Obserwatorzy

czwartek, 19 czerwca 2008

Jerzego Prokopiuka "HERMES – wysłannik bogów"


„Kto chce tego świata wygranej i łaski jego boga Hermesa, ten niech nie mówi „nie” także stracie, albowiem nie ma jednego bez drugiego”.

Walter F. Otto

Nowa książka Jerzego Prokopiuka: „HERMES – wysłannik bogów”


Jaki jest Hermes, jaki jawi się Jerzemu Prokopiukowi – autorowi wydanej niedawno rozprawy pt. „HERMES – wysłannik bogów” (nakładem Wydawnictwa Constanti), który sam będąc jego sługą[1] wobec imienia tego Boga nie może przejść obojętnie? Z pewnością Hermes autora (Jerzy Prokopiuk konsekwentnie posługuje się nie egipskim, choć Thotowi przypisuje pierwszeństwo objawienia się ludzkości, lecz greckim imieniem Boga) jest prawdziwie bosko-helleńskim Hermesem, jakiego znamy z greckich mitów i homeryckiego hymnu. Taki, jakiego podziwiamy patrząc na starożytne rzeźby Praksytelesa i Lizypa i inspirowane nimi ich późniejsze odwzorowania. Nie jest to zoomorficzny Thot - pół Ibis, pół człowiek czy hinduski Ganesza z głową słonia, którego atrybuty, lecz nie boska postać, także odpowiadają Bogu zrodzonemu w Arkadii. Hermes w rozprawie Prokopiuka jest właśnie tym Hermesem, jakiego znamy najlepiej i jaki jest nam najbliższy z racji swej bosko-ludzkiej postaci.


Thot był pierwszy?

Hermes – pisze autor – „objawił się najpierw w starożytnym Egipcie jako bóg Thot, dopiero potem w Azji Mniejszej i w starożytnej Grecji jako Hermes, później w Rzymie jako Merkury, z kolei u Germanów i Skandynawów jako Wotan i Odyn, wreszcie zaś w świecie alchemii jako Merkuriusz” (s. 9). Jest to pogląd dość popularny wśród hermetyków, czczących pamięć mitycznego i wybitnego człowieka, który stał się bogiem, Hermesa Trzykroć Wielkiego – Trismegistosa utożsamianego z Thotem i greckim Hermesem. Niemniej co do zasadności tej chronologii można mieć wątpliwości. Szkoda, że autor nie odwołał się w tym kontekście do znanej rozprawy polskiego filologa i historyka klasycznego prof. Tadeusza Zielińskiego pt. „Hermes Trzykroć – Wielki (Hermes Trismegistos). Studium z cyklu: Współzawodnicy chrześcijaństwa”, choć nawiasem mówiąc zamieścił ją w bibliografii swojej książki i zacytował w innym miejscu (dotyczącym traktatu Poimandres). Profesor Zieliński twierdził mianowicie, iż hermetyzm ma swoje źródło nie w Egipcie, lecz w mitycznym miejscu narodzin syna Zeusa i Mai, tj. Arkadii (tutaj narodziła się pierwotna - hermetyczna kosmogonia i eschatologia). „Sąd ten popiera pośrednio również R. Reitzenstein stwierdzając, że „według poglądu greckiego egipski Hermes przyszedł właśnie z Arkadii”.[2] Zatem Hermes musiał objawić się najpierw w miejscu swoich narodzin, jak mówi mit, tj. w Helladzie, na północno-wschodnim Peloponezie – Arkadii, a nie w Egipcie, gdzie jego kult na dobre dotarł dopiero wraz z aleksandryjską falą hellenizacji (epoka hellenistyczna) i tam też został utożsamiony z egipskim Thotem i Anubisem.


Turms, Merkury, Odyn...

Jerzy Prokopiuk opisuje poszczególne fazy rewelacji Hermesa wśród wielu etnosów i ich kultur. Omawia Thota i Trismegistosa – hellenistycznego, synkretystycznego boga (lub proroka), który w późnej starożytności uchodził za zwiastuna jedynego Boga i stwórcy świata. To właśnie kult Hermesa Trzykroć Wielkiego – podkreśla autor - dał początek nurtowi ezoterycznemu, religijnemu i filozoficznemu, zwanemu hermetyzmem. Szczególną popularność ów hermetyzm przeżywał w dobie odrodzenia wartości antycznych w XVI-XVII w. w związku z przetłumaczeniem na łacinę Corpus Hermeticum przez Marsilia Ficina. Nigdy jednak nie stał się masowym ruchem religijnym, jak chrześcijaństwo rozmaitych obrządków.

Odpowiednikiem czy „reinkarnacją” Hermesa był w Italii etruski Turms – bóg funkcjonujący jako psychopompos, czyli odprowadzający dusze zmarłych w zaświaty, oraz rzymski – Merkury. Natomiast w Skandynawii i u Germanów odpowiednikiem Hermesa był Odyn (Wotan).

