Od początku lat sześćdziesiątych króluje u kolejnych pokoleń młodzieży fascynacja muzyką rockową. Pojawiają się coraz to nowe wersje tej muzyki - dziś modna jest muzyka „techno” - ale ciągle skutek wychowawczy tej muzyki jest jednakowo destruktywny. Abstrahując od treści słownej w lansowanych przebojach - to osobny temat - muzyka ta ma cały szereg negatywnych konsekwencji.
Po pierwsze wprowadza w niezdrowy nastrój. Kojarzy się z wyzwoleniem od norm etycznych, ze swobodą seksualną, z zażywaniem narkotyków, z promocją buntu wobec wszelkich norm.
Po drugie muzyka ta jest bardzo głośna i przez to służy do zagłuszania sumienia.
Po trzecie muzyka ta, bardzo rytmiczna i „wpadająca w ucho” prześladuje, zniewala, wprowadza w trans, działa jak narkotyk i uzależnia. Wielu młodych, stale ze słuchawkami walkmana na uszach, nie potrafi już bez tej muzyki żyć.
Po czwarte cała kultura rockowa dla wielkich rzeszy młodych ludzi stała się nową religią. Gwiazdy rockowe zastąpiły kapłanów i proroków. Scena zastąpiła ołtarz. Koncert zastąpił liturgię. Tłumy biegające po koncertach Presleya, Beatelsów, Madonny czy Jacksona to wyznawcy tej nowej formy kultowej.
Po piąte kulturze rockowej towarzyszy jakiś szał, jakaś orgiastyczna nienormalność. Wykonawcy wyglądają na umysłowo chorych. To się udziela słuchającym. Częsta śmierć samobójcza idoli rockowych nie jest zjawiskiem przypadkowym. Wynika z nihilizmu i pustki duchowej, która kulturze rockowej towarzyszy.
Po siódme muzyka ta może wywoływać skutki chorobowe. Szkoły skarżą się na dzieci nie zdolne do koncentracji. Mówi się o zespole ADD (attention deficit disorder - zaburzeniu polegającym na braku zdolności do utrzymania uwagi). Ciągłe wsłuchiwanie się w rytmiczne uderzenia muzyki rockowej może być przyczyną ADD.
To wszystko nie dzieje się przypadkowo. Tak jak Kościół nie przypadkowo używa muzyki do promocji treści i nastrojów religijnych, tak jak reżyserzy wieców partyjnych świadomie mobilizują zwolenników muzyką, tak jak autorzy reklamówek dają podkład muzyczny, by zwabić nabywcę, tak samo wrogowie Boga i człowieka, zorganizowany Antykościół, wykorzystuje muzykę rockową do walki o dusze młodzieży.
Nic się nie osiągnie tłumaczeniem dzieciom, że muzyka rockowa jest nieładna, że to hałas itd. To nie prawda. Muzyka ta jest atrakcyjna. Gdyby nie była ładna, gdyby się nie podobała, nie miałaby tych destruktywnych skutków, które ma. Nie wolno machać ręką i mówić, że „to tylko muzyka”. Muzyka nie jest neutralna. Ona wpływa na nasze emocje - pozytywnie lub negatywnie. Muzyka negatywna wpływa negatywnie. Trzeba ją zwalczać nie dlatego, że się rodzicom nie podoba, ale dlatego, że młodzieży szkodzi. Słuchanie tej muzyki stanowi dla młodzieży przyjemność. Ale nie wszystko co przyjemne jest dobre. Tak jak trzeba zwalczać palenie papierosów, alkohol, seks pozamałżeński, narkotyki, szybką jazdę samochodem i wiele innych przyjemności, tak samo trzeba zwalczać słuchanie szkodzącej muzyki. Nie wystarczy narzekać. Trzeba podjąć zorganizowaną walkę z tą plagą, a przedtem jeszcze trzeba rozpoznać ją jako plagę!
Wszelkie zorganizowane działania sił zła, Antykościoła, muszą się spotkać ze zorganizowanym przeciwdziałaniem sił dobra.
