Obserwatorzy

środa, 25 marca 2009

Przeciwko "pogańskiemu" pochodowi



Wojciech Trzcionka gazetacodzienna.pl

2009-03-05, ostatnia aktualizacja 2009-03-05 12:56:17.0


Żeby w Skoczowie przed Wielkanocą mógł się odbyć słynny pochód z Judoszem, jego organizatorzy muszą uzyskać mnóstwo zezwoleń na przejście przez miasto. Zgodę musi wydać nawet... straż graniczna. Co ciekawe, pielgrzymki takich zezwoleń nie potrzebują.
Skoczowski Judasz albo Judosz, jak mawiają miejscowi, przemierza miasto w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. To słomiana kukła wysoka na trzy metry, ozdobiona kolorowymi wstążkami i naszyjnikiem z 30 srebrnikami. W środku chowa się młody strażak, którego po bokach prowadzą halabardnicy. On sam nic nie widzi, gdyż głowę, aż po ramiona, ma przykrytą wysoką słomianą czapą. Za nimi podążają turyści, mieszkańcy oraz dziesiątki dzieci z klekotkami bez przerwy skandując "kle, kle, kle".- Żeby tradycji stało się za dość, przygotowania do trwającego zaledwie kilkanaście minut pochodu musieliśmy rozpocząć już teraz - mówi Robert Orawski, prezes Towarzystwa Miłośników Skoczowa, które od lat, z miejscową Ochotniczą Strażą Pożarną, pielęgnuje zwyczaj. - Najpierw wystąpiliśmy o zgodę na organizację pochodu do burmistrza. Potem podobne pismo wystosowaliśmy do... komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu, i to pomimo, że Skoczów leży przecież daleko od granicy. Zgodę na przemarsz musimy mieć też od policji oraz starosty - i to mimo, że Judosz nie pójdzie drogami powiatowymi, tylko gminnymi. Takie mamy w Polsce przepisy! Kuriozum! Co ciekawe, dużo większe pielgrzymki nie muszą mieć żadnych zezwoleń na organizację przejścia. Niech żyje głupota!Rzecznik prasowy komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu, ppłk Cezary Zaborski zapewnia, że uzyskanie zezwolenia na skoczowski pochód to czysta formalność. - Nie będzie z tym żadnego problemu. Kontroli na granicach nie ma, ale strefa nadgraniczna nadal istnieje, stąd taki wymóg - wyjaśnia Zaborski. Policja też zapewnia, że nie będzie robiła organizatorom żadnych problemów. - Na pewno naszą zgodę dostaną. Te kwestie reguluje Prawo o ruchu drogowym i musimy się go trzymać - przekonuje asp. szt. Ireneusz Korzonek, zastępca naczelnika sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie.- Według mnie zgodę na przemarsz ulicami miasta powinien wydawać burmistrz. I tyle. Prawo mamy jednak takie, że władze miasta mają w tej sprawie najmniej do powiedzenia - głośno wzdycha Robert Orawski.Organizatorzy pochodu z Judoszem zapewniają, że będą mieli wszystkie niezbędne zezwolenia na czas. Wolą dmuchać na zimne. Zwyczaj ma bowiem wielu przeciwników, głównie wśród osób związanych z Kościołem katolickim i miejscowych księży,którzy przed rokiem po informacjach otrzymanych od egzorcysty ostrzegli parafian, że "nie godzi się, aby wyznawcy Jezusa brali udział w tym pogańskim pochodzie". Z powodu ubiegłorocznych kontrowersji zmieniona została trasa pochodu. Judosz nie przechodzi już pod plebanią. - W tym roku też się tam nie pojawi - zapewnia Orawski.Zwyczaj chodzenia z Judaszem w Wielki Piątek i Wielką Sobotę ma długą tradycję i najprawdopodobniej sięga średniowiecza. O podobnym zwyczaju wspomina w swoich dziennikach Jan Tilgner (1574-1635), burgrabia na skoczowskim zamku. Obrzęd przetrwał w Skoczowie do okupacji. Po wojnie reaktywowano go dopiero w 1981 roku. Dziś kultywują go Ochotnicza Straż Pożarna i Towarzystwo Miłośników Skoczowa. Jak mówią podania, wraz z palonym Judoszem (kukła palona jest w Wielką Sobotę) ginie zło, które mogłoby szkodzić miastu i jego mieszkańcom. Klekotki zaś, wyganiają je z ulic i domów oraz symbolizują trzęsienie ziemi, jakie wystąpiło na Golgocie, gdy Chrystus umierał na krzyżu.
Polecamy: Kryzys nie może zamknąć księdza na plebanii
Wojciech Trzcionka gazetacodzienna.pl

Brak komentarzy: