Obserwatorzy

sobota, 30 maja 2009

Wojciech Jóźwiak o moim tekście "O tożsamości narodowej Polaka"




Neopogański resentyment

W serwisie Racjonalista.pl jest tekst O tożsamości narodowej Polaka - autor: Wojciech Rudny. Tekst jest ciekawszy niż zapowiada tytuł, ponieważ jest tam mowa o tożsamości Polaków z neopogańskiego lub rodzimowierczego punktu widzenia. Autor idąc za poglądami Jana Stachniuka przedstawia standardowy, można powiedzieć, zestaw narzekań na nie-takość naszej historii i tego, że za jej sprawą jesteśmy tacy, a nie inni. Tekst brzmi w tonacji bycia obrażonym na tę rzeczywistość. Na czym mają polegać Błędy-i-Wypaczenia przeszłości: (A) że dawny duch Europy został zastąpiony (zgaszony, zniszczony...) przez chrześcijaństwo, które było ledwie żydowską sektą, przez nich samych odrzuconą, jako coś "niemożliwe do zastosowania"; (B) że chrześcijaństwo kiedy zostało zaprowadzone w Polsce było już na tyle silne, że nie musiało się liczyć z lokalnymi (słowiańskimi, naszymi) tradycjami, więc zdmuchnęło je, inaczej niż na Zachodzie Europy, gdzie słabe zrazu chrześcijaństwo musiało pójść na kompromisy z lokalnymi tradycjami germańskimi, a zwłaszcza w Irlandii celtyckimi, w jakimś stopniu zachowując je i przechowując; ( C ) że lepiej by było dla Polski gdyby przyjęła słowiańskojęzyczne prawosławie, jak Ruś lub Serbia, które lepiej chroniło swojość, tymczasem słowiańska linia chrześcijaństwa w Polsce została wykorzeniona; (D) że kontynuowane jest utożsamianie polskości z katolicyzmem, co wciąż oddala Polaków od tego, by wreszcie byli sobą - jako że za sprawą tamtej historii sobą uporczywie nie są.

No nie są. I tu Autor włącza drugie uczucie: zawiść, że inni mają lepiej, bo mają to, czego my nie mamy i za przykład (niedościgły dla nas) stawia Japonię, która (jak pisze) umiała przechować własne prastare narodowe religijne tradycje mimo iż nawiedzały ją religie uniwersalne - buddyzm, chrześcijaństwo, i będąc wierna swym korzeniom mimo to nie popadła w zacofanie ni prymitywizm.

Pięknie, tylko że już stary (chociaż młodo zgasły) Nietzsche przestrzegał przed budowaniem czegokolwiek na resentymencie, tymczasem żal do własnej historii że była taka a nie inna, oraz zawiść do innych krajów, że u nich było lepiej, to resentyment jawny.

„Korzenne” odrodzenie, przywrócenie naszych przodczych kości, jak pisał kilka lat temu Frank Henderson McEowen, jeśli u nas kiedykolwiek nastąpi, wyjdzie jednak od afirmacji, nie od narzekań - bo inaczej po prostu go nie będzie.

=> Barbapapy

Faktycznie, należy zakładać, że recenzowany autor (z www.racjonalista.pl) książkę prof. Janion czytał, ale nie na nią powołuje się w swoim tekście, tylko na Jana Stachniuka, założyciela i teoretyka Zadrugi. A to troche inna bajka niż ta z "Niesamowitej Słowiańszczyzny". WJ

"nie mieć pojęcia o słowiańskich korzeniach i kulturze to pewien standard"

Tak. Przykład świeży: 2 tygodnie temu dziennik "Dziennik" dołączył mapy Europy Środkowej, tam prezentacje państw, taki bryk dla licealistów. W skrótowej historii Czech napisano, że w starożytności żyli tam germańscy Markomanowie. O Słowacji, że żyli tam Kwadowie. Przy Polsce nie było ani jednego zdania, kto tu żył w starożytności. Domyślam się, że redakcja map nie chciała się narażać ani "autochtonistom" (wg których żadni Germanie nie mieli prawa nidgy u nas żyć) ani "allochtonistom", bo być może ich poglądy o wczesnośredniowiecznym dopiero przyjściu Słowian do nas stały się politycznie niepoprawne. Fakt pozostaje: wciąż standard (przesąd?) każe głosić, że Polskę wykreował z niebytu pokropek Mieszka.

Wojciech Jóźwiak 


Czy narzekam? Nie. Stwierdzam tylko fakty!

FAKTY:

1. Zwolennik przedwojennej, neopogańskiej Zadrugi mówiłby i pisał o świadomości narodowej Polakatolika, bowiem to, co stanowi o polskości, co najmniej od czasów zwycięstwa kontrreformacji na ziemiach polskich, jest wyłącznie katolickie (i jakoś tutaj nawet obrońca polskiej mowy protestant Mikołaj Rej wcale to a wcale nie pasuje).

2. Zatem prawda o polskości jest przerażająca. Nic bowiem poza językiem polskim, należącym do rodziny języków indoeuropejsko - słowiańskich, nie pozostało z samorodnej kultury słowiańsko-polskiej, która, co prawda, była prymitywna, ale własna. I jak każda kultura w zetknięciu z innymi cywilizacjami i kulturami miała wszelkie dane na samodzielny rozwój.

3. Dziś bowiem nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że kiedyś nasi praojcowie, by przetrwać, musieli zgodzić się na rezygnację z własnej, rodzimej tożsamości i kultury. Przetrwanie za cenę tożsamości - to była myśl przewodnia kierujących nawami wielu średniowiecznych państw przedchrześcijańskich w Europie, w tym państwa Polan.

4. Religia oraz system wartości moralnych, czyli wartości chrześcijańskie, które stanowią dziś o tożsamości narodowej Polaka, nie są dziełem ani Polan, ani innych Słowian, ani nawet ludów romańsko-germańskich zachodniej Europy. Ale jest to system etyczny, którego ojcem duchowym jest żyd Jeszua z Nazaretu, czyli Jezus Nazareński, spolszczając. Dodajmy, że wskazania moralne Jezusa zostały przyjęte tylko przez garstkę żydów i właściwie nigdy nie przyjęły się w cywilizacji żydowskiej jako "niemożliwe do zastosowania", jak mówi talmud (pomijamy kwestię tego, że dla prawowiernych żydów Jezus był bluźniercą podając się za Syna Bożego i Boga zarazem). Za to "nauki Chrystusowe" udało się z powodzeniem wyeksportować na szersze wody - do tzw. pogan-politeistów. W końcu prawie po czterystu latach z najniższych warstw społecznych dotarły one aż do elity panującej w największym ówcześnie państwie europejskim, tj. Imperium Romanum. Ale to już nie była zasługa ani Jezusa, ani apostoła Piotra ex-rybaka przeciwnego zresztą nawracaniu nie-żydów, ale Szawła, który porzucił swój faryzeizm i został oddanym uczniem Pana, jak nazywają do dzisiaj Chrystusa-Zbawiciela jego wyznawcy. Za zasługi dla rozszerzenia chrześcijaństwa w świecie został nazwany św. Pawłem (to on powiedział, że "nie masz już ani Żyda, ani Greka, ale wszyscy są braćmi w Chrystusie").

5. Od tego epokowego wydarzenia z IV wieku po Chrystusie - jakim była chrystianizacja Europy, mówi się o chrześcijaństwie jako duchu Europy. Zapomina się jednak o tym, że i "przed Chrystusem" Europa miała swojego ducha - pierwszy opis "igrzysk olimpijskich" odnajdujemy w Iliadzie Homera, która omawia dzieje wojny grecko-trojańskiej z ok. 1200 p.n.e. (wg szacunków współczesnych archeologów); wieczne miasto Rzym powstało w 753 roku p.n.e. Od brzemiennej w skutki chrystianizacji Europy tożsamość Europejczyka miał konstytuować wyłącznie katolicyzm (dopiero reformacja z XVI wieku, która była właściwie rejudaizacją chrześcijaństwa i powrotem do wartości moralnych przedchrystusowych, bo starotestamentowych, zmieniła to na dobre).

6. Niewątpliwie przyjęcie chrztu było kiedyś dziejową koniecznością, lecz dlaczego religia, która kiedyś odarła naszych przodków z ich tożsamości, wciąż wyznacza naszą tożsamość narodową? Uświadamiam sobie ten dramat, kiedy widzę zubożałych i całkiem zmarniałych potomków potężnych i prężnych, a co istotne samorodnych, niegdyś cywilizacji, których tożsamość narodową, tak jak naszą, konstytuuje dziś tylko i wyłącznie judeochrześcijaństwo w rzymskim obrządku i... Matka Boska różnych wsi i miast.

7. Dotąd nie doczekaliśmy się religijnego kultu wartości rodzimych: polskich i słowiańskich, a także niezależnych od tych obcych i importowanych.

Wojciech Jóźwiak widzi w tym tekście tylko moje narzekania i resentyment. Twierdzi, powołując się na Franka Hendersona McEowena, że jeśli u nas kiedykolwiek nastąpi "korzenne odrodzenie, przywrócenie naszych przodczych kości" to poprzez afirmację (???). Ale kości to my mamy w porządku! Tylko duchowość została zawłaszczona. Jak Jóźwiak wyobraża sobie afirmację wartości fanatycznie zwróconych przeciwko temu światu??? To jest równie karkołomne, jak zrobienie z żyda nieobrzezanego; z muzułmanina uległego płci niewieściej konesera win; a z chrześcijanina zwolennika seksu przedmałżeńskiego (zresztą praktykowanego przez Słowian i Słowianki przed chrystianizacją) i naukowej teorii ewolucji. AUT -AUT. Albo wartości tego świata, albo pochwała tamtego - po śmierci. 

Chrześcijaństwo zwyciężyło nie poprzez afirmację wartości tego świata, WARTOŚCI POGAŃSKIEGO ANTYKU, tylko poprzez ich całkowite ODRZUCENIE! ODRZUCENIE ŚWIATA BOGÓW i HEROSÓW. 

Taki też jest i mój stosunek do WARTOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKICH (wyszczekiwanych swego czasu przez W. Cejrowskiego w programie o wymownym tytule: WC KWADRANS). Całkowicie odrzucam najwyższe wartości chrześcijaństwa. Powtarzam: wypowiadam to wszystko przeciw chrześcijaństwu, co i przeciw tej ułomnej religii Pawłowej pisze, wspomniany zresztą przez Jóźwiaka, GENIALNY DYNAMIT - NIETZSCHE. Wcielony i szalony syn DIONIZOSA-BOGA ŻYCIA, a może sam SZALONY BÓG DIONIZOS we własnej, ludzkiej postaci?

Brak komentarzy: