gdzieś tam... po śmierci.
byli politeistami!
nie ma ani jednaj kultury ludzkiej, która miałaby swój początek w monoteizmie - kulcie jednego tylko boga (Bóg żydowski wciąż jest "bogiem zazdrosnym", bóstwem henoteistyvcznym - plemiennym, a nie uniwersalnym!). monoteizm jest religijnym redukcjonizmem roszczącym sobie prawo do duchowej wyższości nad wszelkim politeizmem i naturalizmem. monoteizm prowadzi do zakwestionowania świata natury w imię sprzecznej z nią wspakultury - jest rewolucyjny, bo całkowicie odwrócił się od tego świata - sprowadza sens ludzkiej egzystencji wyłącznie do rozmodlonej biowegetacji na tym świecie - odciągającej człowieka od świata kultury - w imię walki z pokusami tego świata i lepszego, wiecznego życia gdzieś tam... po śmierci.
niedziela, 31 stycznia 2010
Hymny do Bogów - Georgios Gemistos Plethon
Restaurator Akademii Platońskiej w Italii - po upływie 900 lat od jej zamknięcia przez cesarza bizantyjskiego Justyniana w 529 r.
Hymn pierwszy, całoroczny. Do Zeusa.
Zeusie, ojcze sam w sobie, czcigodny Demiurgu,
Królu wszystko rodzący, najjaśniejszy ze wszystkich,
Wszechwładny, samo bycie i jedno, zacność sama.
Ty, coś wszystko od wieczności był wytworzył,
Coś sam rzeczy wielkie, a przez nie i pozostałe
Sprawił, jak tylko to było możliwe i najlepsze:
Pojaw się, ocalaj, kieruj nami wszystkimi
Poprzez swe dzieci sławione, którymi rozporządzasz,
Tak, jak przez ciebie wyznaczony i los nam należny.
Hymn drugi, całoroczny, Do Bogów
Zeusa samoistnego, rodziciela wszystkiego, dostojni
Synowie i towarzysze, co podług prawości nami kierujecie,
Obyście nigdy nie przestali być naszymi przewodnikami,
Abyśmy słuszne prawa stosowali, jako i te, co nam
Przyjazne, i te, które podług możności sami stosujemy.
Wszak wy, bogowie, kierując naszym przewodnikiem rozumem,
Jaki wy stworzyliście dla nas jednakowy z waszym,
Pozwólcie nam i w innym dobrze przeżyć żywot,
I wreszcie sławieniu Zeusa wraz z nami nadajcie mocy.
Hymn trzeci, pierwszy z miesięcznych, Do Zeusa
Wielki Zeusie, prawdziwy Janusie, ojcze samowładny, praojcze
Wszechrzeczy, który powołujesz istnienie tudzież rodzenie,
A nic z tych rzeczy nie stworzyłeś zbytecznego,
Albowiem od czasu owego, jak sam zaistniałeś,
Wytwarzasz rzeczy takowe, nigdy nie będąc bezczynny,
A także nie czynisz dóbr poniżej swoich możliwości,
Jak to bowiem wypada twórcy dobra samego.
Cześć ci, Zeusie, najbardziej królewski z wszechwładców,
Cześć, w największym stopniu szczęśliwy, szczodry dawco dóbr.
Hymn czwarty, z miesięcznych drugi, Posejdonowi
O wielki władco, pierworodny synu Zeusa, Posejdonie,
Świetnością i mocą władający nad wszystkim,
Co jawi się jako stworzenie Zeusa i nad czym ty,
Drugi po ojcu, posiadasz prawo panować przemożnie,
Ty, który wprost nieskończenie przewyższasz wszystkich,
Ponieważ spośród istnień w ogóle nie jesteś zrodzony,
Tobie także i to rozległe niebo, za ojca wskazaniami
Wypadło stworzyć, w którym dla ciebie i my się zrodziliśmy.
Bądź zatem zawsze, ojcze, łaskawy i nam miłościwy.
Hymn piąty, z miesięcznych trzeci, Herze
Hero, dostojna Bogini, córko wielkiego Zeusa,
Małżonkiem twoim Posejdon, ten co jawi się jako
Piękno; matko bogów, tych, co są wewnątrz nieba,
I materii wytwórczyni, i siedziby w tym świecie
Widzialnym dawczyni, oraz wszelkiej potęgi,
Tej, która wiedzie do cnoty i wszelkiej wspaniałości.
Temu światu ty prawa wprowadzasz, przez które
Dla wszystkiego nastała pełnia a zarazem i wieczność;
Daj nam przeżyć życie, łaskawie kierując nas ku cnocie.
Hymn szósty, z miesięcznych czwarty, Bogom Olimpijskim
Władco Posejdonie, wielkiego Zeusa najzacniejszy synu,
Któryś od ojca przejął władzę nad wszelkim stworzeniem,
I Ty, Hero, czcigodna jego małżonko i szlachetna królowo,
A także Apollinie, Artemido, Hefajstosie, tudzież Bakchusie,
I Ateno – oto wy siedmioro wśród Bogów jesteście ponad
Wszystkimi innymi po samym najwyższym władcy niebios,
I inni, co Olimp zamieszkujecie, wszystkich w tym świecie
Nieśmiertelnych istot ojcowie, i nas samych wśród nich,
Bądźcie nam miłościwi i tudzież nader życzliwi.
Hymn siódmy, z miesięcznych piąty, Apollonowi
Władco Apollonie, identyczności całej przyrody
Patronie i przewodniku, co różne rzeczy wzajemnie
Sprowadzasz do jednego, co sam Wszechświat wieloraki
I rozmaity podporządkowujesz jedynej harmonii;
Ty oto jednomyślnie duszom rozwagi dodajesz
Tudzież prawości udzielasz, z dóbr najlepszych,
A także zdrowia i piękna ciałom nadajesz,
Ty i pragnieniem boskiego piękna obdarzaj nas stale,
A także zdrowia i piękna ciałom nadajesz,
Ty i pragnieniem boskiego piękna obdarzaj nas stale,
Władco, dla naszych dusz: my pean Tobie głosimy.
Hymn siódmy, z miesięcznych szósty, Artemidzie
Władczyni Artemido, Ty, która tą naturą rządzisz
Albowiem otrzymawszy jednolity Wszechświat,
Dzielisz go ostatecznie w ten sposób i inaczej,
Na wiele postaci, a z tych postaci rzeczy poszczególne tworzysz,
Z całości zaś części tudzież członki. Ty także duszom,
Wybawiając je od dążenia ku gorszemu, Ty męstwo
Nadajesz oraz rozwagę, siłę zaś i zdrowie ciałom.
Atoli, Bogini, Ty stale ucieczkę od czynów złych nam
Dająca, naznaczone wieloma upadkami nasze życie napraw.
Hymn dziewiąty, z miesięcznych siódmy, Bogom Niebiańskim
O Heliosie, władco tego nieba, bądź miłościwy,
Miłościwa bądź i Ty, Seleno, władczyni święta,
I Ty Niosąca światło [Afrodyto], i Ty Świetlisty [Hermesie]
Towarzysze słońca; i wy, o Błyszczący i Świecący,
I Ty Ognisty [Aresie], wy wszyscy, pomocnicy
Władcy Heliosa, i wy mający pieczę nad nami,
Wy jemu, w czym należy pomagacie. Tak więc i my
Wysławiamy Was, wspaniałych naszych opiekunów,
A razem i gwiazdy rozsiane boską opatrznością.
Hymn dziesiąty, z miesięcznych ósmy, Atenie
Ateno władczyni, Ty która kierujesz i rozporządzasz
Nieodłączną w żaden sposób od materii formą, sama
Jesteś jej wytwórczynią, rozlegle władającą.
Od Ciebie wywodzi się cała postać Posejdona,
Która jest ruchu i wszelkiego powstawania
Taką przyczyna, a jeżeli coś staje się zbyteczne
Sama to odrzucasz od wszystkich, w tym i od nas,
Ilekroć u nas szalonych pojawia się występek.
O Bogini, rozumnie ducha naszego budź do powinności.
Hymn jedenasty, z miesięcznych dziewiąty, Dionizosowi
Bachusie, ojcze, wszystkich dusz rozumnych rodzicielu,
Wszelkich niebiańskich i wszelkich demonicznych,
Jak i naszych, po władcy Posejdonie, Ty który
Ruchu wyzwalanego namiętnym pragnieniem dobra,
A także prowadzenia ku lepszemu jesteś sprawcą,
Daj i nam, wyzbytym nierozumnej myśli, dobre
Bardziej boskie za każdym razem nabytki,
Abyśmy z rozumem ponownie do nich zwróceni byli,
Nie pozwalając nam długo co do dobra postępować nierozsądnie.
Hymn dwunasty, z miesięcznych dziesiąty, Tytanom
Twórcę całej śmiertelnej natury dalejże wysławiajmy,
To znaczy Kronosa władcę, Zeusowego syna,
Najstarszego spośród bękarcich innych synów Zeusa,
Tytanów Tartaru, których samych wraz z nim chwalimy;
Wszak wszyscy oni są zacni i złych rzeczy wyzbyci.
Chociaż sami są rodzicielami znikomych istot śmiertelnych, także
I Afrodytę, małżonkę owego świętego Kronosa
Wychwalajmy, i Pana – władcę zwierząt, i Demeter – władczynię roślin,
I Korę, władczynię naszej śmiertelnej natury, i wszelkich innych.
Hymn trzynasty, z miesięcznych jedenasty, Hefajsosowi
Władco Hefajstosie, ty który wśród Bogów nadniebiańskich,
Zarówno Olimpijskich, jak i Tartaru, stoisz na czele,
Kierujesz wraz z rozlegle panującym Posejdonem
I udzielasz przestrzeń oraz siedziby każdemu;
Ty, który stateczności we wszystkim jesteś przyczyną,
I dla tych wszystkich, którym wieczność dostarczasz
Sam czy wraz z Posejdonem, podług woli swojego ojca;
Opiekuj się nami, pozwalając nam w pięknych wciąż
Działaniach pozostawać, odkąd się zrodziliśmy.
Hymn czternasty, z miesięcznych dwunasty, Demonom
Wraz z innymi nieśmiertelnymi i tych najbliższych nam
Wychwalamy, owych nieskazitelnych Demonów,
Które wraz z innymi, bardziej świętymi Bogami
Dobrze nam sprzyjają, często i wszelkie wspaniałości
Nam rozdają, które poprzez nich od Zeusa samego
Napływają, od wszelkich innych Bogów pochodzące.
Dlatego też i nas, jedni bogowie oczyszczają,
Inni zaś – wychowują, tudzież strzegą, ocalają,
Z łatwością nasz rozum naprawiając. Bądźcie miłościwi!
Hymn piętnasty, z miesięcznych trzynasty, wszystkim Bogom
Najwyższy Zeusie, który nad wszystkimi Bogami górujesz,
Będąc Demiurgiem zaszczytnym i wszystkich rodzicielem;
I wy, o wszyscy Bogowie, jacy tylko, Olimpijscy,
A także wszelcy Tartaru, ziemscy tudzież i niebiańscy,
Pozwólcie nam, jeżeli błądzimy okropnie, z bezecnych
Czynów oczyścić się i przybliżyć do was nieskazitelnych,
Aby i nasze życie stało się szczęśliwe i, o Zeusie,
Ty, co nad nami wszystkimi, jesteś najpotężniejszy,
Sam jawisz się dobrem najpierwszym i ostatecznym.
Hymn szesnasty, pierwszy ze świątecznych, Zeusowi
Zeusie, jako jedyny niezrodzony i samoistniejący,
Wszechtwórco i wszechmocny władco, który wszystko
Jednoczysz i niepodzielnie, skąd cokolwiek się bierze,
Rozdzielasz osobno, jedno i całe w ten sposób
Dzieło wytwarzając, ze wszechmiar przepiękne
Jak tylko to możliwe, bo jesteś jedyny poza wszelką zawiścią.
Nuże, Zeusie, Ty i nami poprzez swych sławnych synów
Razem ze Wszechświatem pokieruj, dokąd zdecydujesz,
I pozwól nam dobrze rozpocząć i dzieła dopełnić należycie.
Hymn siedemnasty, drugi ze świątecznych, Bogom Olimpijskim
Dalejże, wysławiajmy władcę Posejdona, który
Zaiste najstarszy jest ze wszystkich dzieci Zeusa
I najsilniejszy, drugi po ojcu to przywódca
Wszelkiego powstawania, i tudzież najbliższy nam
Demiurg. Wraz z nim i Herę, królową, jeszcze
Pochwalimy, i innych pozostałych, tych na Olimpie,
Bogów, którzy wszystkich nieśmiertelnych tutejszego świata
Są przywódcami i sprawcami. Tak oto bądźcie łaskawi.
Hymn osiemnasty, ze świątecznych trzeci, wszystkim Bogom
O Bogowie, jacy tylko po Zeusie największym dobru,
Całkiem nieskazitelni jesteście, wyzbyci niegodziwości,
Wodzem których i przywódcą Posejdon, nadany przez Zeusa.
Was, którzy nad niebiosami, wewnątrz samych niebios,
Wszystkich wspaniałych, właśnie was obecnie wychwalamy
My, którzy jako ostatni otrzymaliśmy pokrewieństwo z wami.
Cześć wam, o szczęśliwi Bogowie, dawcy tych dóbr,
Aby i nas, życie których nie zawsze beztroskie,
Dobro i szczęście darowane, zawsze móc poprawiać.
Hymn dziewiętnasty, ze świątecznych czwarty, wszystkim Bogom następujących po Olimpijskich
Kronosie władco, którym i Tytanami, nad niebiosami,
Władasz, ty, który całym tym niebem rozporządzasz;
Władco Heliosie, za którym i inne podążają planety,
Od których cały ród śmiertelny wyłoniony został,
Od was obydwu, od Kronosa i Heliosa także.
Tytani, jak i planety – to wasi pomocnicy,
Inni też w innym współpracownicy – wszak i was my
Chwalimy, mając i od was wiele dobra,
A łącznie wami i gwiazdy stałe, i czyste demony.
Hymn dwudziesty, ze świątecznych piąty, Plutonowi
O władco Plutonie, ludzkiej natury przewodniku
I wodzu, który otrzymałeś ten dar od samego Zeusa,
Wszystko w jedność łącząc, co u nas się jawi oddzielnie,
I utrzymuje się w nas, kierujesz nami doskonale,
Zarówno na tym świecie, jak i odprowadzając nas stąd.
W otoczenie herosów, natura których nas przewyższa,
I innych naszych przyjaciół, pięknych i dobrych,
A i Kora razem z Tobą, szlachetna Bogini Tartaru,
Która, jeśli potrzeba, nadaje nam część śmiertelną. Bądź życzliwy.
Hymn dwudziesty pierwszy, ze świątecznych szósty, Zeusowi
Zeusie ojcze, wszechmocny, wszechpotężny, władco dóbr,
Wszechrodzicu, w umyśle swoim jesteś wspaniałością bytu.
Wszak i my zrodzeni nie jesteśmy wyzbyci dóbr boskich,
Lecz z mocy konieczności naszej śmiertelnej natury,
Bywamy omylni, choć skłoni do poprawy.
Pozwól i nam, teraz wyzwolonym od niegodziwości
Poprzez Twoje dzieci, którym Tyś powierzył,
Przybliżyć się tym, którzy mają rozum naprawiony,
Abyśmy za każdym razem czcili Cię wielkodusznego i miłosiernego.
Hymn dwudziesty drugi, z powszednich pierwszy, dla śpiewu w drugi dzień
Za wszystkie te dobra, jaki posiadam i miałem zawsze,
Dzięki wam, a których dawcą jest najwyższy Zeus.
Obym nie poniewierał dóbr wspólnych rodu mojego,
Dokąd zaś sięga ma moc, gotów jestem współdziałać
Dla dobra wspólnego, by dojrzeć mój wielki w nim pożytek.
Obym się zła przyczyną nie stał, ilekroć przydarza się ono
Komukolwiek z ludzi, ale dobra przyczyna, na ile podołam,
Tak abym i ja, do was podobny, szczęśliwy się stał.
Hymn dwudziesty trzeci, z powszednich drugi, dla śpiewu w trzeci dzień
Niech u mnie nie będzie, Bogowie, nieładu w miłych uciechach,
Niech postawię im kres, w czym złego czegoś nie będzie,
Co od nich pochodzi, jednako dla duszy, jak i dla ciała.
Niech bogactwem nie będę przesycony; miarą wszelako
Niech dla nich uczynię to, co nieodzowne dla ciała,
Abym mógł szczycić się tym, że starcza mi to, co mam.
Niechaj nie skusi mnie nigdy sława zwodnicza i pusta,
Wiedząc, że tylko to, co w niej jest pożyteczne
Do prawdziwej i boskiej może prowadzić cnoty.
Hymn dwudziesty czwarty, trzeci z powszednich, dla śpiewu czwarty dzień
Niech nie dręczą mnie nieszczęścia, Bogowie, mnie śmiertelnika
Godzące za każdym razem, świadomego swej nieśmiertelnej
Duszy, co oddzielona jest od śmiertelnego ciała, oraz boska.
Niechaj nie wprowadza mnie w zamieszanie nic z tego,
Co wynika z ludzkich trudności, mnie zażywającego wolności,
I niech nie będę zmuszony być niewolnikiem złej myśli.
I dla uczynienia czegoś pięknego, co mi się kiedyś przydarzy,
Niech nie oszczędzę siebie śmiertelnika, lecz jako nieśmiertelna
Niech ma się dusza moja, będąc zawsze idealna.
Hymn dwudziesty piąty, czwarty z powszednich, dla śpiewu w piąty dzień
Szczęśliwy ten, kto się troszczy o nieśmiertelną swą duszę
Zawsze, by najpiękniejsza się stała; o ciało zaś śmiertelne,
Nie troszczy się nazbyt, a jeśli potrzeba, nawet je poświęca.
Szczęśliwy ten wśród śmiertelnych, co ku niczyjej krzywdzie
Nigdy nie służy bezprawiu, dusza swą władając
Samą niezmąconą, co podłość innych przewyższa.
Szczęśliwy ten, kto w nieszczęsnych i przykrych przypadkach
Sam nie ulega cierpieniu, wytrwale je znosząc,
Tak jak śmiertelnik samemu sobie dobro wyznaczając.
Hymn dwudziesty szósty, z powszednich piąty, dla śpiewu w szósty dzień
Szczęśliwy ten, kto na próżne ludzkie mniemania
Nie zważa, lecz na siebie samego dobrze rozumując,
Z myślą prawowitą ćwicząc się w boskiej cnocie.
Szczęśliwy ten, kto nierozważnie i ślepo nie dąży nigdy
Do nieskończonej dóbr ilości, lecz wciąż je sobie
Wymierza według potrzeby umiarkowanej swojego ciała.
Szczęśliwy ten, kto granicę sobie własną wyznacza,
Która ani dla duszy zła by jakiegoś nie stanowiła,
Ani dla ciała, lecz zgodna byłaby z boska cnotą.
Hymn dwudziesty siódmy, z powszednich szósty, dla śpiewu w siódmy dzień
Szczęśliwy ten, kto dla siebie sam wiele nie zawłaszcza,
Poprzez straszliwą głupotę nie czyni zła i innym ludziom,
Lecz zawsze dobro, na podobieństwo samych szczęsnych bogów.
Szczęśliwy ten, kto wiedząc, iż to Bogowie opiekę mają
Nad cała naszą wspólnotą, a sam się wale nie zmienia.
Szczęśliwy ten, kto wdzięczność tak Bogom okazuje
Wiedząc, że wszystko ma od nich, wpierw od samego Zeusa,
Od niego to dla wszystkich piękne i dobre czyny się wywodzą.
Hymn szesnasty, pierwszy ze świątecznych, Zeusowi
Zeusie, jako jedyny niezrodzony i samoistniejący,
Wszechtwórco i wszechmocny władco, który wszystko
Jednoczysz i niepodzielnie, skąd cokolwiek się bierze,
Rozdzielasz osobno, jedno i całe w ten sposób
Dzieło wytwarzając, ze wszechmiar przepiękne
Jak tylko to możliwe, bo jesteś jedyny poza wszelką zawiścią.
Nuże, Zeusie, Ty i nami poprzez swych sławnych synów
Razem ze Wszechświatem pokieruj, dokąd zdecydujesz,
I pozwól nam dobrze rozpocząć i dzieła dopełnić należycie.
Hymn siedemnasty, drugi ze świątecznych, Bogom Olimpijskim
Dalejże, wysławiajmy władcę Posejdona, który
Zaiste najstarszy jest ze wszystkich dzieci Zeusa
I najsilniejszy, drugi po ojcu to przywódca
Wszelkiego powstawania, i tudzież najbliższy nam
Demiurg. Wraz z nim i Herę, królową, jeszcze
Pochwalimy, i innych pozostałych, tych na Olimpie,
Bogów, którzy wszystkich nieśmiertelnych tutejszego świata
Są przywódcami i sprawcami. Tak oto bądźcie łaskawi.
Hymn osiemnasty, ze świątecznych trzeci, wszystkim Bogom
O Bogowie, jacy tylko po Zeusie największym dobru,
Całkiem nieskazitelni jesteście, wyzbyci niegodziwości,
Wodzem których i przywódcą Posejdon, nadany przez Zeusa.
Was, którzy nad niebiosami, wewnątrz samych niebios,
Wszystkich wspaniałych, właśnie was obecnie wychwalamy
My, którzy jako ostatni otrzymaliśmy pokrewieństwo z wami.
Cześć wam, o szczęśliwi Bogowie, dawcy tych dóbr,
Aby i nas, życie których nie zawsze beztroskie,
Dobro i szczęście darowane, zawsze móc poprawiać.
Hymn dziewiętnasty, ze świątecznych czwarty, wszystkim Bogom następujących po Olimpijskich
Kronosie władco, którym i Tytanami, nad niebiosami,
Władasz, ty, który całym tym niebem rozporządzasz;
Władco Heliosie, za którym i inne podążają planety,
Od których cały ród śmiertelny wyłoniony został,
Od was obydwu, od Kronosa i Heliosa także.
Tytani, jak i planety – to wasi pomocnicy,
Inni też w innym współpracownicy – wszak i was my
Chwalimy, mając i od was wiele dobra,
A łącznie wami i gwiazdy stałe, i czyste demony.
Hymn dwudziesty, ze świątecznych piąty, Plutonowi
O władco Plutonie, ludzkiej natury przewodniku
I wodzu, który otrzymałeś ten dar od samego Zeusa,
Wszystko w jedność łącząc, co u nas się jawi oddzielnie,
I utrzymuje się w nas, kierujesz nami doskonale,
Zarówno na tym świecie, jak i odprowadzając nas stąd.
W otoczenie herosów, natura których nas przewyższa,
I innych naszych przyjaciół, pięknych i dobrych,
A i Kora razem z Tobą, szlachetna Bogini Tartaru,
Która, jeśli potrzeba, nadaje nam część śmiertelną. Bądź życzliwy.
Hymn dwudziesty pierwszy, ze świątecznych szósty, Zeusowi
Zeusie ojcze, wszechmocny, wszechpotężny, władco dóbr,
Wszechrodzicu, w umyśle swoim jesteś wspaniałością bytu.
Wszak i my zrodzeni nie jesteśmy wyzbyci dóbr boskich,
Lecz z mocy konieczności naszej śmiertelnej natury,
Bywamy omylni, choć skłoni do poprawy.
Pozwól i nam, teraz wyzwolonym od niegodziwości
Poprzez Twoje dzieci, którym Tyś powierzył,
Przybliżyć się tym, którzy mają rozum naprawiony,
Abyśmy za każdym razem czcili Cię wielkodusznego i miłosiernego.
Hymn dwudziesty drugi, z powszednich pierwszy, dla śpiewu w drugi dzień
Za wszystkie te dobra, jaki posiadam i miałem zawsze,
Dzięki wam, a których dawcą jest najwyższy Zeus.
Obym nie poniewierał dóbr wspólnych rodu mojego,
Dokąd zaś sięga ma moc, gotów jestem współdziałać
Dla dobra wspólnego, by dojrzeć mój wielki w nim pożytek.
Obym się zła przyczyną nie stał, ilekroć przydarza się ono
Komukolwiek z ludzi, ale dobra przyczyna, na ile podołam,
Tak abym i ja, do was podobny, szczęśliwy się stał.
Hymn dwudziesty trzeci, z powszednich drugi, dla śpiewu w trzeci dzień
Niech u mnie nie będzie, Bogowie, nieładu w miłych uciechach,
Niech postawię im kres, w czym złego czegoś nie będzie,
Co od nich pochodzi, jednako dla duszy, jak i dla ciała.
Niech bogactwem nie będę przesycony; miarą wszelako
Niech dla nich uczynię to, co nieodzowne dla ciała,
Abym mógł szczycić się tym, że starcza mi to, co mam.
Niechaj nie skusi mnie nigdy sława zwodnicza i pusta,
Wiedząc, że tylko to, co w niej jest pożyteczne
Do prawdziwej i boskiej może prowadzić cnoty.
Hymn dwudziesty czwarty, trzeci z powszednich, dla śpiewu czwarty dzień
Niech nie dręczą mnie nieszczęścia, Bogowie, mnie śmiertelnika
Godzące za każdym razem, świadomego swej nieśmiertelnej
Duszy, co oddzielona jest od śmiertelnego ciała, oraz boska.
Niechaj nie wprowadza mnie w zamieszanie nic z tego,
Co wynika z ludzkich trudności, mnie zażywającego wolności,
I niech nie będę zmuszony być niewolnikiem złej myśli.
I dla uczynienia czegoś pięknego, co mi się kiedyś przydarzy,
Niech nie oszczędzę siebie śmiertelnika, lecz jako nieśmiertelna
Niech ma się dusza moja, będąc zawsze idealna.
Hymn dwudziesty piąty, czwarty z powszednich, dla śpiewu w piąty dzień
Szczęśliwy ten, kto się troszczy o nieśmiertelną swą duszę
Zawsze, by najpiękniejsza się stała; o ciało zaś śmiertelne,
Nie troszczy się nazbyt, a jeśli potrzeba, nawet je poświęca.
Szczęśliwy ten wśród śmiertelnych, co ku niczyjej krzywdzie
Nigdy nie służy bezprawiu, dusza swą władając
Samą niezmąconą, co podłość innych przewyższa.
Szczęśliwy ten, kto w nieszczęsnych i przykrych przypadkach
Sam nie ulega cierpieniu, wytrwale je znosząc,
Tak jak śmiertelnik samemu sobie dobro wyznaczając.
Hymn dwudziesty szósty, z powszednich piąty, dla śpiewu w szósty dzień
Szczęśliwy ten, kto na próżne ludzkie mniemania
Nie zważa, lecz na siebie samego dobrze rozumując,
Z myślą prawowitą ćwicząc się w boskiej cnocie.
Szczęśliwy ten, kto nierozważnie i ślepo nie dąży nigdy
Do nieskończonej dóbr ilości, lecz wciąż je sobie
Wymierza według potrzeby umiarkowanej swojego ciała.
Szczęśliwy ten, kto granicę sobie własną wyznacza,
Która ani dla duszy zła by jakiegoś nie stanowiła,
Ani dla ciała, lecz zgodna byłaby z boska cnotą.
Hymn dwudziesty siódmy, z powszednich szósty, dla śpiewu w siódmy dzień
Szczęśliwy ten, kto dla siebie sam wiele nie zawłaszcza,
Poprzez straszliwą głupotę nie czyni zła i innym ludziom,
Lecz zawsze dobro, na podobieństwo samych szczęsnych bogów.
Szczęśliwy ten, kto wiedząc, iż to Bogowie opiekę mają
Nad cała naszą wspólnotą, a sam się wale nie zmienia.
Szczęśliwy ten, kto wdzięczność tak Bogom okazuje
Wiedząc, że wszystko ma od nich, wpierw od samego Zeusa,
Od niego to dla wszystkich piękne i dobre czyny się wywodzą.
Akademia Platońska - fresk Rafaella Sanzio (1483-1520)
Mistra - tutaj tworzył Georgios Gemistos Plethon - filozof Renesansu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mistra
Mistra - tutaj tworzył Georgios Gemistos Plethon - filozof Renesansu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mistra
czwartek, 28 stycznia 2010
Bp. Tyrawa o chrześcijańskim Bogu
Bp. Jan Tyrawa
Znowu "demoniczne siły" (czyt. natura); "niewola" i chrześcijańskie wyzwolenie. Bolszewizm też miał być wyzwoleniem, a skończyło się na jeszcze większej niewoli. Podobnie jest z chrześcijaństwem. Religijnym bolszewizmem czasów antycznych. Chrześcijaństwo także jest dziełem człowieka. To człowiek, a nie żaden Bóg chrześcijański, stworzył sobie, by panować nad innymi, tę religię (chciałoby się powiedzieć: człowiek człowiekowi zgotował taki los!).
Wolnomyśliciel z II w. Lukian tak pisał o chrześcijanach w satyrze "O zgonie Peregrinusa":
Wolnomyśliciel z II w. Lukian tak pisał o chrześcijanach w satyrze "O zgonie Peregrinusa":
"Ci opętańcy uroili sobie naprzód, że całkowicie będą nieśmiertelni i że żywot ich czeka po wieki, skutkiem czego gardzą śmiercią i dobrowolnie się na nią całymi masami wystawiają. A dalej pierwszy ich prawodawca wmówił w nich, że wszyscy będą sobie braćmi, skoro tylko, nawróciwszy się wyrzekną się bogów helleńskich, a przed owym ukrzyżowanym mędrcem czołem uderzą i wedle przykazań jego żyć będą. Gardzą też wszystkim w równej mierze i za wspólną własność wszystko uważają, przyjmując te nauki bez głębszego ich zbadania. Jeśliby więc wkręcił się między nich szarlatan jaki, oszust, umiejący zabrać się do rzeczy, może się na poczekaniu porządnie obłowić, tumaniąc prostaków".
Nic dodać, nic ująć.
Buchanan o współczesnym świecie
Z blogu niejakiego Dakowskiego
Niedawno Patryk Buchanan w USA napisał: „Odeszli Adam i Ewa, wkroczyło „Krysia ma dwie mamy”. Odeszły obrazy Chrystusa wstępującego do Nieba, w zamian pojawiły się obrazy ukazujące człekokształtnych przechodzących z Homo erectus. Odeszła Wielkanoc, nadszedł Dzień Ziemi. Odeszło biblijne nauczanie o niemoralnej istocie homoseksualizmu, wkroczyli homoseksualiści nauczający o niemoralności tzw. homofobii. Odeszły przykazania, wkroczyły prezerwatywy”.
Niedawno Patryk Buchanan w USA napisał: „Odeszli Adam i Ewa, wkroczyło „Krysia ma dwie mamy”. Odeszły obrazy Chrystusa wstępującego do Nieba, w zamian pojawiły się obrazy ukazujące człekokształtnych przechodzących z Homo erectus. Odeszła Wielkanoc, nadszedł Dzień Ziemi. Odeszło biblijne nauczanie o niemoralnej istocie homoseksualizmu, wkroczyli homoseksualiści nauczający o niemoralności tzw. homofobii. Odeszły przykazania, wkroczyły prezerwatywy”.
Słowem wkracza Wolność zamiast biblijnego zniewolenia umysłów. Jeśli o mnie chodzi, to nie interesuje mnie, czy mój sąsiad wierzy, że świat stworzyła Bozia w 6 dni, a siódmego sobie odpoczęła. Niech sobie wierzy, że jego Bozia stworzyła pierwszego człowieka - Adasia, a potem z jego żebra Ewunię... I za nieposłuszeństwo wygoniła ich z raju. Potem ta sama żydowska Bozia potępiła homoseksualizm, ale - co za niekonsekwencja - dopuściła go wśród zwierząt! A dzisiaj ta sama Bozia zakazuje ustami swoich kapłanów używania prezerwatyw oraz wszelkich stosunków analnych (sodomia) - zwłaszcza pomiędzy mężczyznami. Cóż, te bajki żydowskie tak się rozpanoszyły, że ich głosiciele mają wciąż czelność uzurpować sobie prawo do głoszenia jedynej właściwej moralności - PRAWDY i DROGI poza wszelkimi wątpliwościami!
Nadszedł jednak czas oceny i weryfikacji postępu moralnego ludzi wychowanych przez rozmaite kościoły chrześcijańskie. Uważam, że chrześcijaństwo nie zdało tego egzaminu, zwłaszcza w Polsce.
Ale, jak zawsze, wszystkiemu winna jest niedoskonałość ludzkiej natury z powodu tego kozła ofiarnego totalitarnego chrystianizmu, tj. Szatana.
Każdy totalitaryzm potrzebuje wroga. Hitleryzm miał go w Żydach; bolszewizm - w kapitalistach; a chrześcijaństwo? W Szatanie! Czy w ogóle mógłby istnieć totalitaryzm bez jakiegoś wroga?
Ale, jak zawsze, wszystkiemu winna jest niedoskonałość ludzkiej natury z powodu tego kozła ofiarnego totalitarnego chrystianizmu, tj. Szatana.
Każdy totalitaryzm potrzebuje wroga. Hitleryzm miał go w Żydach; bolszewizm - w kapitalistach; a chrześcijaństwo? W Szatanie! Czy w ogóle mógłby istnieć totalitaryzm bez jakiegoś wroga?
środa, 20 stycznia 2010
Rydzyk o obelgach w stosunku do kleru w Polsce
Rydzyk do Polonii w USA: "W tej katolickiej Polsce jak ksiądz idzie ulicą czy siostra zakonna, to tyle obelg słyszy, że szkoda gadać. W Izraelu nie słyszałem tego. Media to robią". Ja nie słyszałem żadnych takich obelg w stosunku do kleru. Rydzyk myli chyba Polskę z Wielką Brytanią, która wyzwoliła się spod władzy kleru katolickiego w XVI wieku. I tam faktycznie nie kochają kościelnych urzędników. Wydaje mi się, że sam Rydzyk budzi agresję, bo " kto mieczem wojuje, od miecza ginie". A co do ogłupiania przez media. To człowiek, który nie miałby dostępu do innych mediów poza TV Trwam i Radio Maryja byłby naprawdę biedny i ubogi (tam mają najdroższe abonamenty i chyba najnudniejsze programy!). Broń nas Boże przed takimi mediami! Chroń nas przed Rydzykiem, który do tego zmierza!
Adolf Rydzyk?
Media, m.in. TVN, przekazały relację z wizyty Rydzyka w USA. Rydzyka wspiera inny redemptorysta Jan Król, który odprawia nabożeństwa. Jak donosi eFakt.pl „Szef Radia Maryja występuje zazwyczaj pod koniec, aby zakończyć mszę mocnym akcentem. W Bazylice pw. św. Jacka w Chicago mówił: - Zapytałem w Toronto tamtejszą Polonię, co jeszcze w Polsce jest polskiego: zakłady, banki, cukrownie, media? No to co jest polskie? Kościoły są polskie" - dzielił się z wiernymi swoją wizją świata.
Ci, którzy chcieli ojcu Rydzykowi uścisnąć rękę bądź usłyszeć od niego coś więcej - musieli zapłacić. W Chicago bilet na spotkanie opłatkowe z redemptorystą tuż po mszy kosztował aż 35 dolarów”. Polonia oczywiście jest zachwycona tym „prawdziwym Polakiem” Rydzykiem; nie żałuje też pieniędzy dla tego kapłana cywilizacji śmierci (obowiązkowy celibat jej przywódców duchowych jest tylko jednym z jej przejawów). Jak wiadomo Rydzyk organizował w Polsce zbiórkę „na stocznię”. Oczywiście żadne wyłudzone od naiwnych prostaków pieniądze „na stocznię” nie zostały przeznaczone. A pewien katolik, były katecheta, powiedział mi, że na pewno zostały dobrze wydane. Zapewne. Rydzyk ma przecież ważniejsze sprawy! Chce zbudować prawdziwe katolickie imperium medialne, a do tego przecież potrzebne są pieniądze (dlatego jest teraz w USA). A jakaś tam stocznia, czy chore dzieci, na leczenie których notabene pieniądze zbiera co roku Jerzy Owsiak i jego Orkiestra, to w ogóle go nie interesuje. On ma przecież dalekosiężniejsze plany. I cóż może obchodzić go los jakichś tam stoczniowców czy chorych polskich dzieci?
Rydzyk twierdzi, że wszystko robi dla Polski i Kościoła – nic dla siebie. Ale skąd my to znamy. Był pewien austriacki katolik, zresztą bardzo przywiązany do Kościoła, i niemiecki nacjonalista o imieniu Adolf, który także mawiał, że wszystko robi dla Niemiec i Niemców – nic dla siebie. Zupełnie tak jak Rydzyk postanowił pozbyć się wszystkich: Żydów, masonów, liberałów, socjalistów i homoseksualistów. W dużej mierze swój plan zrealizował. Natomiast Rydzyk chce, by jego plan realizowali w praktyce inni - jego politycy (ona ma być szarą eminencją), których sobie wychowa i podporządkuje. Uruchomił już wylęgarnię takich prawdziwych Polakatolików niechętnych Żydom, którzy, jak mniemam codziennie – co za paradoks! – modlą się do Żydów – Jezusa i jego matki, a także Pawła i innych żydowskich apostołów i świętych. Cóż:
Tylko pod krzyżem.Tylko pod tym znakiem.
Polska jest Polską, a Polak Polakiem.
Żyd jego Bogiem, a matka dziewicą.
Tylko pod krzyżem zdarzają się cuda!
Na szczęście poza Polską Rydzyka - Polską recydywy saskiej jest także inna Polska. Polska renesansowa. I z tą właśnie Polską, ja się utożsamiam.
Rydzyku - nie tylko Kościół w Polsce jest polski! McDonald's też!
"Szef Radia Maryja występuje w USA zazwyczaj pod koniec, aby zakończyć mszę mocnym akcentem. W Bazylice pw. św. Jacka w Chicago mówił: - Zapytałem w Toronto tamtejszą Polonię, co jeszcze w Polsce jest polskiego: zakłady, banki, cukrownie, media? No to co jest polskie? Kościoły są polskie".
Nieprawda! McDonald's też jest polski, chociaż tak jak Kościół katolicki - międzynarodowy!!
Upadek Jerzego Kropiwnickiego
„Kropiwnicki to konserwatywny katolik, pupil kleru, zagorzały przeciwnik aborcji, antykoncepcji, handlu w niedzielę oraz rycerz zakonu św. Jerzego. Z braku zajęć w łódzkim magistracie podróżuje po całym świecie za publiczną kasę, buduje fontanny i słuszne pomniki; podjął też krucjatę ws. wprowadzenia dnia wolnego w święto Trzech Króli” – pisze reporterka "Faktów i Mitów" Wiktoria Zimińska.
17 stycznia Łodzianie mają szansę zagłosować w referendum, czy życzą sobie, by nadal pełnił swoją funkcję prezydenta miasta.
Można powiedzieć, że Kropiwnicki jest czołową postacią recydywy saskiej w Polsce. To on bowiem zaproponował, żeby dzień legendarnych magów perskich, tzw. trzech króli, uczcić w Polsce pobożnym nieróbstwem. Pomimo że wprowadzenie kolejnego dnia wolnego od pracy spowoduje straty finansowe (szacowane na 5,7 mld zł) przedsiębiorstw i niestety dalsze redukcje etatów… To już niemal pewne, że za sprawą tego wielkiego klerykała - patrioty Watykanu i jednocześnie miernego patrioty polskiego dzień trzech magów perskich od 2011 r. będzie dniem wolnym od... pracy. Bo przecież tradycyjnie i po sasku - nie jest ważne, czy Polska będzie biedna, czy bogata - byle katolicką była!
Ps. To koniec Jerzego Kropiwnickiego na funkcji prezydenta miasta (prezydent Łodzi od 2002 r.)! Łodzianie poszli do urn i powiedzieli NIE klerykalnemu włodarzowi. Przez całą niedzielę trwało referendum, które zadecydowało o przyszłości miasta.
Według jeszcze nieoficjalnych wyników zagłosowało ponad 125 tys. mieszkańców Łodzi. Potrzeba było nieco ponad 115 tys. Ponad 90 proc. głosujących powiedziało, że nie chce więcej widzieć Jerzego Kropiwinickiego w magistracie. Spotkał go ten sam los, co innego ultraklerykalnego prezydenta - Tadeusza Wronę - do niedawna prezydenta Częstochowy, stracił swój urząd dokładnie w ten sam sposób i niemal dokładnie z tych samych powodów.
To dobry znak. Oznacza to, że w naszym narodzie jest wola przezwyciężenia saskiej recydywy!
17 stycznia Łodzianie mają szansę zagłosować w referendum, czy życzą sobie, by nadal pełnił swoją funkcję prezydenta miasta.
Można powiedzieć, że Kropiwnicki jest czołową postacią recydywy saskiej w Polsce. To on bowiem zaproponował, żeby dzień legendarnych magów perskich, tzw. trzech króli, uczcić w Polsce pobożnym nieróbstwem. Pomimo że wprowadzenie kolejnego dnia wolnego od pracy spowoduje straty finansowe (szacowane na 5,7 mld zł) przedsiębiorstw i niestety dalsze redukcje etatów… To już niemal pewne, że za sprawą tego wielkiego klerykała - patrioty Watykanu i jednocześnie miernego patrioty polskiego dzień trzech magów perskich od 2011 r. będzie dniem wolnym od... pracy. Bo przecież tradycyjnie i po sasku - nie jest ważne, czy Polska będzie biedna, czy bogata - byle katolicką była!
Ps. To koniec Jerzego Kropiwnickiego na funkcji prezydenta miasta (prezydent Łodzi od 2002 r.)! Łodzianie poszli do urn i powiedzieli NIE klerykalnemu włodarzowi. Przez całą niedzielę trwało referendum, które zadecydowało o przyszłości miasta.
Według jeszcze nieoficjalnych wyników zagłosowało ponad 125 tys. mieszkańców Łodzi. Potrzeba było nieco ponad 115 tys. Ponad 90 proc. głosujących powiedziało, że nie chce więcej widzieć Jerzego Kropiwinickiego w magistracie. Spotkał go ten sam los, co innego ultraklerykalnego prezydenta - Tadeusza Wronę - do niedawna prezydenta Częstochowy, stracił swój urząd dokładnie w ten sam sposób i niemal dokładnie z tych samych powodów.
To dobry znak. Oznacza to, że w naszym narodzie jest wola przezwyciężenia saskiej recydywy!
Moje oburzenie tą postacią i w następstwie gorące pragnienie, by przestał już szkodzić Polsce zostało wysłuchane!To polityczny koniec Kropiwnickiego.
niedziela, 17 stycznia 2010
środa, 13 stycznia 2010
Nergal obraża uczucia religijne posłów PiS?
Pomorscy posłowie PiS złożyli w Prokuraturze Rejonowej w Gdyni zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa obrazy uczuć religijnych przez Adama Darskiego - Nergala. Pod doniesieniem do prokuratury podpisali się posłowie PiS Andrzej Jaworski, Jolanta Szczypińska (na zdj. z różą w zębach podczas schadzki z księdzem;), Zbigniew Kozak oraz b. eurodeputowana Hanna Foltyn-Kubicka. Sprawa dotyczy koncertu z września 2007 roku w klubie "Ucho" w Gdyni, podczas którego Darski podarł Biblię i rozrzucił jej strzępy wśród publiczności. Potem kartki miały zostać spalone przez fanów zespołu. Wokalista Behemotha miał też powiedzieć, że Kościół katolicki to "zbrodnicza sekta". W zawiadomieniu do prokuratury posłowie PiS twierdzą także, że w tekstach utworów Darski nieustannie szerzy nienawiść religijną. Zgadzam się. Dość nienawiści! Kochajcie dziewczyny duchownych - i nie tylko fanki PiS-u! Może wreszcie wszyscy porzucą te czarne sutanny? I zostaną przykładnymi mężami i ojcami. A Polska stanie się normalna, tzn. mniej przypominająca dzisiejszy Iran, gdzie rządzą kapłani nie z tego świata, wciąż pouczający nas, co jest dobre, a co złe.
poniedziałek, 11 stycznia 2010
"Całkiem nieźle się zarabia na tej charytatywnej działalności"
- "Całkiem nieźle się zarabia na tej charytatywnej działalności" – dokładnie takie zdanie padło z ust redemptorysty, Piotra Andrukiewicza, z Radia Maryja i TV Trwam na temat Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka.
Bez komentarza.
sobota, 9 stycznia 2010
Wietnamscy komuniści wysadzili krzyż-będzie polska interwencja
"Nasz Dziennik": Polscy parlamentarzyści będą interpelować do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie represjonowania chrześcijan w Wietnamie. Posłowie sugerują Radosławowi Sikorskiemu wystosowanie noty dyplomatycznej do komunistycznych władz Hanoi.
Posłowie wskazują również, że jako kraj członkowski powinniśmy poruszyć ten problem na forum Unii Europejskiej. Podobnego zdania są polscy europarlamentarzyści.
To reakcja na wysadzenie w powietrze monumentalnego krzyża na jednym z cmentarzy i brutalne pobicie katolików, którzy usiłowali do tego nie dopuścić.
PAP, ŁC
Cóż doszło do zderzenia dwóch totalitaryzmów - chrześcijańskiego i komunistycznego. Jeden z nich zawsze musi być górą. Taka jest natura totalitaryzmu. W Polsce jednak trudno jest pojąć to, że krzyż jest symbolem totalitaryzmu - jednej tylko drogi, prawdy i życia, która pierwotnie oznaczała niesprzeciwnianie się złu i nadstawianie drugiego policzka... Zasady niemożliwe do zastosowania, jak skwitowali to żydzi ortodoksyjni i dlatego odrzucili takie "boskie"nauki i ich głosiciela. Faktycznie i chrześcijanie daleko odeszli od pierwotnej nauki swojego nauczyciela i "Zbawiciela". Nauka "syna człowieczego" została bowiem na kartach Ewangelii i na ustach kapłanów "Boga Ukrzyżowanego". W codziennym życiu chrześcijan nie znalazła nigdy zastosowania.
Atena Boginią Polonii!
Atena patronką Polski? Dziś patronką Polski jest śmiertelna kobieta, a nie Bogini. Kult jednak Maryi - Miriam, matki żydowskiego reformatora religijnego Jezusa - Jeszuy, nie uczynił jednak z naszego kraju lokalnej choćby potęgi. Wręcz przeciwnie... Zapewne uczynienie Bogini Ateny patronką Polski, wszak z Aten mamy już Demokrację, przyniosłoby naszemu narodowi lepszy byt? Ateny całkowicie podupadły, kiedy chrześcijanie uczynili patronką Aten śmiertelną Żydówkę - matkę Jezusa. Czyżby losy Polski nie były podobne? Wraz ze zwycięstwem katolicyzmu jako religii panującej nasz kraj zamiast rozwijać się, zaczął podupadać... Apogeum swojego upadku osiągnął w czasach saskich. Dziś mamy recydywę tych czasów...
Kilka słów o Bogini Atenie...
Kiedy Zeus połknął swą pierwszą żonę - Metydę, która była w ciąży, zaczął odczuwać silne bóle głowy. Wezwał więc Hefajstosa, boskiego kowala i kazał sobie toporem rozbić głowę, aby się przekonać co jest powodem tego bólu. Z otwartej głowy Zeusa wyskoczyła kobieta w pełnej zbroi, z okrzykiem bojowym, potrząsając włócznią. Tak narodziła się Atena - bogini mądrości i wojny (obronnej). Narodzinom bogini towarzyszył jasny blask, ziemia i niebo zadrżały. W mitologii sprzeczne są informacje na temat miejsca narodzin bogini. Za najbardziej prawdopodobne uznaje się wyspę Rodos. Ale nie ma wątpliwości kto pierwszy przybył aby złożyć hołd nowej bogini. Mieszkańcy Rodos tak bardzo się spieszyli, aby być pierwszymi i zasłużyć na szczególną opiekę Ateny, że w pośpiechu zapomnieli ognia i musieli złożyć ofiarę nie paloną. Po nich przybyli z ogniem Ateńczycy i właśnie dlatego ich miasto bogini otoczyła szczególną opieką. Nie zapomniała też o mieszkańcach Rodos - jako patronka rzemiosł dała im umiejętność rzeźbienia cudnych posągów, wyglądających jak żywe.
Atena była ulubionym dzieckiem Zeusa. Sadzał ją wysoko na radzie bogów, zawsze cenił jej zdanie. Na znak szczególnej łaski pozwalał jej używać swojej strasznej broni - piorunów, oraz nosić egidę. Dzielnie pomagała ojcu w walce z gigantami. Była to surowa i niedostępna dziewica, olbrzymiej postawy, wielkiej siły i niezłomnego hartu. Podobnie jak Hestii nie w głowie jej były miłość i małżeństwa - cały czas zajęta była swoim powołaniem. Była patronką wojen, ale tylko tych wzniecanych w słusznej sprawie, w obronie miast podstępnie napadniętych. Patronowała także mądrości (odziedziczonej po ojcu), nauce a także rękodziełom, rzemiosłu. Greckie słowo sophia oznacza nie tylko mądrość, ale i zręczność rzemieślniczą. Była obok swego ojca jednym z najważniejszych bogów w greckim Panteonie.
Przede wszystkim jednak Atena była patronką miasta Aten. W dawnych czasach, kiedy bogowie rozdzielali między siebie krainy ziemskie Attyką rządził pierwszy król - Kekrops. Królestwo jego jako pierwszy nawiedził Posejdon. W miejscu, w którym uderzył on swoim trójzębem w skałę Akropolu wytrysnęło słonowodne źródło (Erechtis). Po nim przybyła Atena i zasadziła na Akropolu oliwkę, wzywając króla Kekropsa, aby ocenił czyj dar jest cenniejszy. Wywiązał się spór pomiędzy Ateną i Posejdonem. Rozstrzygnął go dopiero Zeus (według niektórych rada 12 wielkich bogów pod przewodnictwem Zeusa). Uznano wyższość daru Ateny, przyznając jej władanie nad Atenami i Attyką. Rozgniewany Posejdon zalał Attykę morzem - mieszkańcy przeczekali potop chroniąc się na wysokim Akropolu. Oliwka zasadzona przez boginię przetrwała wieki - spalił ją (wraz z Erechtejonem) dopiero Kserkses, podczas wojen perskich w 480 r. p.n.e
Jakiś czas potem, królem Aten był heros Erechteus. Hefajstos zapragnął poślubić dziewiczą Atenę. Zeus wyraził na to zgodę, pod warunkiem, że nie sprzeciwi się temu Atena. Kiedy bogini odwiedziła kiedyś warsztat Hefajstosa, ten chwycił ją i wywiązała się szamotanina. W tym zmaganiu nasienie Hefajstosa wytrysnęło na nogę Ateny. Bogini otarła nogę kłębkiem wełny, który rzuciła na ziemię. Z zapłodnionej ziemi zrodziło się dziecię - Erechteus. Atena wychowywała to "swoje" dziecko w tajemnicy przed bogami, w świętym kręgu na Akropolu, pragnąc uczynić jej nieśmiertelnym. Kiedy Erechteus dorósł wygnał dotychczasowego króla Attyki i za zgodą Ateny objął panowanie. W miejscu, gdzie wychowywała go na Akropolu bogini wybudował sobie pałac - Erechtejon.
Ateńczycy widzieli w swej bogini idealne uosobienie samych Aten i najdoskonalszy wyraz wszelkich cnót ateńskich. Wybudowali dla niej najpiękniejsze świątynie z Partenonem na czele. Dla niej organizowali wspaniałe uroczystości - Panatenaje, obchodzone od niepamiętnych czasów w porze żniw. Według mitów ustanowił jej Erechteus pod nazwą Atenaja, a Tezeusz po zjednoczeniu gmin attyckich uczynił z Panatenajów święto ogólnoateńskie. W 556r. p.n.e. Pizystrat nadał Panatenajom szczególnie uroczysty charakter. Co cztery lata (w 3 roku każdej olimpiady) obchodzono Wielkie Panatenaje. Składały się one z konkursu muzycznego, zawodów sportowych, zawodów hippicznych, wyboru przodowników procesji, samej procesji, tańca w zbroi i biegu z pochodniami. W dniu po Panatenajach urządzano wyścig łodzi. Centralnym puntem uroczystości, była wielka procesja, w której przynoszono na Akropol oprócz licznych darów - peplos - ceremonialną szatę, którą zakładano na posąg Ateny Polias w Erechtejonie. Na zakończenie składano uroczystą ofiarę z wołów i owiec (hekatombę), połączoną z ucztą dla wszystkich Ateńczyków. Co roku urządzano Małe Panatenaje, które trwały krócej (bez procesji, jedynie zawody).
Atenę zawsze otaczała radość i ufność ludzi oddanych jej opiece. Prawie zawsze była życzliwa i skora do pomocy innym bogom i ludziom. Choć w mitologii jest kilka opowieści pokazujących jej gorsze, okrutne oblicze. Jedną z nich jest mit o Arachne. Atena jako patronka rękodzieła, szczególnie celowała w robotach tkackich i wyszywaniu. Arachne - ziemska księżniczka - rzuciła bogini wyzwanie twierdząc, że wyszywa nie gorzej niż ona. Rozpoczął się konkurs. Bogini ozdobiła swoją tkaninę wizerunkami 12 olimpijczyków. W rogach umieściła ku przestrodze obrazy kar jakie spotkały śmiertelników, którzy odważyli się na współzawodnictwo z bogami. Arachne zaś haftowała obrazy przedstawiające związki bogów ze śmiertelniczkami. Był tam Zeus porywający Europę, Leda bawiąca się z Zeusem ukrytym pod postacią łabędzia i wiele innych. Atena widziała, że praca księżniczki przewyższa jej własną. Rozgniewana podarła tkaninę rywalki udekorowaną występkami bogów. Dumna księżniczka targnęła się na własne życie - powiesiła się. Dopiero wówczas Atena zrozumiała jak dalece zaślepił ją gniew. Według jednych w ostatniej chwili uratowała Arachne przed śmiercią. Według innych przywróciła ją do życia. Jednocześnie zamieniła ją w pająka (arachne to po grecku pająk). Odtąd Arachne całe życie przędła delikatne sieci pajęczyn.
Atenę obdarzali Grecy wieloma przydomkami. Przede wszystkim była Partenos - Dziewica. Do innych należały: Polias - opiekunka miasta, Promachos (Przodownica-Boju, Pogromczyni), Eragne (Pracownica), Pallas (Panna, Dziewczyna), Nike (Zwycięska). W licznie zachowanych posągach czy malowidłach występuje zazwyczaj albo w pełnej zbroi, w hełmie z kitą, albo w długiej szacie sięgającej do stóp (tak przedstawiona była w olbrzymim posągu na Partenonie). Ulubionym ptakiem Ateny była sowa, symbol samej bogini oraz miasta Aten. Do dziś sowa jest też symbolem mądrości. Ulubionym drzewem Ateny była oliwka.
http://www.atheneskolan.com/polen/athena.html
http://www.atheneskolan.com/polen/athena.html
Subskrybuj:
Posty (Atom)