Jerzy Prokopiuk nie pomija milczeniem także Merkuriusza – patrona alchemii, Antychrysta, „ciemnego brata Chrystusa” – „naturze zbuntowanej przeciwko duchowi” – któremu swoją specjalną rozprawę zatytułowaną „Duch Merkuriusz” poświęcił ojciec psychologii archetypów C. G. Jung.

Homo hermeticus i jego przemiana

A jaki jest ów człowiek hermesowy – homo hermeticus? Prokopiuk twierdzi, iż w każdej inaminacji Hermesa naczelną jego cechą jest pośredniczenie. Nie jest to bóg wojny, jak Ares-Mars, a więc Wojownik, ale bóg pokoju, negocjacji - Pośrednik. „Jako jestestwo – pisze autor – paradoksalnie jest zarazem jednią, dwójnią i trójcą, jak również wielością. Pojawia się także – w symbolowej wieloznaczności – już jako bóg, już to jako diabeł czy demon, a również jako trickster (szelma). Wreszcie, łączy w sobie charakter transcendentny z immanentnym: jest duchem w naturze” (s. 42).

Ostatni rozdział książki „Hermes – wysłannik bogów” Jerzy Prokopiuk poświęcił opisaniu przemianie duchowej człowieka hermesowego. „Misja – przeznaczenie (i los) – twierdzi autor – bohatera hermesowego – zresztą jak każdego bohatera – to przygoda zwana procesem indywiduacji. (...) Dla samego bohatera tego procesu jego przygoda oznacza płytszą lub głębszą transformację jego indywidualności i osobowości” (s. 48-49). Nagrodą czekającą u kresu tej ścieżki jest, jak twierdzi Prokopiuk– „redeifikacja lub deifikacja człowieka – boskie nadczłowieczeństwo za życia i nieśmiertelność po tzw. śmierci. („Eliksir wypity ze źródła młodości”, w „raju Hermesa”). Jednakże apoteoza człowieka hermesowego nie jest ostatecznym kresem drogi inicjacyjnej” (s. 54) – dodaje. Człowiek taki musi bowiem powrócić „z wieczności w czas: ze świata boskiego do ludzi” (tamże).

Rozważania takie są na pewno krzepiące (redeifikacja czy deifikacja); któż bowiem ze śmiertelników, nawet tych najpotężniejszych, mógłby być szczęśliwszy od pammegistos, czyli największego Hermesa? Lecz, co tu dużo mówić, metafizyka taka z wielką trudnością trafia do (samo)świadomości racjonalnego sceptyka. Sceptyk ów bowiem doskonale zdaje sobie sprawę z marności ludzkiego losu, nieobcej także władcom tego świata, trapionego chorobami, starością i śmiercią, w niczym nie przypominającego pełnego chwały życia wiecznie młodego (neos) i nieśmiertelnego (athanatos) Boga-Hermesa.

Niemniej „HERMES - wysłannik bogów” Jerzego Prokopiuka jest rozprawą niezwykłą, choćby z racji tego, że napisaną z prawdziwą pasją „człowieka hermesowego”. Co prawda autor ma swoje przekonania i wierzenia, dla niektórych z pewnością dość osobliwe, lecz nie narzuca ich innym.

Książka to z pewnością nie dla wszystkich, tak jak nie dla większości – a tylko dla wybranych – są dary Hermesa.

Wojciech Rudny


[1] W jednym z wywiadów Jerzy Prokopiuk określił siebie jako „sługa Hermesa”. Jerzy Prokopiuk to znany religioznawca, filozof, psycholog, gnostyk, antropozof ; tłumacz i popularyzator literatury humanistycznej; autor wielu esejów - publikowanych w pismach naukowych i prasie kulturalnej. Od lat sześćdziesiątych prowadzi też działalność odczytową. Twórca i redaktor naczelny Gnosis.
[2] Roman Bugaj, Hermetyzm, Ossolioneum 1991, s. 14.
Pomijając jednak kwestię, kto był pierwszy Thot czy Hermes i czy alchemia utrzymuje przy życiu ducha hermesowego, sam za Ginette Paris mógłbym powiedzieć, iż „wiem, że wolę Hermesa Złodzieja, Trickstera (Przecherę), Przewodnika Dusz i Boga Komunikacji niż Po Trzykroć Wielkiego Hermesa”. Hermesa takiego, jakim był on wedle wyobrażeń starożytnych Pelazgów – arkadyjskich autochtonów – i Hellenów. Zob. Ginette Paris, Pagan Grace. Dionysos, Hermes, and Goddess Memory in Daily Life, Spring Publications, INC, Putnam, Connecticut, 2006, s. s. 115.