A teraz informacja z innego źródła, z pisma The Virginian-Pilot (25.VII.97, cytuję za The Wanderer 18.IX.97). Szesnastolatek David Merrell z liceum Nansemond River zrobił doświadczenie z 72 myszami i labiryntem. Myszki były wyrównane wg. wagi i wieku. Na wstępie myszy średnio potrzebowały 10 min. by pokonać labirynt. Przez trzy tygodnie myszy były co drugi dzień pojedynczo wpuszczane w labirynt. Jedna grupa 24 myszy 10 godzin dziennie słuchała Mozarta, druga muzyki rockowej (Anthraxa - nie wiem kto to jest), a trzecia żyła w ciszy. Po trzech tygodniach myszy kontrolne zredukowały średni czas przejścia przez labirynt do 5 min., grupa słuchająca Mozarta do 1,5 min., a grupa słuchająca Anthraxa powiększyła czas średnio do 30 min. Te ostatnie były wyraźnie ogłupiałe, zagubione. Myszy trzymano pojedynczo. Tak trzeba było zorganizować doświadczenie, bo poprzednia próba rok wcześniej w większych zbiorowych pomieszczeniach skończyła się wzajemną agresją myszy poddanych muzyce rockowej.
Kultura rockowa
Pisałem ostatnio o negatywnych skutkach muzyki rockowej. Teraz chcę omówić treści jakie tej muzyce towarzyszą. Opieram się na trzech opracowaniach: J. Regimbauld „Pogwałcenie świadomości przez przekazy do podświadomości” (Dieu est amour VIII/XI 1983); M.Basilea Schlink „Muzyka rockowa. Skąd? Dokąd?” (Wyd. Effatha, Wrocław 1994); Iwona i Elżbieta Łoźne „Kto winien? Rock czy chrześcijaństwo?” (Wyd. Fala, Olsztyn 1995).
Zaczęło się w 1951 r. od przeboju „Rock around the clock” (Tańcz rocka całą dobę) z filmu „The blackboard jungle” (Dżungla szkolna). Przebój jak i film mówił o buncie młodzieży wobec starszych, rodziców i wychowawców. Pierwszy idol rockowy to Elvis Presley, „król rock’n’rolla”, śpiewający o buncie wobec purytańskiego środowiska, w którym się wychował. Pociągał tłumy niewątpliwie pięknym głosem, ale i buntowniczymi piosenkami oraz wulgarnymi gestami. Dziś gesty Presleya to niewinne sugestie w porównaniu z tym co serwuje Madonna czy Michael Jackson. Kultura rockowa przeszła ewolucję od młodzieńczego buntu, poprzez wyzwolenie seksualne, wszelkie zboczenia, po orgiastyczny szał, bluźnierstwa i otwarty satanizm. Wolny seks jest tematem wielu tekstów muzyki rockowej. Są też teksty zachęcające do samobójstwa czy nawet zabójstwa. Nie rzadko zawierają antychrześcijańskie bluźnierstwa (innych wyznań się nie rusza). Satanizm pojawił się pierwotnie w formie ukrytej przekazywany do podświadomości. Sąd w Kalifornii udowodnił grupie „Led Zeppelin”, że ich płyty odgrywane wspak posiadają takie przekazy. Bywały one też jako skompresowana (przyśpieszona) wkładka do tekstu. Z czasem satanizm stał się jawny. Beatelsi wydali „Diabelski biały album”, chwalili się, że są bardziej popularni niż Jezus Chrystus. Grupa KISS w piosence „Bóg grzmotu” śpiewa „Byłem wychowany przez szatana, przygotowany do królowania tak jak on... wołam do ciemności, by mieć przyjemność...” Grupa AC/DC w piosence „Dzwony piekielne” śpiewa „zabiorę cię do piekła, będę cię miał i szatan będzie cię miał..”. Mick Jagger z Rolling Stones jest autorem piosenek: „Sympatia do diabła”, „Do ich szatańskich majestatów”, „Inwokacja do mego brata diabła”. Przykładów można by mnożyć. Są też zespoły już w swojej nazwie odwołujące się do szatana, np. „DeMono”.
Na okładkach płyt czy dyskietek symbole ezoteryczne, erotyczne i sataniczne nie należą do rzadkości. Wykonawcy tej muzyki są często poubierani na czarno, noszą różne talizmany i symbole okultystyczne, krzyże Nerona, pacyfki, ankh (krzyż z pętelką), czaszki z piszczelami, czy wręcz podobizny szatana. W ruchach są wulgarni, orgiastyczni, szaleją. Są w transie i wprowadzają słuchaczy w trans. Nagłośnienie jest programowo powyżej naturalnej wytrzymałości co prowadzi do zakłóceń hormonalnych, nadmiaru adrenaliny i jej przekształcenia w andrenochrom, co działa jak dawka morfiny. Słuchacze są odurzeni. Muzyce towarzyszą szybko zmieniające się oślepiające błyski, które powodują utratę orientacji, zawroty głowy i halucynacje. Zanikają wszelkie hamulce moralne. Seks i narkotyki stały się symbolem wyzwolenia na spędach rockowych, zaczynając od słynnego Woodstock, poprzez różne naśladownictwa w stylu Jarocina. To „wyzwolenie” to dyskotekowa codzienność. Festiwalom rockowym towarzyszy ekstaza w stylu szamańskim, obłąkanie, szał, agresja, bijatyki i inne ekscesy jak na meczach futbolowych. Bywają ofiary śmiertelne. Miasta, gdzie odbywają się spędy rockowe, wyglądają potem jak pobojowiska. Po kilku latach takich ekscesów Jarocin wreszcie zaniechał tych festiwali.
Koniecznie trzeba wyzwolić młodzież od tego „wyzwolenia”, uniezależnić od kultury rockowej. Temat jest analogicznym do wyzwalania z narkomanii czy pijaństwa. Były próby promowania „chrześcijańskiego rocka”, ale one prowadzą do nikąd. Tej kultury ochrzcić się nie da. Ją trzeba odrzucić.
Promowane przez Jerzego Owsiaka muzyka, krzyże Nerona, Woodstock, Hare-Krishna i hasło „róbta co chceta” mieści się dokładnie w tym rockowym nurcie. Jak słusznie twierdzi cytowana powyżej praca I. i E. Łoźnych (posiadająca imprimatur abp. Edmunda Piszcza) Owsiak swoją „Orkiestrą świątecznej pomocy” więcej przynosi strat fizycznych i moralnych niż pożytku z zakupionego sprzętu medycznego.
Jerzy Owsiak został nagrodzony przez Tygodnik Powszechny Medalem Świętego Jerzego (Biuletyn KAI 11.XI.97). Abp Józef Życiński (Panorama TVP2 3.I.98, 22.00) udzielił poparcia Owsiakowi trawestując słowa św. Augustyna „kochaj i czyń, co chcesz” na Owsiakowe „kochajta i róbta, co chceta”.
Religia
Nasza historia nieustannie splata się z dziejami Kościoła w Polsce. Nie sposób oddzielić nauczania polskiej historii od nauczania wiary katolickiej. Kto próbuje to robić okalecza nas, zubaża. Stąd też i w nauczaniu religii muszą być obecne dzieje Kościoła w Polsce, polscy święci, polskie budownictwo sakralne, polski wkład w dzieje Kościoła Powszechnego. Musimy też uczyć modlitwy za Polskę jako stałego obowiązku, nie tylko z okazji spotkania politycznego na „Mszy za Ojczyznę”, ale codziennie.
O tej więzi polskości z katolicyzmem niech nam przypomni zapomniana dziś i chyba programowo wyciszana pieśń:
Płynie Wisła płynie po polskiej krainie,
a do póki płynie, Polska nie zaginie.
Zobaczyła Kraków wnet go pokochała
a w dowód miłości wstęgą opasała.
Nad moją kolebką matka się schylała
i po polsku pacierz mówić nauczała.
Ojcze Nasz i Zdrowaś i Skład Apostolski
bym do samej śmierci kochał Naród polski.
Bo ten Naród polski ma tą siłę w sobie
kto go raz pokocha nie zapomni w grobie.
Prof. Maciej Giertych - syn Jędrzeja i ojciec Romana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz