Obserwatorzy

czwartek, 27 marca 2008

Topienie marzanny może zaszkodzić psychice?

SWEGO CZASU:
Działacze Automobilklubu Chełmskiego proszą ministra edukacji Romana Giertycha, by w całym kraju wprowadził zakaz topienia marzanny. Twierdzą, że uczestnictwo w tym wiosennym obrzędzie źle wpływa na psychikę dzieci, bo propaguje przemoc.
Automobiliści wysłali do ministerstwa oficjalne pismo, w którym szczegółowo uzasadniają szkodliwość prasłowiańskiego obyczaju.
- Topienie marzanny może doprowadzić dzieci i młodzież do przekonania, że najprostszą i najbardziej skuteczną metodą na osiągnięcie celu jest fizyczna likwidacja przeszkody. Wyobraźmy sobie, że uczeń ma same jedynki z matematyki czy chemii. Może dojść do wniosku, że rozwiązaniem problemem jest utopienie nauczycielki - przekonuje w liście prezes Grzegorz Gorczyca.
Członkowie chełmskiego automobilklubu są przekonani, że minister, który zajmuje stanowisko w wielu kontrowersyjnych sprawach, wesprze także ich krucjatę przeciwko słomianej kukle. Jeśli tak się nie stanie, zamierzają podjąć stanowcze działania na własną rękę.
- Pierwszego dnia wiosny będziemy blokować mosty, żeby dzieci nie miały skąd zrzucać kukieł - zapowiada w cytowanym przez gazetę liście prezes Gorczyca.
- Rozważaliśmy zablokowanie dróg prowadzących do mostów, ale stwierdziliśmy, że nie będziemy robić konkurencji drugiemu wicepremierowi - czytamy.
Jerzy Krzyszak: Taki zakaz jest konieczny. Postulat grupy chełmian bardzo spodobał się znanym satyrykom. Wszyscy, których "Dziennik" poprosił o komentarz, uważają, że minister Giertych jak najbardziej powinien przychylić się do tej prośby. - Taki zakaz jest konieczny - stwierdza autorytatywnie Jerzy Kryszak. Aktor proponuje pójść jeszcze dalej i zakazać lepienia bałwana, bo to też może prowadzić do przemocy. - Przecież ta zabawa kończy się wciskaniem marchewki i węgielków w twarz - uzasadnia. - Jakieś dziecko może wpaść na pomysł, żeby tę marchewkę wcisnąć w usta swojego kolegi i tragedia gotowa - kończy.

OBRZĘDY PRZYWOŁYWANIA WIOSNY - MARZANNA, GAIK ZIELONY

W czwartą niedzielę Wielkiego Postu, zwaną Laetare, Czarną lub Białą,
w południowej i zachodniej Polsce (w Wielkopolsce, na Śląsku i
Podhalu, w zachodniej części Ziemi Krakowskiej, w okolicach Żywca, a
sporadycznie także i w innych regionach Polski) praktykowany był
prastary obrzęd niszczenia (topienia lub palenia) kukły - postaci
kobiecej zwanej Marzanną, Moreną, Marzaniokiem (na Śląsku), Śmiercią,
Śmiercichą (w Wielkopolsce), Śmierzcią, Śmierztką (na Podhalu). Była
ona symbolem zimy, chorób śmierci i wszelkiego zła dręczącego ludzi,
zwłaszcza w okresie zimowym. Istotą obrzędu było nie tylko niszczenie
zimy, ale także magiczne przywoływanie wiosny.
Kukłę, czyli odpowiednio uformowany pęk słomy, niekiedy obleczony
w białe płótno (być może było ono analogiczne z białym śmiertelnym
całunem), albo - jak na Śląsku - postać umocowaną na wysokim kiju,
zrobioną z gałganów i słomy, ale wystrojoną w świąteczne ubranie -
strój druhny: białą koszulę, gorsecik, spódnicę i fartuszek, w wianku
dziewczęcym na głowie i wstążkami w warkoczach - starsze i małe
dziewczęta niosły w uroczystym orszaku, od domu do domu, od obejścia
do obejścia, aby zabrała z nich całe zło i nieszczęścia. Śpiewały przy
tym:
Marzaneczka rosła aże nam urosła
Jak sosna, jak sosna.
Niesiemy Marzankę z obory, z obory,
Nie bójcie się ludzie tej mory.
Marzaneczka rosła ...
Kędy cię marzanko nieść mamy,
Kiedy my drużeczki nie znamy.
Marzaneczka rosła...
Wynieście mnie dzieweczki
Tu na te pagóreczki,
Potem wrzućcie do wody,
O, do głębokiej wody.
Kiedy już obeszły z Marzanna wszystkie domy, wynosiły ją poza
granice wsi, rzucały na ziemie, zrywały z niej ubranie, rozdzierały na
części, podpalały je i płonące wrzucały do wody, stawu lub rzeki, po
czym szybko, nie oglądając się za siebie wracały do domu.
Następnego dnia na miejsce Marzanny wprowadzały do wsi Gaik
Zielony, zwany także Latem, Lateczkiem lub Latorośkiem. Byłą to dużą,
sosnowa, zielona gałąź, przybrana wstążkami, słoneczkami z karbowanego
papieru, wydmuszkami jaj i innymi podobnymi ozdobami. Obchodzono z nią
wieś, podobnie jak z Marzanną, wykrzykując:
Mor ze wsi, Lateczko do wsi
Za wniesienie Gaika, czyli Nowego Latka, za wprowadzenie wiosny
do wsi, dziewczęta otrzymywały od gospodyń jajka, kawałki placka lub
obwarzanki, a także drobne pieniądze.
O obrzędzie niszczenia zimy pisał w XV w. wielki historyk i
kronikarz polski Jan Długosz, już wówczas nazywając go obyczajem
starożytnym i ganiąc jako praktykę pogańską.
W 1420r. biskup Andrzej Łaskarz mocą synodu poznańskiego
zobowiązywał księży w podległej mu diecezji: Nie dozwalajcie, aby w
Niedzielę, która zwie się Biała, Laetare odbywał się zabobonny zwyczaj
wynoszenia jakowejś postaci, którą śmiercią zowią i w kałuży topią...
Stary ten obrządek przetrwał jednak wieki i - chociaż w
zmienionej nieco formie - zachował się do naszych czasów. Zapewne
dlatego, że do połowy XIX w. stał się przede wszystkim dziecięcą
zabawą, urządzaną na powitanie wiosny, a jego dawny sens magiczny
został zapomniany.
Obecnie zabawy zwane Marzanną, spopularyzowane przez telewizję,
odbywają się we wszystkich niemal regionach Polski, nawet tam gdzie
pierwotnie obrzęd Marzanny nie był znany. Urządza się je najczęściej w
dniu 21 marca, a więc w pierwszy dzień wiosny kalendarzowej, według
różnych pomysłów i dowolnie przyjętych zasad. Zabawa wiosenna zwana
Marzanną, może być po prostu wycieczką do lasu lub nad wodę, połączoną
z paleniem ogniska, pieczeniem kartofli i kiełbasek, opowiadaniem
sobie rozmaitych historii. Bywa, że jest to pochód z własnoręcznie
wykonaną kukłą Marzanny. Pochody takie i zabawy są często połączone z
konkursami na najbardziej pomysłowo wykonaną Marzannę, a organizują je
co roku np. muzea regionalne lub ośrodki kultury prowadzące zajęcia z
dziećmi i młodzieżą. Mogą to być także (jak to robiły nie raz dzieci
szkolne we wsiach regionu sądeckiego) pochody z wielkimi wyciętymi z
kartonu złymi stopniami - jedynkami i dwójkami, które topi się w
nurtach Dunajca, Popradu i Białej, wołając (tak jak dzieci z Zabrzeży
k. Łącka):
Najlepiej gdy dwóje z korzeńmi wyrwiemy!
Wyrwiemy z korzeńmi,
Do wody wrzucimy
Wszystkie szkolne chwasty
W wodzie utopimy!
W pochodzie idącym z Marzanna mogą znaleźć się przebierańcy w
obmyślonych przez siebie kostiumach i maskach. Atrakcyjność tych zabaw
zależy od pomysłowości organizatorów i uczestników, dzięki którym
dawną tradycja może powracać i wplatać się w obyczaj współczesny.
"Polskie Tradycje Świąteczne" - Barbara Ogrodowska
http://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php?id=tob09