Obserwatorzy

środa, 30 grudnia 2009

Kto może należeć do rodzimej słowiańskiej wiary?


Zgodnie z postanowieniami starszyzny rodowej, zgromadzonej na II Rodowym Słowiańskim wiecu w Kobryniu na Białorusi (7 sierpnia 2004 r.), do rodzimej słowiańskiej wiary należą osoby które:

- genetycznie należą do ludów słowiańskich
- szanują tradycyjne słowiańskie obyczaje
- uznają rodzimowierczy światopogląd
- sławią odwiecznych Słowiańskich Bogów

Do rodzimej słowiańskiej wiary nie należą:

- genetycznie nie są Słowianami
- odrzucają wielobóstwo
- wyznają obce religie, zarówno monoteistyczne jak i politeistyczne
- czczą zmyślonych bogów
- wymyślają albo dokonują obrzędy nie mające żadnego związku z tradycją narodową
- przedstawiają siebie jako wyrazicieli jakichś proroków lub własnych nauk

Ja dodałbym jeszcze tych, co piszą w rodzimych językach, ale za pomocą zapożyczonych od obcych ludów alfabetów. Prawdziwy rodzimowierca powinien być niepiśmienny! Jakże można posługiwać się wynalazkami obcych ludów???  A swoją drogą, gdyby przeprowadzić badania genetyczne naszych rodzimowierców, ciekawych zapewne rzeczy dowiedzieliby się o sobie;)
W tym kontekście naprawdę jestem pełen podziwu dla współczesnych wyznawców greckich Bogów, którym obcy jest podobny szowinizm wyznaniowy bliskich mi niestety tylko genetycznie braci Słowian.


Tak naprawdę to wszyscy czcimy Bogów Olimpu znanych pod różnymi imionami. Na przykład szczególnie mi bliski Hermes-Merkury-Wotan-Odyn-Wołos-Weles narodził się w Arkadii, czy to się podoba słowiańskim rodzimowiercom, czy też nie. Tak mówi mit. Nawet Rzymianie - władcy świata czcili Hermesa pod imieniem Merkurego zgodnie z mityczną, helleńską tradycją. Dlatego pytam, czy to jest obcy Bóg także dla Słowian? Moja wizja politeizmu jest zupełnie inna i bliższa starożytnej tradycji, gdzie wyznawanie Mitry nie wykluczało wyznawania Zeusa-Jowisza, Dionizosa-Bachusa, czy Izydy. To jest właśnie istota POLI(-)TEIZMU! Natomiast to, co proponują nasi rodzimowiercy niestety nie jest zgodne z europejską tradycją tolerancyjnego, jakby nie było, POLIteizmu, czy bardzej po słowiańsku wieloBÓSTWA, bliskie jest natomiast ekskluzywizmowi, monopolowi na PRAWDĘ, wszelkich MONO-teizmów - źródła monowiary, katolicyzmu, komunizmu, faszyzmu i nazizmu. Czyli tego wszystkiego, czego politeista nie może w żadnym wypadku zaakceptować.


Wreszcie jako ludzie XXI wieku - wciąż pamiętający demony z przeszłości naszej Ojczyzny, kontynentu i świata - powinniśmy zwalczać nacjonalizm, szowinizm, rasizm, także wyznaniowy, jak największych wrogów WIELOBÓSTWA bogatego bogactwem całego świata. W tym przecież tkwi jego wielokształtne i wielobarwne piękno! Dlatego tolerancyjna deklaracja Rodzimego Kościoła Polskiego kładąca nacisk na kulturę, a nie na biologiczną przynależność - genetykę (związki między członkami własnego tylko plemienia są, jak wskazuje nauka, źródłem genetycznych chorób!) jest mi zdecydowanie bliższa, m.in dlatego, że o niebo lepsza i bardziej racjonalna.


Tradycja antyczna przekazała nam dwie drogi: drogę Sparty i Rzymu. Sparta odrzucała wszystko, co było obce, przede wszystkim genetycznie; Rzym wchłaniał wszystko, co było dla niego dobre, co potęgowało jego ziemską moc, niczego nie odrzucał. Sparta upadła, bo jej ekskluzywizm uczynił ją słabą... Rzym urósł do światowej potęgi. 


I dopiero, kiedy zawładnął Rzymem chrześcijańsko-katolicki monoteizm - Rzym upadł. Odrzucił bowiem to, co było przez wieki dla Rzymu dobre, przyniosło mu nieprzemijającą chwałę i potęgę. 

Trzech Króli w kontekście saskiej recydywy




















Niewątpliwie po 1989 r. możemy mówić w Polsce o saskiej recydywie. Z roku na rok widzimy przecież, jak katolicyzm usiłuje zawłaszczyć wszystkie sfery życia naszego narodu: religia katolicka wróciła do świeckich szkół, katoliccy księża są w nich nauczycielami wynagradzanymi przez państwo. Święci się nie tylko sale zebrań rad miejskich, ale i baseny, a nawet pojazdy mechaniczne… Buduje się coraz więcej kościołów, kapliczek... Batalia o krzyże wydaje się nawet przegrana, pomimo że jesteśmy w Unii Europejskiej… A ostatnio prezydent Łodzi wydawałoby się, że poważny człowiek, niejaki Jerzy Kropiwnicki,  zaproponował, żeby dzień legendarnych magów perskich, tzw. trzech króli, uczcić w Polsce pobożnym nieróbstwem. Pomimo że wprowadzenie kolejnego dnia wolnego od pracy spowoduje straty finansowe (szacowane na 5,7 mld zł) przedsiębiorstw i niestety dalsze redukcje etatów…  To już pewne, dzień trzech magów perskich od 2011 r. będzie dniem wolnym od... pracy. Bo przecież tradycyjnie i po sasku - nie jest ważne, czy Polska będzie biedna, czy bogata - byle katolicką była!





Swoją drogą jaka to niekonsekwencja Kościoła. Przecież Kościół z zasady zwalcza astrologię jako "zagrożenie duchowe", tymczasem trzem z magów-astrologów, a nie żadnym królom perskim!,  funduje święto - dzięki inicjatywie katolickiego patrioty Kropiwnickiego i polskiej demokracji w 2011 r. z dniem wolnym od pracy. Kompletne bezhołowie.